Zamiatane problemy z BSE

Kupiony za unijną pomoc sprzęt szwankuje, laboratoria nie nadążają z badaniami. Ministerstwo milczy i zapycha dziury z krajowej kasy.

Kupiony za unijną pomoc sprzęt szwankuje, laboratoria nie nadążają z badaniami. Ministerstwo milczy i zapycha dziury z krajowej kasy.

Znów są problemy z badaniami na BSE (choroba wściekłych krów). Polskie laboratoria narzekają na nowe wyposażenie, a koncern Roche Diagnostics Polska, który w listopadzie 2005 r. podpisał wart 11 mln zł kontrakt na dostawę testów i sprzętu, ma kłopoty z realizacją zobowiązań. Według informacji PB, pierwsza część kontraktu powinna zostać zakończona w styczniu 2006 r. Do dziś laboratoria nie podpisały jednak protokołów odbioru. Powód? Nieprawidłowości. Narzekają na jakość sprzętu, który trzeba wymieniać z powodu wad, oraz na serwis firmy. Roche twierdzi, że usterki są wyolbrzymiane. Tymczasem inspektoraty weterynarii, chcąc nadążyć z badaniami, zamiast przeprowadzać testy za unijne pieniądze (kontrakt jest finansowany z funduszy Phare), dokupują je za pieniądze budżetowe od firmy Biorad (konkurenta Roche'a), która przegrała przetarg w kontrowersyjnych okolicznościach.

Reklama

Tanio czy dobrze Firma Roche otrzyma za swoje usługi prawie trzy razy mniej pieniędzy niż planowała dać nam UE (budżet wynosił 30 mln zł) oraz oczekiwał konkurent Biorad (a właściwie jego polska firma partnerska CHS Computers, która chciała 25 mln zł). Jeśli sprzęt nie spełni oczekiwań, może się okazać, że CHS miał rację, protestując przeciwko wynikom przetargu. Ta niewielka firma zarzuciła Roche kilka poważnych uchybień w ofercie, a teraz prowadzi spór sądowy zarówno z zamawiającym (Fundusz Współpracy), jak i samym konkurentem. Zdaniem CHS, koncern zaproponował cenę rażąco niższą, co nie gwarantuje jakości. Firma wylicza też niezgodności ze specyfikacją: m.in. inne niż wymagane wagi i lodówki oraz nie spełniające wymogów testy i urządzania. Szczegółowy opis przedmiotu zamówienia stanowił, iż wymagane było, by test i urządzenie nadawały się do przeprowadzenia testów na co najmniej 750 próbkach w czasie 6-8 godzin przez 3-4 techników laboratoryjnych. W świetle oferty Roche zaoferowany test nie spełnia tego wymogu. Kwestia ta budziła również wątpliwości zamawiającego. Złożone (przez Rochea - przyp. red.) wyjaśnienia potwierdzają, iż wymagany parametr nie może być osiągnięty przez produkty zaoferowane przez Roche - twierdzi CHS w pozwie do sądu.

Cicho sza Czy CHS ma rację? Próbowaliśmy sprawdzić w laboratoriach, ale sami laboranci nie chcieli udzielać nam informacji, odsyłając do inspektoratów weterynaryjnych. W wojewódzkim inspektoracie w Krakowie powiedziano nam, że informacji może udzielać tylko Ministerstwo Rolnictwa. Maria Laudańska, odpowiedzialna za ten projekt w resorcie, miała pilną sprawę do załatwienia i poprosiła o telefon później. Potem nie odbierała telefonu komórkowego i nie oddzwoniła na naszą prośbę. Ponownie próbowaliśmy w laboratoriach. Wiktor Niemczuk, kierownik Zakładu Higieny Weterynaryjnej we Wrocławiu, powiedział, że problemy owszem były, ale teraz - po miesiącu testów - pracownicy powoli uczą się nowych narzędzi i mówią, że się im nawet podobają. Dodał, że wcześniej przez pięć lat pracowali na sprzęcie Bioradu, więc nic dziwnego, że były problemy z przestawieniem się na nowy sprzęt. Jak jednak interpretować fakt, że ten sam kierownik jeszcze kilka dni temu słał gromy na Roche'a w pismach do ministerstwa

Informuję, że firma Roche nie wywiązuje się z umowy w punkcie dotyczącym reakcji serwisu na zgłoszenia awarii. Kolejna (dotychczas miały miejsce dwie, w wyniku których wymieniono urządzenia) awaria systemu ważąco-dozującego wystąpiła 25.02.2006, a dopiero około południa 28.02.2006 pojawił się pracownik serwisu z zamiarem zabrania zepsutego sprzętu, obiecując że właściwy sprzęt po naprawie dostarczy 2.03.2006!!! -pisał wrocławski kierownik do ministerstwa. Reakcja serwisu powinna nastąpić w ciągu 24 godzin. Kierownik alarmował, że 28 lutego laboratorium otrzymało 800 próbek do badania, które ze względu na brak systemu przygotowuje się ręcznie.

Taka sytuacja spowoduje znaczne przedłużenie czasu pracy, nie mówiąc już o tym, że rodzi zagrożenie popełnienia błędów przez zmęczonych pracowników!! pisał inspektor z Wrocławia. W liście roi się od wykrzykników. PB - skontaktował się z jednym z inspektorów inspektoratu weterynarii (nazwisko znane redakcji, nie ujawniamy go ze względu na dobro informatora). Potwierdza, że są kłopoty. Problemów jest całe mnóstwo, sprzęt jest niezgodny ze specyfikacją, dostarczane pipety się łamią, ale ministerstwo każe tylko zgłaszać sobie problemy, zabrania o nich głośno mówić - mówi inspektor.

Dobre samopoczucie Andrzej Banaszkiewicz, prezes Roche Diagnostics Polska, zapewnia, że firma realizuje kontrakt zgodnie z planem, a drobne usterki i reklamacje zawsze mogą wystąpić. Nie mogę udzielać bardziej szczegółowych odpowiedzi, bo obowiązuje mnie klauzula poufności. Zapewniam jednak, że wszystko przebiega zgodnie z ustaleniami. Proszę skontaktować się z zamawiającym - mówi Andrzej Banaszkiewicz. Z Funduszu Współpracy nie udało nam się uzyskać komentarza.

Mariusz Zielke

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: firma | problemy | kierownik | sprzęt | roche
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »