Zakażona włośnicą dziczyzna mogła trafić do obrotu w województwie mazowieckim
Policja - po zawiadomieniu Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Radomiu - prowadzi postępowanie dotyczące dziczyzny zakażonej włośnicą. Kilkaset kilogramów mięsa mogło trafić do obrotu w Warszawie i okolicy.
Sprawa dotyczy próbek mięsa dzika, które do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Radomiu dostarczył 38-letni mieszkaniec tego miasta. "Okazało się, że mężczyzna nie czekając na wynik badania sprzedał dziczyznę zarażoną włośnicą" - poinformowała w piątek mazowiecka komenda policji.
Według wstępnych ustaleń funkcjonariuszy, między 10 do 14 września 38-latek mógł wprowadzić do obrotu kilkaset kilogramów mięsa - w Warszawie i jej okolicach. Policja zatrzymała mężczyznę. "Wyjaśniane jest m.in., w jakiej ilości mięsa wprowadzonego do obrotu może występować ujawniona choroba" - podała mazowiecka komenda policji, ostrzegając jednocześnie, aby nie kupować i nie spożywać dziczyzny niewiadomego pochodzenia.
Rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ivetta Biały zapowiedziała, że jeżeli potwierdzą się informacje o wprowadzeniu do obrotu mięsa dzików z partii badanej w Radomiu, "sanepid niezwłocznie przeprowadzi kontrole w restauracjach". Informacji o miejscach badania mięsa na obecność włośnia udzielają powiatowi lekarze weterynarii.
Według mazowieckiego urzędu wojewódzkiego, lekarz weterynarii wykrył obecność jednego włośnia w jednej z dziewięciu próbek, a mimo wezwania właściciel mięsa nie dostarczył do badania całej partii mięsa, czyli dziewięciu dzików.
"Na tym etapie najpilniejsze jest wyjaśnienie, co się stało z pozostałym mięsem, które może, lecz nie musi, być również zakażone. Nie jest też pewne, czy zostało wprowadzone do obrotu, ale taką ewentualność należy prewencyjnie brać pod uwagę" - zaznaczono w piątkowym komunikacie mazowieckiego urzędu wojewódzkiego.