Za Gierka było fajnie
Mieliśmy wybudować drugą Japonię, a wylądowaliśmy w trzecim świecie. Tak zakończył się okres gierkowskiej prosperity - strajkami w 1981 r. i totalną katastrofą gospodarczą państwa.
Według sondażu przeprowadzonego w grudniu 2003 r. przez Pentor i Instytut Studiów Politycznych PAN, 43 proc. Polaków pozytywnie oceniało PRL. W maju 2004 r. w tzw. Sondażu Trzech połowa ankietowanych za najlepszego przywódcę Polski po II wojnie światowej uznała... Edwarda Gierka.
Kartki zwane bonami żywnościowymi
"Wprowadzić na mięso i jego przetwory kartki - bony żywnościowe (do czasu opanowania sytuacji na rynku)" - tak brzmiał 13 punkt słynnych postulatów gdańskich, przedłożonych władzy przez strajkujących stoczniowców w sierpniu 1980 r. Gdyby rząd i biuro polityczne partii wypełniali pozostałe żądania robotników z równą gorliwością, historia mogłaby potoczyć się inaczej. Już w kwietniu 1981 r. wprowadzono kartki na mięso, miesiąc później na masło, tłuszcze i ryż. W rocznicę porozumień sierpniowych władze ogłosiły reglamentację alkoholu, papierosów, słodyczy i środków czystości. Potem systemem kartkowym została objęta benzyna, buty, ubrania, zeszyty szkolne i rajstopy. Nowożeńcy, którzy chcieli kupić obrączki musieli wystarać się o zaświadczenie z USC. Akt zgonu uprawniał natomiast do nabycia garnituru dla nieboszczyka...
Władza przeszła samą siebie, gdy w marcu 1983 r. wprowadziła kartki na kartki. Żeby ubiegać się o przydział "bonów żywnościowych" trzeba było wcześniej dostać specjalną kartę zaopatrzeniową, dokument ważniejszy niemal niż dowód osobisty. Bez karty nie przysługiwały kartki żywnościowe, a bez nich nie można było kupić jedzenia.
Gierek do paki
"Na polecenie Rady Wojskowej internowano również kilkadziesiąt osób, na których ciąży osobista odpowiedzialność za doprowadzenie w latach 70. do głębokiego kryzysu państwa czy za nadużywanie stanowisk dla osobistych korzyści. Wśród osób tych znajdują się m.in. E. Gierek" - ogłosił 13 grudnia 1981 r. generał Wojciech Jaruzelski, szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Tak skończył, aresztowany przez własnych współtowarzyszy Edward Gierek, marzyciel ekonomiczny, autor planu "cywilizacyjnego skoku" w polskim wydaniu, który nad Wisłą chciał urządzić drugą Japonię. Według jego założeń, polski PKB miał rosnąć co roku o 10 proc. dzięki czemu w 1990 r. osiągnęlibyśmy poziom zamożności RFN z 1970 r.
Przemawiając 21 lutego 1972 roku na wiecu w Katowicach, pierwszy sekretarz PZPR powiedział: "Realizacja dynamizmu rozwoju kraju wyzwoli moc twórczą narodu, sprawi, że Polska będzie rosła w siłę, a życie jej obywateli będzie bardziej dostatne i kulturalniejsze". Stąd właśnie wzięło się hasło: "Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej".
Na kreskę
Przedstawiony na VI Zjeździe PZPR w grudniu 1971 roku plan pięcioletni zakładał zwiększenie dochodu narodowego o 38-39 proc., produkcji przemysłowej o połowę i rolnej o 18-21 proc. Równocześnie zakładano wzrost wynagrodzeń o 17-18 proc.
Przyspieszony rozwój miał się opierać na zagranicznych kredytach oraz imporcie nowych technologii. O ile bowiem poprzednik Gierka, Władysław Gomułka, niechętnie zadłużał się za granicą, o tyle jego następca nie miał w tym względzie żadnych obiekcji. W 1971 r. dług zagraniczny wynosił pół miliarda dolarów, cztery lata później 8,6 mld USD, w 1974 r. 14,6 mld, a pod koniec dekady ponad 20 mld dolarów.
Wbrew powszechnym opiniom pieniędzy wcale nie przejadano, przynajmniej większości. Zagraniczne kredyty szły na gigantyczne inwestycje: Hutę Katowice, Port Północny, trasę Katowice-Warszawa, Dworzec Centralny w Warszawie, Rafinerię Gdańską, kopalnię węgla brunatnego i elektrownię Bełchatów, Fabrykę Samochodów Małolitrażowych (w 1971 r. kupiliśmy licencję na fiata 126, czyli "malucha") w Tychach i Bielsku-Białej i wiele innych.
Gospodarka niedoborów
Niezwykle dynamicznie rozwijało się budownictwo. Do 1980 r. oddano do użytku 2,5 mln mieszkań. Inna sprawa, że jakość "mieszkaniówki" - oględnie mówiąc - pozostawiała wiele do życzenia. Niedomagały też inne sektory gospodarki. Gierek zakładał, że pożyczone pieniądze szybko spłaci dewizami z eksportu. Pomysł niezły, ale w realiach gospodarki socjalistycznej zupełnie nietrafiony. Po pierwsze handel zagraniczny nakierowany był głównie na Związek Radziecki. Stal z wartej miliard ówczesnych dolarów Huty Katowice szła prosto na Wschód, który płacił za towar rublami transferowymi, według oficjalnego kursu - 0,6 rubla za dolara!
Po drugie, nasza oferta eksportowa była bardzo uboga. Technologie sprowadzane zza granicy już w momencie kupna były przestarzałe o pięć lat! Produkowane w oparciu o nie towary nie mogły konkurować z nowoczesnymi wyrobami z rozwiniętych gospodarczo krajów.
Trzeci powód to ogromne marnotrawstwo, które sprawiało, że produkcja w ogóle była nieopłacalna. Zużycie materiałowe w gospodarce socjalistycznej kilkakrotnie przewyższało wskaźniki znane w krajach kapitalistycznych.
I wreszcie, Gierek zaczął budować drugą Polskę w czasach kryzysu naftowego. Wprawdzie nie mieliśmy problemów z kupnem ropy, bo paliwo dostarczał nam nasz wschodni sąsiad po przyzwoitych cenach, ale kraje, które pożyczały Polsce pieniądze, przeżyły szok cenowy. Gwałtownie skoczyła inflacja, stopy procentowe poszły w górę, a w konsekwencji wzrosły koszty obsługi naszego długu.
Problemy ze spłatą odsetek pojawiły się już w połowie dekady. W 1976 r. po raz pierwszy trzeba było zaciągnąć nowe kredyty na spłatę pożyczek z lat poprzednich. Spirala zadłużenia zaczęła się nakręcać. Do końca lat 70. oddaliśmy wierzycielom 64 mld zł, a do spłaty wciąż mieliśmy 24 mld USD. W 1979 r. 3/4 dochodów z eksportu pożerały raty kredytowe.
Zdaniem ekonomistów, zagraniczni wierzyciele chętnie pożyczali nam pieniądze, gdyż byli oni podobno głęboko przekonani, że naszym żyrantem jest Związek Radziecki. Że w razie problemów Wielki Brat sięgnie do skarbonki i spłaci nasze długi. Nie sięgnął. W połowie lat 80. Polska ogłosiła niewypłacalność.
W latach 90. po negocjacjach z wierzycielami skupionymi w Klubie Londyńskim (banki komercyjne) i Paryskim (kraje, które pożyczyły nam pieniądze), część zadłużenia udało się umorzyć, a resztę rozłożyć na raty. Dług zaciągnięty przez Gierka będziemy spłacać do 2024 r.