Zakłady sportowe wielką pralnią brudnych pieniędzy
140 mld dolarów przepuszczają średniorocznie mafie z całego świata poprzez bukmacherkę.
80 proc. zakładów sportowych jest nielegalnych. Najczęściej wykorzystywanymi sportami do prania brudnych pieniędzy są krykiet i piłka nożna, ale podatne są również tenis czy koszykówka - wynika z raportu "Protecting the Integrity of Sports Competition - The Last Bet for Modern Sport" stworzonego przez The University Paris 1 Panthéon-Sorbonne i International Centre for Sport Security (ICSS).
- Dynamiczny rozwój zakładów sportowych pociągnął za sobą ich infiltrację przez zorganizowaną przestępczość - przyznał Chris Eaton z ICSS na konferencji prasowej podczas prezentacji raportu. Naukowcy z Sorbony i przedstawiciele International Centre for Sport Security poświęcili dwa lata na zbadanie tej kwestii. Nad dokumentem pracowało w sumie 70 osób. Powstał 700-stronicowy obraz zupełnie niekontrolowanej pralni brudnych pieniędzy obejmującej zasięgiem każdy zakątek globu. Jej działalność ułatwia rozwój nowoczesnych technologii oraz fakt, iż coraz więcej wydarzeń sportowych jest transmitowanych na żywo w telewizji.
Największy udział w nielegalnych zakładach ma Azja (53 proc.). Najwięcej legalnych zakładów zawieranych jest w Europie (49 proc.). W skali świata działa około 8 tys. legalnych firm bukmacherskich, liczby nielegalnych nie da się oszacować - mówi raport ICSS i Sorbony. Około 30 proc. zakładów zawieranych jest poprzez internet. Najwięcej internetowych firm bukmacherskich jest zarejestrowanych w Anglii (114) i na Malcie (86).
Mohammed Hanzab, szef ICSS, zwraca uwagę, że ten raport to swoisty kamień milowy w świecie sportu, gdyż jest to pierwszy dokument pokazujący dokładnie powiązania między bukmacherami, gangami i sportowcami. Chris Eaton, który w przeszłości był szefem komórki bezpieczeństwa w FIFA podkreśla, że raport pokazuje, iż do tej pory do problemu podchodzono od niewłaściwej strony. - Skupiano się na walce z ustawianiem meczów przez zawodników i sędziów, tymczasem istnieje potrzeba zajęcia się nielegalnymi firmami bukmacherskimi. To powinna być rola rządów, nie organizacji sportowych - uważa Eaton.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
W związku z tym Eaton wezwał do zacieśniania współpracy międzynarodowej w zakresie walki z praniem brudnych pieniędzy poprzez sport. Według niego znaczącą rolę do odegrania mają tu również takie organizacje ponadnarodowe jak choćby UNESCO, które mogłoby zainicjować działania i je koordynować. W walkę z szarą strefą powinny się również włączyć legalnie funkcjonujące firmy bukmacherskie, jest to bowiem w ich interesie. ICSS wzywa również organizacje sportowe do stworzenia spójnego systemu oceny i zarządzania ryzykiem systemowym, który ułatwiłby walkę z nieuczciwymi zawodnikami i sędziami.
Jednym z problemów z którymi mierzą się służby próbujące walczyć z korpucją i praniem brudnych pieniędzy w sporcie jest brak funduszy. Autorzy raportu rekomendują wprowadzenie podatków od zawierania zakładów bukmacherskich, dzięki którym mogłyby pojawić się środki na walkę z wymienionymi patologiami. Obecnie legalne zakłady przynoszą rządom m.in. Francji, Turcji czy Australii w skali roku około 4 mld euro dochodów z podatków.
Według ICSS i naukowców z Sorbony, sport i związane z nim biznesy generują obecnie około 2 proc. światowego PKB. Wartość globalnego rynku sportowych zakładów wynosi 200-500 mld euro.