Zamienił sport na biznes. Paweł Rańda: Sport uczy ważnych cech charakteru

Czy można wykorzystać w biznesie cechy zdobyte podczas kariery sportowej? Tak zrobił Paweł Rańda - wioślarz, wicemistrz olimpijski z Pekinu, wielokrotny zdobywca medali na mistrzostwach świata, Europy i Polski. Przed dekadą zamienił pasję do sportu na pasję do biznesu. Teraz jest wiceprezesem Wrocławskiego Parku Wodnego. W rozmowie z Interią Biznes prognozuje, że na igrzyskach olimpijskich w Paryżu Polska zdobędzie dziesięć medali.

Ewa Wysocka, Interia Biznes: Jak pan, wicemistrz olimpijski, ocenia szanse polskich wioślarzy na medale w Paryżu?

Paweł Rańda: Uważam, że pretendentem jest wioślarska czwórka podwójna - mistrz świata sprzed dwóch lat i brązowi medaliści mistrzostw świata sprzed roku. Pływają bardzo szybko i wydaje się, że jest to załoga, która będzie się liczyć do walki o medal. Życzyłbym go też dziewczynom, które w Szeged wywalczyły kwalifikację do olimpiady. To może być czarny koń tegorocznych regat. Fajnie by było, żeby passa, która trwa od igrzysk w Sydney, towarzyszyła nam i teraz. Aczkolwiek czuję niedosyt, bo w Tokio mieliśmy sześć załóg, a w Paryżu mamy dwie. 

Reklama

A jeśli chodzi o inne dyscypliny? 

- Drugi pod względem liczby zdobytych medali na IO Polski Związek Podnoszenia Ciężarów wysyła jedną zawodniczkę na olimpiadę. Wskazałbym na naszą reprezentantkę. To jest niespotykana sytuacja, że w ostatniej chwili pojedzie na igrzyska kobieta i będzie walczyć o podium. Istnieje duża szansa, że będziemy mieć medal w tenisie ziemnym. Iga Świątek pokazała, jak bardzo lubi kort Rollanda Garrosa, a tam będą rozgrywane igrzyska. W sumie liczę na 10 medali. 

Pozostańmy przy dziesiątce. Tyle lat mija, odkąd zakończył pan karierę sportową. Można przypuszczać, że, odchodząc, dobrze pan wiedział, co zamierza robić w życiu. Działalność gospodarczą rozpoczął pan 7 lat przed odstawieniem wioseł.   

- Byłem przygotowany na tę zmianę. Początkowo skupiałem się na negocjowaniu i poszukiwaniu sponsorów. Od 2010 r. organizowałem coroczne zawody na Odrze - Tumski Cup - a także mistrzostwa Polski. Doceniono moje umiejętności organizatorskie, zostałem jednym z ekspertów odpowiadającym za wiosła halowe w World Games 2017 r. Od A do Z organizowałem tę dyscyplinę podczas igrzysk sportów nieolimpijskich. 

Nie odszedł pan ze sportu. Jest pan prezesem klubu AZS Wratislavia Wrocław, dawniej Politechniki Wrocławskiej. 

- Tak, zostałem w tym roku wybrany na kolejną kadencję. Staram się rozwijać ten klub. Poza dyscyplinami, które już były, od kilku lat prowadzimy szermierkę. Wyniki naszej sekcji są tak dobre, że będziemy starać się w ministerstwie (sportu i turystyki - red.) o prawa do stworzenia szermierczego ośrodka przygotowań. Dokańczamy wizualizację i wstępny projekt. Kiedy to dopniemy, pójdziemy na rozmowy. 

Ma pan kontakt ze sportem, a do tego nie zdradził pan wody. 

- I nigdy jej nie zdradzę. 

Od 5 lat jest pan wiceprezesem Wrocławskiego Parku Wodnego. Dwa miliony odwiedzających - ponad dwa razy więcej niż było jeszcze niedawno. To duży sukces. 

- Wspólnie z prezesem (Grzegorzem Kaliszczakiem - red.) stanowimy team - dwójkę wioślarską - która się uzupełnia na tym polu. Dzisiaj (11 czerwca) przyjmowaliśmy milionowego klienta. A przecież wciąż jesteśmy przed sezonem. Liczymy, że to będzie kolejny, rekordowy rok. Zwiększamy frekwencję i zmieniamy się w taki sposób, że klienci do nas przychodzą, a potem chętnie wracają. 

Czym różni się Aquapark Wrocław od podobnych obiektów w Polsce czy w Europie? 

- Podwoiliśmy strefę saunarium, wybudowaliśmy 5 nowych saun i grotę śnieżną, gdzie można okładać się śniegiem i lodem. Organizujemy w nich niepowtarzalne ceremonie, a kiedy robimy festiwale saunowe, to bilety rozchodzą się w ciągu dwóch godzin. W strefie fitness mamy 30 bieżni najwyższej jakości. Popołudniami mają one stuprocentowe obłożenie. W strefie rekreacji mamy dwie nowe zjeżdżalnie, budujemy kolejne. Tereny zewnętrzne parku rozbudowaliśmy o basen i brodzik dla dzieci. Przyświeca nam hasło: "Wakacje przez cały rok". 

Sport jest pasją, ale pan udowadnia, że pasją może być też biznes.  

- Tak, bo sport uczy ważnych cech charakteru - wyrabia dążenie do celu, niepoddawanie się porażkom, systematyczność, umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami a przede wszystkim - gry zespołowej. Stanowimy zespół, który nie boi się podejmowania decyzji, i otacza ludźmi, którzy wierzą, że razem możemy zrobić dużo. Ratownicy, kucharze, obsługa, administracja - wszyscy oni widzą, jak się angażujemy, jak postrzegamy firmę, i wierzą, że razem możemy daleko dopłynąć. Gramy do jednej bramki, wiosłujemy w jednym rytmie. 

Uczestniczył pan aktywnie w polityce. Cechy, które przed chwilą pan wymienił, prawdopodobnie też okazały się przydatne. 

Politykę traktuję z pewnym dystansem. Cechy, które są najważniejsze w życiu, ale też w biznesie, w polityce nie zawsze się sprawdzają. Mam na myśli kręgosłup moralny. Czasami przysparzają one trudności osobom, które obiecują dużo, a nie dotrzymują słowa. A to się kłóci z podejściem biznesowym czy życiowym. Ale polityka to sztuka negocjacji. Pływając na czteroosobowej załodze, przebywając z kolegami na obozach, trzeba się było "domówić", żeby nie dochodziło do konfliktów. Te cechy są w polityce bardzo przydatne, a w sporcie zespołowym są częścią dążenia do sukcesu. 

Rozmawiała Ewa Wysocka 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: aquapark | kariera | igrzyska olimpijskie 2024
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »