Wynagrodzenia nie dogonią już cen w tym roku. Powodem szybki wzrost inflacji i widmo recesji
Płace mogą w tym roku nie dogonić już inflacji, co więcej tempo podwyżek może być coraz mniejsze.
Ekonomiści szacują, że ceny w czerwcu tego roku mogły być o 15-15,5 proc. wyższe niż rok temu. Czy tak będzie? - niedługo oficjalne, choć jeszcze wstępne dane poda Główny Urząd Statystyczny. Ekonomiści uważają także, że przeciętne płace w firmach, w których zatrudnionych jest od dziesięciu osób (w sektorze przedsiębiorstw) będą do końca roku rosły wolniej niż ceny, a to oznacza, iż będą realnie traciły na wartości.
- Inflacja w czerwcu wyniesie 15,5 proc., a wzrost płac w sektorze przedsiębiorstw 13,3 proc. - szacuje Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao. Spodziewa się, że w najbliższych miesiącach będziemy mieli szczyt inflacji i właśnie w tym czasie płace będą rosły wolniej o ok. 2 - 2,5 proc. niż ceny. Jesienią i zimą inflacja może już nie rosnąć tak szybko - wówczas różnica pomiędzy podnoszeniem płac i cen będzie się zmniejszała.
- W całym roku płace nieznacznie będą niższe od inflacji - uważa Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. Szacuje on inflację w całym roku na ponad 13 proc., a wzrost płac w sektorze przedsiębiorstw na mniej niż 12 proc. Uważa też, że w najbliższym czasie osłabnie tempo podnoszenia płac, ponieważ firmy zmniejszą rekrutacje i w mniejszym zakresie będą podkupowały sobie wzajemnie pracowników. Stanie się tak z powodu spowolnienia koniunktury. Jego zdaniem są jednak branże jak turystyka czy usługi, w których wciąż brakuje pracowników. - W tych branżach zarabiało się przed pandemią mniej niż w przemyśle. Wiele osób w czasie pandemii zmieniło prace z usług i przeszło do przemysłu. Jeśli mają wrócić, to z zarobkami, które odpowiadają obecnym, albo z wyższymi - mówi ekonomista. I tłumaczy, że są działy gospodarki, w których płace nadal będą realnie rosły. Część z tych prac to jednak zajęcia sezonowe.
Z danych GUS za maj wynika, iż siła nabywcza płac w sektorze przedsiębiorstw była o 0,3 proc. niższa niż przed rokiem (wobec wzrostu o 1,7 proc. w kwietniu oraz 5 proc. w maju zeszłego roku). Wciąż jednak licząc od początku stycznia do końca maja zachowała wartość realną - przeciętnie wzrosła o 1,4 proc. niż w tym samym czasie w ubiegłym roku. Te informacje dotyczą jednak tylko części pracowników.
Z danych o płacach w całej gospodarce, czyli także w mikrofirmach, wynika, że te rosły wolniej niż w sektorze przedsiębiorstw. GUS podał właśnie informacje za pierwszy kwartał. W ciągu trzech miesięcy płace w całej gospodarce rosły w takim tempie jak inflacja, czyli realnie utrzymały się na takim poziomie jak rok wcześniej. Bowiem w pierwszym kwartale inflacja wyniosła 9,7 proc., płace w sektorze przedsiębiorstw były wyższe o 11, 7 proc., a w całej gospodarce 9,7 proc. - To oznacza, że w części mikrofirm płace realnie spadły już wiosną - dodaje Karol Pogorzelski. Z informacji GUS wynika, że najbardziej zmniejszyła się wartość realna wynagrodzeń w sferze budżetowej - straciły 3,6 proc. w pierwszym kwartale.
- Są dwie możliwości. Albo tempo podwyżek w mikrofirmach przyspieszy i będzie takie samo jak w sektorze przedsiębiorstw, albo to podwyżki w firmach 10+ spowolnią do tempa w mikrofirach. Spodziewam się tej drugiej opcji - przyznaje Karol Pogorzelski.
GUS podał kilka dni temu, że już w maju zmniejszyła się wartość nabywcza emerytur i rent. W najtrudniejszej sytuacji są emerytowani rolnicy. Ich świadczenia są przeciętnie realnie niższe o niespełna 9 proc. w porównaniu do sytuacji sprzed roku. W przypadku osób, które dostają świadczenia z ZUS spadek siły nabywczej jest mniejszy - wynosi 3,5 proc. w skali roku.
Aleksandra Fandrejewska