Wydawcy liczą, ile stracą na rządowym programie "darmowy podręcznik"
5-6 tysięcy miejsc pracy i 350 mln zł rocznie - takie zdaniem Polskiej Izby Książki będą straty wydawnictw, autorów i księgarzy w związku z wprowadzeniem przez rząd bezpłatnego podręcznika do szkół. MEN odpowiada: zaoszczędzą rodzice.
Drogę do przygotowania bezpłatnych podręczników dla najmłodszych uczniów otworzyła Ministerstwu Edukacji Narodowej tegoroczna nowelizacja ustawy o systemie oświaty. Dzięki niej, już od 1 września uczniowie pierwszych klas szkół podstawowych mają otrzymać bezpłatny podręcznik.
Wydawcy protestowali przeciwko takiemu rozwiązaniu, zwłaszcza temu, by rodzice pierwszoklasistów nie mieli możliwości wyboru spośród wielu podręczników, przygotowanych przez różnych autorów. Obawiają się też, że wprowadzenie w następnych latach darmowych podręczników w kolejnych klasach zniszczy rynek wydawnictw szkolnych w Polsce.
Według wyliczeń, które Polska Izba Książki przekazała PAP, darmowe podręczniki dla klas 1-3 oznaczają spadek przychodów wydawców edukacyjnych o około 350 mln zł rocznie. - Podręczniki dla pierwszych trzech klas to około 25 proc. wartości rynku wszystkich podręczników szkolnych - podkreślił szef Polskiej Izby Książki (PIK) Włodzimierz Albin.
Jak zaznaczył, straty poniosą księgarze, hurtownicy, drukarze, firmy logistyczne, a także autorzy. - Zmarnowany zostanie cały dorobek społeczny tworzenia podręczników dla klas pierwszych tworzony przez ostatnie kilkanaście lat - ubolewa.
Szef Sekcji Wydawców Edukacyjnych w PIK Jarosław Matuszewski szacuje, że z powodu reformy w ciągu trzech lat prace może stracić 5-6 tys. osób. - Zbankrutują przede wszystkim małe wydawnictwa, na początku te, które specjalizują się w edukacji wczesnoszkolnej. Jest ich kilka, szkoda ich szczególnie, bo były inne niż wydawnictwa masowe, proponowały rozwiązania niesztampowe, kreatywne, niszowe. Reforma zabije więc oryginalność - powiedział PAP.
Polska Izba Książki przygotowuje wraz dystrybutorami, księgarzami i organizacją skupiającą przedsiębiorców szczegółowy raport w tej sprawie. Ma zostać opublikowany po świętach.
Matuszewski opowiada, że najbardziej są zaniepokojone małe księgarnie, których w Polsce jest ok. 1,8 tys. - Dwie trzecie z nich żyje przede wszystkim z podręczników szkolnych. Z każdej księgarni trzeba będzie zwolnić co najmniej po jednej osobie, a skończy się to w ten sposób, że niektóre z nich zamkną działalność - przewiduje.
Jak zaznaczył, teraz wprawdzie darmowy podręcznik dotyczyć ma tylko pierwszej klasy szkoły podstawowej, ale za cztery lata wszystkie podręczniki będą dystrybuowane w trybie regulowanym, dotacyjnym, z pominięciem tradycyjnych księgarń, czy kanałów internetowych. - W tym roku tracimy kawałek, w przyszłym drugi, za trzy lata z szerokiego rynku znika edukacja wczesnoszkolna - przewiduje Matuszewski.
Rzeczniczka MEN Joanna Dębek przyznaje, że dojdzie do zmiany na rynku, ale MEN przygotowując reformę patrzyło na sprawę z perspektywy wydatków, które muszą ponosić rodzice.
Apeluje, by nie tworzyć nieprawdziwego wrażenia, że wydawnictwa szkolne znikną, bo wszystkie podręczniki będzie przygotowywało MEN. - To nieprawda, nadal wydawnictwa będą przygotowywały podręczniki. MEN w tym momencie przygotowuje podręcznik dla klasy pierwszej szkoły podstawowej. Docelowo będzie to podręcznik dla klas 1, 2, 3 - powiedziała PAP Dębek.
Przypomniała, że są jeszcze przecież podręczniki do gimnazjów i do szkół ponadgimnazjalnych. Przyznała, że zmieni się sposób ich zakupu, a na wydawców nałożone zostaną nowe obowiązki, m.in. to, by wszystkie podręczniki były wieloletnie.
- Zmiany, które proponujemy są wynikiem tego, co na polskim rynku wydawniczym działo się od bardzo wielu lat. Doszło do patologii: podręczniki z roku na rok były coraz droższe i wiadomo, jakim to było obciążeniem dla rodziców - podkreśliła rzeczniczka.