Wszystkiemu winna młodzież

Rozmawiamy z Markiem Belką, sekretarzem Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ, byłym premierem.

Jak ocenia pan obecną kondycję gospodarki światowej? Czy to już koniec, czy dopiero początek kłopotów?

- Eksperci twierdzą, że kłopoty w sektorze finansowym jeszcze się nie skończyły i czekają nas kolejne niespodzianki. Dzisiaj ekonomiści zastanawiają się, czy świat przestał być tak wrażliwy na wahania koniunktury w USA. Warto zwrócić uwagę na odwrotne wręcz zjawisko - kraje gospodarek wschodzących, takich jak Chiny, przejmują na siebie funkcję motoru koniunktury w świecie. W efekcie wyniki gospodarcze USA nie są wcale złe, ale to dzięki rosnącemu eksportowi, m.in. do Chin i Indii. Kraje te, dotyczy to także Europy, podtrzymują koniunkturę w Stanach Zjednoczonych. Pewnie czekają nas jeszcze jakieś niemiłe niespodzianki ze strony sektora finansowego, ale nie widzę ryzyka jakiegoś głębokiego kryzysu.

Reklama

Czy to, co się wydarzyło w gospodarce światowej w ciągu ostatnich 12 miesięcy, jest jakąś lekcją?

- Mamy do czynienia nie tyle z poważnym kryzysem, co z poważną turbulencją. Niemniej ta turbulencja dotyka amerykańskie instytucje finansowe, czyli samo centrum, chciałoby się powiedzieć: samo jądro kapitalizmu. Kryzysu nie wywołał azjatycki nepotyzm, ale raczej anglosaska chciwość i ta niezwykła innowacyjność młodzieży, która pracuje w światowym sektorze finansowym.

Czy czeka nas w związku z tym czas ściślejszych regulacji rynków finansowych?

- Myślę, że to, co się zdarzyło, będzie osłabiało pozycję ideologiczną liberalizmu. Sektor bankowy, tak jak i parabankowy czeka okres ściślejszych regulacji. Sprawa wymaga jednak głębszych przemyśleń. Paradoksalnie ostrożnościowe regulacje BIS (Banku Rozliczeń Międzynarodowych w Bazylei) są procykliczne i sprzyjają powstawaniu baniek spekulacyjnych.

Błąd w założeniach systemowych?

- Rynki działają, ale wszyscy wiedzą, że niedoskonale. Jedną z przyczyn nakręcania tych baniek spekulacyjnych stała się zmiana zasad księgowania w firmach. Tradycyjnie w księgach firm tkwiły informacje historyczne, były tam ceny, które już nie odpowiadały rzeczywistości. Teraz, gdy rynek zmienia poziom cen (tzw. zasada mark-to-market), jest to natychmiast uwzględniane w księgach. Gdy akcje firm rosną na giełdzie, poprawiają się wskaźniki kapitałowe. Skoro są one coraz lepsze, banki nie mają powodu do ograniczania akcji kredytowej, ale ta poprawa wynika jedynie z giełdy. To jest zła, procykliczna informacja. Tak powstaje spekulacyjna bańka.

Jakie największe problemy gospodarcze do rozwiązania ma przed sobą Europa? Na jak długo minął najlepszy czas na wprowadzenie euro w Polsce ? Czy podniesienie stóp procentowych pomoże w kontroli inflacji? Co można zrobić z finansami służby zdrowia? Czy należy znieść ?podatek Belki?? Co takiego tkwi w mechanizmach władzy, że przepisy są złe i nie ma szybkich decyzji? Czy można rządzić bez wprowadzania ustaw?

Rozmawiał Krzysztof BieńWięcej: Gazeta Prawna 21.08.2008 (163) ? str.2-3

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: Winni | młodzież
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »