Zagraniczny biznes ucieka z Rosji. 317 firm opuściło ten rynek po 24 lutego
W Rosji obserwowany jest od siedmiu lat gwałtowny spadek liczby firm posiadających zagranicznego współwłaściciela. Od 2015 roku ponad 70 proc. tego typu podmiotów opuściło rosyjski rynek. Trend nasilił się w ostatnich miesiącach. Niektórzy inwestorzy wyszli na dobre, inni zakładają opcję powrotu, są jednak również tacy, którzy cały czas prowadzą biznes w kraju.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Jak podaje Interfax, powołując się na dane SPARK-Interfax, ze 103,6 tys. firm z udziałem zagranicznym w Rosji pozostało 26,7 tys. Na wyjście z rynku zdecydowało się m.in. wiele firm z korzeniami niemieckimi. Ich liczba spadła od 2015 roku o 68 proc., z 5,6 tys. do 1,8 tys.
Ale rynek rosyjski opuszczał również biznes z krajów tzw. "zaprzyjaźnionych". I tak od 2015 roku liczba firm z chińskim kapitałem zmniejszyła się o 79 proc., z 3,4 tys. do 0,7 tys. W przypadku Indii spadek wyniósł 87 proc., pozostały tam zaledwie 43 podmioty. Liczba firm tureckich spadła o 81 proc., do 319.
Od końca lat 90. zagraniczne korporacje chętnie wchodziły na obiecujący rosyjski rynek. Aktywnie tworzyły spółki-córki, podejmując się wspólnych projektów na miejscu. Współpraca trwała przez lata. Jednak po 2015 roku nastroje wyraźnie się pogorszyły, co zaowocowało odpływem inwestorów.
Po rozpoczęciu rosyjskiej operacji wojskowej na Ukrainie wychodzenie podmiotów zagranicznych stało się masowe. Według Yale University School of Management, firmy monitorującej działalność zagranicznych firm w Rosji, od 24 lutego do końca września 317 globalnych firm całkowicie opuściło kraj.
Przy czym od momentu ogłoszenia o wystąpieniu do formalnego zamknięcia podmiotu prawnego z udziałem zagranicznym mija co najmniej kilka miesięcy. Skutki exodusu inwestorów z Rosji będzie można więc w pełni ocenić, jak zauważa SPARK-Interfax, dopiero w przyszłym roku. Podobnie było kilka lat temu, kiedy to fala sankcji z lat 2014-2015 przełożyła się na odejścia z rynku kapitału zagranicznego z rocznym lub dwuletnim opóźnieniem.
Firmy, które nie zakończyły współpracy przed 2022 rokiem, napotykały problemy. Po tym, jak Rosja rozpoczęła działania wojenne na Ukrainie, na agresora nałożono sankcje. Ich przestrzeganie wyklucza możliwość prowadzenia normalnej działalności. Pojawiły się problemy związane z prowadzeniem rachunków w zachodnich bankach, pozyskaniem zewnętrznych usług, w tym korporacyjnych czy konsultingowych.
Niezależnie jednak od problemów związanych z sankcjami, część podmiotów wycofywało się z Rosji ze względów wizerunkowych (nierzadko pod presją opinii publicznej), czy z przekonania, że nie powinno się robić interesów z agresorem. Zagraniczni właściciele sprzedawali biznesy lokalnemu kierownictwu lub nowym właścicielom z dużą zniżką, a czasem za symboliczną cenę, ponosząc straty.
Jak zaznacza SPARK-Interfax, oprócz właściwego odpływu firm zagranicznych nastąpił powrót przedsiębiorstw z tzw. rajów podatkowych, na co wpływ miało zaostrzenie rosyjskiej legislacji.
Z drugiej jednak strony "Nowa Gazeta. Europa" (dawna rosyjska "Nowa Gazeta", po jej zawieszeniu dziennikarze opuścili kraj i uruchomili nowy projekt: "Nowa Gazeta. Europa") zauważa, że ucieczka światowych marek z Rosji to w niektórych przypadkach tylko słowa. Oczywiście są podmioty, które wycofały się na dobre. Ale wielu inwestorów nie było w stanie znaleźć kupca na swoje aktywa, inni wyszli z rynku, ale w taki sposób, by nie palić za sobą mostów i móc tam wrócić w bardziej sprzyjających warunkach. Są i tacy, którzy cały czas działają.
Gazeta podzieliła firmy na pięć kategorii. Pierwsza to podmioty, które wyszły całkowicie z rosyjskiego rynku, jak Valio, LPP, Whirpool czy część aktywów Shella. Druga to firmy, które sprzedały aktywa, zachowując opcję odkupu lub zawierając umowy przewidujące inne ustalenia, jeśli chodzi o zwrot, jak Renault, firmy z sektora dóbr konsumenckich czy - "być może" - American Tobacco. Trzecia grupa została, ale nie ze swojej woli. Gazeta wskazuje tu na podmioty, które chcą wyjść z Rosji, ale napotykają przeszkody prawne i finansowe (wymienia Ikeę, fabrykę LNG Shella na Sachalinie, Siemensa i ExxonMobile). Czwarta kategoria to ci, którzy ogłosili zamiar wyjścia i na tym ogłoszeniu poprzestali. Do tej grupy zaliczyła JTI, PMI, Carlsberga czy Heinekena. Piąta grupa z kolei to firmy, które w ogóle nie składały obietnic w tym zakresie. Są wśród nich Wintershall Dea, OMV, Glencore i szereg aktywów TotalEnergies.
Według badań Uniwersytetu Yale, tylko jedna piąta firm odeszła całkowicie z Rosji, a jedna trzecia zamroziła swoją działalność. Prawie 600 firm zdecydowało się tylko ograniczyć skalę swojego biznesu, "kupuje czas" lub po prostu nic nie robi.
Monika Borkowska