Za 6 lat będzie elektroniczna karta pacjenta
System przesyłania comiesięcznych danych o pacjentach i wykonanych świadczeniach medycznych do Narodowego Funduszu Zdrowia jest bardzo czasochłonny i skomplikowany. Będzie łatwiej - obiecuje Jerzy Miller, prezes funduszu.
Każdego roku w systemie ochrony zdrowia dochodzi do 400 mln tzw. zdarzeń medycznych. Od 1 stycznia 2004 r. informacje na temat leczenia, leków są wpisywane do specjalnego rejestru prowadzonego przez fundusz. Jak powiedział Jerzy Miller, prezes NFZ na konferencji dotyczącej informatyzacji systemu opieki zdrowotnej, dane zebrane przez ten czas przez NFZ dają możliwość zrobienia ogólnych analiz dotyczących np. stanu zdrowia określonej populacji. Te informacje są ogólnodostępne, bo nie znajdzie się w nich szczegółowych danych dotyczących leczenia konkretnego pacjenta. O te ostatnie informacje, którymi fundusz także dysponuje, może wystąpić jedynie lekarz, jeżeli uzyska na to pozwolenie samego chorego.
Sami świadczeniodawcy, którzy są zobowiązani do comiesięcznej sprawozdawczości ze swojej działalności, narzekają na bardzo skomplikowane i czasochłonne wpisywanie niezbędnych danych. Prezes Miller zgadza się z tym, że czas, jaki lekarz poświęca na inne czynności niż leczenie chorych, powinien być ograniczony do minimum. Na początek mają się zmienić zasady przesyłania dokumentów przez świadczeniodawców uczestniczących w procesie kontraktowania świadczeń zdrowotnych. Obecnie są one przesyłane w formie papierowej. Już niedługo będą akceptowane przez NFZ w formie elektronicznej.
W Parlamencie Europejskim trwają prace nad wdrożeniem elektronicznej karty ubezpieczenia zdrowotnego (EKUZ). Obecnie karta ta ma formę plastiku. Docelowo ma ona być nośnikiem elektronicznym. Dzięki temu np. lekarz niemiecki będzie mógł sprawdzić w centralnym wykazie ubezpieczonych, czy polski pacjent ma prawo do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych. Będzie to jednak możliwe nie wcześniej niż przed 2012 rokiem.
Dominika Sikora