Wywiad z Arturem Górskim, posłem PiS

IV Rzeczpospolita to Kaczyńscy. W tym sensie, że mają oni pewną wizję państwa, której są autorami i którą konsekwentnie realizują.

IV Rzeczpospolita to Kaczyńscy. W tym sensie, że mają oni pewną wizję państwa, której są autorami i którą konsekwentnie realizują.

"Puls Biznesu": Wpadka z nagraniem. "Korupcja polityczna". Trudno chyba o coś gorszego w polityce. To dość żałosny koniec odnowy moralnej głoszonej przez PiS. Nadal ma pan ochotę budować autorytet władzy? Nadal w barwach tej partii?

Artur Górski: Autorytet władzy trzeba budować, dopóki istnieje władza, każda władza, bo każda działa w społeczeństwie i z tego społeczeństwa wyrasta, i na to społeczeństwo ma wpływ. Władza to oczywiście rządzący politycy. Jeśli któryś z nich ma - jak pan to nazwał - wpadkę, to oczywiście traci na tym autorytet całego rządu. Szczególnie, gdy incydent medialny jest rozdmuchiwany do olbrzymich rozmiarów korupcji politycznej. Oczywiście zarówno dla mediów, jak i dla opozycji wpadka z nagraniem to niezła gratka. Każda okazja jest dobra, by - jak to się mówi - dokopać władzy, a jak partie rządzące będą leżały na deskach, to wtedy najlepiej zrobić wybory. Ale faktycznie tutaj sytuacja była niejednoznaczna. Tak została pokazana. Trzeba jednak pamiętać, że tak właśnie wyglądają negocjacje polityczne. W kuluarach, pokojach, czasem w kawiarniach, rzadziej w gabinetach. Czy inaczej wyglądały tajne narady przy Okrągłym Stole? Czy liderzy Platformy Obywatelskiej podczas negocjacji koalicyjnych z Prawem i Sprawiedliwością nie wybierali dla siebie dogodnych stanowisk w rządzie? W pewnym momencie dochodzi się w negocjacjach do kwestii stanowisk. A jeśli nie chce się odejść od swojego programu, to od stanowisk się zaczyna. W polityce demokratycznej stanowiska i projekty ustaw to swoista waluta, którą się płaci przyszłym partnerom. Problem polega na tym, że po raz pierwszy to pokazano. Niby wszyscy wiedzą, że tak to wygląda, ale jak się to widzi, faktycznie można poczuć pewien niesmak. No cóż - demokracja. Prawo i Sprawiedliwość jest jednym z aktorów sceny politycznej, a ja tego aktora pozostaję wiernym fanem. Na dobre i na złe. Czyż lojalność nie jest jednym z elementów budowania wiarygodności i autorytetu polityków?

Reklama

Ale to, co widzieliśmy trudno nazwać negocjacjami. Tam padały konkretne propozycje. Poza tym, gdy mówi się, że Sejm, choćby to była teoria, odda pieniądze za weksle, byle posłowie opuścili Samoobronę, to już jest przekupywanie a nie negocjowanie.

W rozmowach prywatnych różne rzeczy się mówi?

Ale sam pan wspomniał, że to były rozmowy półprywatne. To nie pogaduszki w oczekiwaniu na windę.

(cisza) No, w każdym razie tak to wygląda? (po chwili) Zgoda, to może nie były jeszcze negocjacje polityczne, lecz rozmowa sondażowa. To Berger zaprosiła Lipińskiego, a on chciał ją wyczuć, o co jej chodzi. Ma pan rację to jeszcze nie były negocjacje polityczne, chociaż ta rozmowa miała już charakter takich negocjacji, tego się nie da ukryć. Powiem szczerze, pierwsze odczucie: że tak doświadczony polityk dał się podejść jak dziecko.

Dlaczego w takiej sytuacji, oczywistej przecież, PiS chowa głowę w piasek, wymyśla jakieś służby specjalne, semantyczne nadużycia, prowokacje opozycji, zamiast z honorem klepnąć się w pierś i przyznać do błędu. Duma przeszkadza?

Można przyznać się do błędu albo iść w zaparte, odpowiadając atakiem na atak. Liderzy PiS widocznie uznali, że lepiej odpowiedzieć atakiem, iść w zaparte. Tym bardziej że jesteśmy przekonani, co potwierdziła analiza Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, że to, co zaszło w hotelu sejmowym, nie było korupcją polityczną, że można to jedynie oceniać od strony moralnej i estetycznej, ale nie była to typowa korupcja.

Kontekst tej afery jest niekorzystny dla PiS. Ulica swoje już wie. Może należało usunąć z partii jakiegoś posła, choćby w świetle kamer?

Jak można wyrzucić z partii posła za praktyki, które są codziennością w życiu politycznym. Trzeba by zrezygnować z demokracji, bo to są te gorsze cechy demokracji.

Ale PiS mówił o odnowie moralnej. Takich praktyk miało nie być.

No tak, odnowa moralna, ale z drugiej strony, jeżeli tak wygląda demokracja, to my na to nie mamy wpływu. Trzeba jakoś z politykami rozmawiać. Jeżeli chce się kogoś przeciągnąć na swoją stronę ? trzeba negocjować, trzeba płacić. Albo stanowiskami albo ustawami, to waluta negocjacji politycznych. Mówię to jako politolog. Tak wygląda polityka od kuchni.

A jako obywatel Górski?

Jestem zniesmaczony i oburzony...

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »