Zakaz handlu w niedziele zostanie zlikwidowany? Są trzy scenariusze
Związkowa Alternatywa rozważa stworzenie obywatelskiego projektu ustawy ustalającej stawkę za pracę w niedziele na poziomie 2,5 razy większym niż w dni powszednie - dowiedział się portal wiadomoscihandlowe.pl. Zakaz handlu zostałby zniesiony, a wyższa stawka za niedzielną pracę miałaby obowiązywać nie tylko pracowników sektora handlu.
Szczegóły zdradził portalowi wiadomoscihandlowe.pl Piotr Szumlewicz, lider Związkowej Alternatywy.
Zdaniem związkowca, jesienne wybory parlamentarne mogą okazać się nowym otwarciem w temacie niedzielnego handlu. Szumlewicz widzi na horyzoncie trzy scenariusze. Pierwszy zakłada powrót do czasów sprzed obecnej ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, poprzez proste "wyrzucenie tego aktu prawnego do kosza". W innym wariancie mielibyśmy do czynienia ze stopniowym odchodzeniem od zakazu handlu w niedziele, a więc z odwrotnością tego, co następowało w latach 2018-2020, gdy niedziel niehandlowych sukcesywnie przybywało.
Trzeci scenariusz? - Otwieramy placówki handlowe w niedziele i dajemy pracownikom znacznie wyższe wynagrodzenia za ten dzień. Popieralibyśmy to rozwiązanie i apelowalibyśmy, by objęło także pracowników innych branż. Zastanawiamy się, czy w tej sprawie nie zgłosić projektu ustawy w trybie inicjatywy obywatelskiej, do czego trzeba zebrać 100 tysięcy podpisów - mówi portalowi wiadomoscihandlowe.pl Piotr Szumlewicz.
Lider Związkowej Alternatywy sądzi, że najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłoby przeprowadzenie takiej operacji tuż po wyborach, "bo wiadomo, że trudno w okresie przedwyborczym wnosić projekt ustawy do Sejmu".
Decyzja o wyborze ścieżki obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej w sprawie niedziel jeszcze nie zapadła. Szumlewicz tłumaczy, że w czerwcu 2023 r. odbędzie się walne zgromadzenie związku. - Przygotowujemy się, by wtedy zacząć zbierać podpisy pod jedną z naszych inicjatyw. Mamy kilka propozycji flagowych, wśród których 2,5-krotność wynagrodzenia za pracę w niedziele należy do najważniejszych - deklaruje Szumlewicz, podkreślając, że jest to postulat, który wyróżnia Związkową Alternatywę na scenie politycznej i związkowej.
- Jest duże prawdopodobieństwo, że jeżeli na naszym walnym podejmiemy decyzję o wyjściu z inicjatywą obywatelską, to będzie ona dotyczyć właśnie tego rozwiązania. Wiemy, że w niedziele pracują setki tysięcy pracowników w bardzo wielu branżach, zajęcie się tą sprawą jest więc w interesie milionów ludzi - uzasadnia Piotr Szumlewicz.
W ocenie związkowca szanse na to, że ruszy zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy dotyczącej akurat niedziel "są spore". - Z całą pewnością będziemy lobbować w tej sprawie. Nie jesteśmy związani z żadną partią, ale będziemy się starali wykorzystywać kampanię wyborczą do nacisków na polityków różnych partii, by wpisały wyższe stawki za pracę w niedziele w swój program. Zainicjowanie zbiórki podpisów mogłoby przyspieszyć realizację naszego celu - mówi lider Związkowej Alternatywy.
Dopytywany przez portal wiadomoscihandlowe.pl o to, czy lepiej wystartować z obywatelską inicjatywą przed wyborami i sprawić, że temat zaistnieje w kampanii, czy zbierać podpisy dopiero po wyborach i zapewne mieć mniejszy rozgłos, ale (przynajmniej teoretyczne) lepszy układ sił w parlamencie do uchwalenia ustawy, Szumlewicz odpowiada: - Trudno powiedzieć. - Póki co, jestem rozczarowany kampanią wyborczą. Staramy się zrobić wszystko, żeby którakolwiek z partii opozycyjnych niosła na sztandarach pomysły dotyczące rynku pracy. Z całą pewnością w najbliższych tygodniach będziemy starali się dowiedzieć, czy ktoś będzie chciał to zrobić. Próbowaliśmy przekonać Rafała Trzaskowskiego, by w wyborach prezydenckich bronił 2,5-krotności wynagrodzenia w niedziele. Zlekceważył to i naszym zdaniem popełnił błąd, bo ta propozycja mogła się spodobać wielu osobom, niezależnie od identyfikacji politycznej. Jeżeli żadna partia nie będzie chciała wziąć tego postulatu na sztandar, to być może jeszcze przed wyborami postaramy się szybko zebrać te podpisy (pod obywatelskim projektem ustawy - red.) - zapowiada Szumlewicz.
Związkowiec jest przekonany, że część parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej i Lewicy popiera wspomniany postulat. - Nie znam poglądów na ten temat liderów partii, takich jak Tusk, Czarzasty, Kosiniak-Kamysz czy Hołownia. Wiem, że nasze rozwiązanie jest bliskie co najmniej kilkunastu posłom i posłankom. Nie znamy natomiast stanowiska żadnego klubu i żadna partia oficjalnie nie popiera tego pomysłu. Prawdę mówiąc, trochę się dziwię opozycji. Mam wrażenie, że ilekroć jej przedstawiciele mają wypowiadać się na temat niedziel, to kluczą. Na razie nie jest to część ich tożsamości politycznej - ubolewa Piotr Szumlewicz.
Przypomnijmy, że obowiązująca od 2018 r. ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele wniesiona została do Sejmu we wrześniu 2016 r. jako obywatelski projekt, firmowany przez NSZZ Solidarność. Związek chwalił się, że zebrał pod tym projektem prawie 520 tys. podpisów (tej liczby nie dało się zweryfikować, ponieważ pracownicy Kancelarii Sejmu podliczają podpisy jedynie do wymaganych 100 tys.). Finalna ustawa, przewidująca ponad 30 wyjątków od zakazu handlu, w dużej mierze była tożsama z obywatelskim projektem, choć w niektórych przypadkach mocno się od niego różniła. Przykładowo, projekt Solidarności zakładał brak możliwości prowadzenia handlu w niedziele samodzielnie przez przedsiębiorców, którzy prowadzą sklepy franczyzowe (w ustawie tego zabrakło).
Przepisy ograniczające handel w niedziele weszły w życie w marcu 2018 r., a więc pięć lat temu. Od tamtej pory w Sejmie i Senacie podjęto kilka nieskutecznych prób liberalizacji ustawy. Zamiast tego doszło do uszczelnienia dziurawych przepisów - chodziło o słynny wyjątek dla placówek pocztowych, z którego przedsiębiorcy chętnie korzystali. Z czasowym zniesieniem zakazu handlu w niedziele mieliśmy do czynienia dopiero wiosną 2022 r. (po ataku Rosji na Ukrainę, w związku z napływem uchodźców do Polski), na terenie dwóch województw: lubelskiego i podkarpackiego. Stało się to bez podstawy prawnej, w oparciu o wypowiedzi przedstawicieli rządu podczas konferencji prasowych oraz wpisy na Twitterze. "Zgoda" rządu na otwieranie sklepów w niedziele została wycofana po dwóch miesiącach, a poinformowano o tym w formie komunikatu na stronie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.
Likwidacji zakazu handlu w niedziele próbowano także w drodze obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. W 2019 r. powstał komitet firmowany przez Ryszarda Petru, który rozpoczął zbiórkę podpisów pod projektem ustawy "Uwolnijmy handel". Projekt zakładał wprowadzenie dla pracowników sklepów gwarancji dwóch wolnych od pracy niedziel w miesiącu, przy jednoczesnym uchyleniu obowiązujących od 2018 r. przepisów ograniczających handel w niedziele. Inicjatywa zakończyła się klapą. Komitetowi udało się zebrać jedynie 51 tys. podpisów, podczas gdy wymóg prawny to 100 tys. Nie udało się zatem wnieść projektu do Sejmu. Sam Petru w międzyczasie ogłosił wycofanie się z polityki.
Trudno przewidzieć, jak duże szanse na sukces miałaby ewentualna kolejna inicjatywa obywatelska, tym razem rozważana przez Związkową Alternatywę. Z jakiegoś powodu postulat podnoszony przez to środowisko konsekwentnie już od wielu lat, nie został jak dotąd podchwycony przez czołowe partie polityczne. Ewentualne poparcie likwidacji zakazu handlu w połączeniu z wprowadzeniem 2,5-krotności wynagrodzenia za pracę w niedziele przez Koalicję Obywatelską, Lewicę, PSL albo Polskę 2050, mogłoby zostać uznane za niespodziankę.
Jeśli faktycznie ruszy zbiórka i pod projektem obywatelskim podpisze się 100 tys. obywateli, to i tak trzeba będzie szukać poparcia dla inicjatywy w Sejmie, a dziś nie wiemy, jak wyglądać będzie po wyborach układ sił w parlamencie. Jeśli u władzy pozostaną Prawo i Sprawiedliwość/Zjednoczona Prawica, to szanse na likwidację ograniczeń niedzielnego handlu są zerowe. Jeśli rząd utworzy dzisiejsza opozycja, to prawdopodobnie będziemy świadkami próby zmiany obecnego stanu prawnego. Zasugerował to w tym miesiącu były premier Donald Tusk. Lider Platformy Obywatelskiej zapytany przez jedną z uczestniczek spotkania wyborczego w Rokietnicy o powrót handlowych niedziel odparł: - Może pani tu na mnie liczyć.
Zarazem warto zauważyć, że poglądy nawet członków ścisłego kierownictwa Platformy Obywatelskiej w tym temacie są nieostre. Co prawda największy klub opozycyjny zgłaszał w ubiegłych latach kilka projektów ustaw likwidujących zakaz handlu i wprowadzających dwie "gwarantowane" wolne niedziele w miesiącu dla pracowników sklepów, ale już wiceszefowa PO Izabela Leszczyna w ubiegłorocznym wywiadzie dla portalu wiadomoscihandlowe.pl sugerowała twórcze rozwinięcie tego wariantu.
- Platforma Obywatelska, a także Koalicja Obywatelska, od początku sprzeciwiają się zakazowi handlu w niedziele. (...) Jednocześnie nie ma wątpliwości, że prawa pracownicze muszą być przestrzegane. Dobrze byłoby znaleźć takie rozwiązanie, żeby w niedziele pracowali wyłącznie ci, którzy tego chcą, np. studenci, emeryci i pracownicy z Ukrainy oraz osoby, które chcą zarobić więcej za godzinę pracy. Czy to będzie możliwe? Zobaczymy - mówiła Izabela Leszczyna, zapowiadając zarazem jednoznacznie: - Gdy zmieni się władza, to przywrócimy handel w niedziele.
Polityczka twierdziła, że w jej opinii "sama branża handlowa nie uznaje niedziel za sprawę życia i śmierci". - Gdyby udało się wprowadzić takie rozwiązanie, że w niedziele będą pracować wyłącznie chętne osoby, to byłby wariant idealny. Jednak nie wycofujemy się z dotychczasowego pomysłu i cały czas uważamy, że każdy pracownik handlu powinien mieć gwarancję dwóch wolnych niedziel w miesiącu - powiedziała Izabela Leszczyna.
Likwidację zakazu handlu w niedziele popiera Polska 2050 Szymona Hołowni. W 2021 r. członkowie stowarzyszenia Polska 2050 zdecydowali w wewnętrznym głosowaniu o poparciu stanowiska zakładającego "ponowne zezwolenie na handel w niedziele, jednocześnie gwarantując pracownikom dwie wolne od pracy niedziele w miesiącu". Sam Szymon Hołownia w 2020 r. w ankiecie dla Business Insider Polska poparł pomysł zniesienia zakazu handlu w niedziele i opowiedział się za wypracowaniem nowego, kompromisowego rozwiązania, co miałoby "zagwarantować wolność gospodarczą, szczególnie ważną dla małych i średnich przedsiębiorstw, których wiele jest w handlu". - Chce tego też rosnąca liczba Polaków, którzy opowiadają się za tym, by przynajmniej dwie niedziele w miesiącu były handlowe - stwierdził Hołownia.
W czasie gdy PiS uchwalał ustawę o ograniczeniu handlu w niedziele, Lewicy nie było w Sejmie. Gdy przepisy uszczelniano w 2021 r., większość posłów i posłanek Lewicy zagłosowała "za", a co trzeci przedstawiciel tego klubu wstrzymał się od głosu. W trakcie prac w komisji Magdalena Biejat z Lewicy (Razem) opowiedziała się za tym, "żeby wolność do wolnej niedzieli, do czasu wolnego, do przynajmniej jednego dnia stałego w tygodniu, który można spędzić nie pracując, zapewnić jak największej grupie ludzi". - Powinniśmy zastanowić się, co z tym zrobić, jak wspierać małe sklepy? Na pewno otwieranie sklepów w niedzielę nie spowoduje rewolucji - dodała. Z kolei Polskie Stronnictwo Ludowe nigdy nie było nader aktywne w temacie niedzielnego handlu. Ludowcy od początku sprzeciwiali się zakazowi handlu w wersji postulowanej przez Solidarność i PiS. Opowiadali się natomiast za tym, by sklepy w niedziele były otwarte do godziny 13 lub 14, a resztę dnia pracownicy handlu mogli spędzać ze swoimi rodzinami.
Jak widać, w obozie dzisiejszej opozycji istnieją różnice w poglądach na kwestię handlu w niedziele. Lewicowa część ewentualnego przyszłego rządu może blokować proste zniesienie zakazu handlu w niedziele. Konieczne może zatem okazać się poszukanie pomysłu, który nie będzie prostym powtórzeniem stanowiska którejś partii, lecz sprawi wrażenie kompromisowego. Obywatelska inicjatywa ustawodawcza przewidująca zniesienie zakazu handlu w niedziele, ale też dająca coś pracownikom w zamian (wyższe wynagrodzenia), wsparta 100 tys. podpisów obywateli, nie musiałaby zatem być z góry skazana na porażkę. I właśnie na to liczy Związkowa Alternatywa.
Paweł Jachowski
Zobacz również: