Zarobić na wiktorii Wiedeńskiej
Mel Gibson lub Robert De Niro w największej polskiej superprodukcji filmowej za 200 mln zł, o "wiktorii Wiedeńskiej".
W Polsce na potrzeby finansowania "Victorii" pomysłodawca, Mariusz A. Białek, rejestruje właśnie fundusz filmowy, pierwsze takie narzędzie nad Wisłą. Inwestorzy kupią jego jednostki, a zysk będzie, gdy film odniesie " jeśli odniesie - sukces komercyjny. Podobne z powodzeniem działają za oceanem i za Odrą. W Niemczech takie inwestowanie jest nawet korzystne podatkowo.
- Fundusz filmowy byłby, bez wątpienia, ciekawą odmianą dla inwestorów, szczególnie w dobie przedłużającej się korekty na giełdach. Zyski z filmów bywają duże, choć inwestycja tego rodzaju niesie ze sobą także duże ryzyko - mówi Mateusz Walczak, prezes New World Alternative Investments, i zapewnia, że niezwykle zainteresował go projekt Białka.
Fundusz ma być otwarty, więc każdy może zdecydować się kupić udziały.
- Ceny jednostki jeszcze nie ustaliliśmy - mówi Białek, który sam wyłoży własne pieniądze na produkcję.
Ile? Tyle, ile będzie trzeba, by domknąć polską część budżetu. Bo do mieszka dolary i euro mają też wrzucić Niemcy i Amerykanie. Tak, by zebrało się 200 mln zł. Byłby to najdroższy w polskich dziejach film.
- O "Victorii" od początku myślę w kategoriach kosztów i zysków, a nie jakiejś idée fixe. Chcę na niej dobrze zarobić - nie ukrywa Białek.
Wiedeń wielu odmian
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za pasem. Na wydarzenie pierwszego dnia zapowiada się specjalny pokaz "Katynia" Andrzeja Wajdy, z udziałem twórców i aktorów. O tegoroczne Złote Lwy dla najlepszego filmu powalczą m.in. "Testosteron" Tomasza Koneckiego i Andrzeja Saramonowicza, "U Pana Boga w ogródku" Jacka Bromskiego. I nagrodzone w Wenecji "Sztuczki" Andrzeja Jakimowskiego, które Białek zasilił pieniędzmi.
Nam opowiada, kogo szuka, kogo znalazł i ile włoży w przedsięwzięcie "Victoria".
Żeby się szybko przekonać, jak złożonym przedsięwzięciem jest projekt Victoria, wystarczy wejść na stronę www.victoria-film.com. Najpierw powstał scenariusz, potem słuchowisko, które emitowała Trójka, książka oraz film dokumentalny. Czas na pełną fabułę w gwiazdorskiej obsadzie. A na końcu? Coś w rodzaju Disneylandu rodem z XVII w. I skrupulatne podliczenie zysków. Jeśli się uda.
Dialogi w Hollywood
Mariusz Białek odpala papierosa. Za oknem - wypielęgnowany trawnik. Białek przy ulicy Zbyszka Cybulskiego w Warszawie - tuż obok Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych - czuje się swobodnie. Tu zrobił dotychczas najbardziej "medialny" interes. Deweloperski. Pięć lat temu luksusowa inwestycja Villa Monaco wzbudzała wiele emocji w mediach. Do biur, a przede wszystkim do luksusowego apartamentowca na warszawskim Czerniakowie prowadzi zamykana na szlaban prywatna ulica.
- Rada dzielnicy długo nie mogła przeboleć, że chcemy, by nazywała się Zbyszka Cybulskiego. Aktor - ich zdaniem "za dużo pił " uśmiecha się Białek.
Prócz niego właścicielami apartamentów w Villa Monaco zostali wtedy m.in. Sandra Walter, José Carreras, inny tenor Ryszard Girtler, ludzie biznesu: Janusz Arciszewski i Piotr Smólski, Dominika Lubomirska (córka Jana Kulczyka).
Włodzimierz Niderhaus, dyrektor pobliskiej wytwórni filmów fabularnych, współpracował zaś z Mariuszem Białkiem przy zagospodarowaniu kompleksu zabytkowego obok Villi Monaco. Właśnie Niderhaus dopingował biznesmena do zabrania się na poważnie do projektu filmu o wiktorii wiedeńskiej, obiecując wejście w projekt swojej instytucji (dotrzymał słowa).
Mocny impuls
Białkowi produkcja filmu o odsieczy Sobieskiego wpadła do głowy tuż po tragicznym zamachu terrorystycznym na World Trade Center w 2001 r. - Skojarzenia nasuwały się same. Znów rozgorzała wojna dwóch religijnych światów. 11 września 1683 r. islamscy bojownicy też stali u progu serca zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej. I wtedy, i teraz zachodni świat się zjednoczył
- opowiada Mariusz Białek.
Poważne prace nad projektem zaczęły się przed trzema laty. Wtedy Białek poprosił wybitnego fachowca Cezarego Harasimowicza o napisanie scenariusza filmowego.- Szybko się okazało, że poruszamy temat mało zbadany. I tak fascynujący, że zapowiada się hit. Nie tylko w Polsce, ale też na świecie. Czas na film o konflikcie cywilizacyjnym jest przecież idealny - przekonuje producent.
Wszystko sobie poukładał i wpadł na wieloetapową formułę projektu. Książka i nawiązanie do WTC ma wzbudzić zainteresowanie najpowszechniej znanym sukcesem polskich wojsk także w innych krajach, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.
- Bez udziału Hollywood trudno o globalny sukces komercyjny. Skoro bez gaż aktorskich ma kosztować 120 mln zł, to nie zwróci się w Polsce - kalkuluje Białek.
Hollywood? Gdzie Rzym, gdzie Krym?
- Blisko. Żeby sprzedać film za oceanem, zatrudnimy trzy hollywoodzkie gwiazdy do ról Jana III Sobieskiego, papieża Innocentego i cesarza Austrii. Reżyserii również nie powierzymy Polakowi
- zapewnia Białek.
Plany: Mel Gibson za 20 mln dol. jako Sobieski, Robert De Niro. Kto jeszcze?
- Nie chcę mówić o nazwiskach. W zeszłym roku palnąłem i rozmowy się przedłużyły. Jest koncepcja, by Mel Gibson reżyserował i odtwarzał główną rolę - przyznaje Białek.
Mariusza Białka od kolejnych pytań o obsadę "Victorii" ratuje telefon. Dzwoni Cezary Harasimowicz. Krótka wymiana zdań, uśmiech na twarzy, bo książka Harasimowicza już w pierwszy weekend sprzedaży trafiła do Top 10 Empiku. Białek sam ją wydał, bo żadna oficyna wydawnicza nie dawała gwarancji debiutu w tym roku.
- Empik dwa miesiące prosiłem, by sprzedawał Victorię u siebie. Wzięli mnie za wariata, gdy przyszedłem z projektem i powiedziałem, że dotychczas nie wydałem żadnej innej książki opowiada Mariusz A. Białek.
Szpieg od kawy
Usnuty przez Białka i Harasimowicza scenariusz filmowy w 85 proc. opiera się na prawdzie historycznej. Z materiałów i dokumentacji o wiktorii wiedeńskiej, które zebrali, dwaj panowie wyciągnęli mało znany szpiegowsko-sensacyjny wątek, pełen zaskakujących zwrotów akcji.
Głównym bohaterem filmu będzie kupiec i obieżyświat, szpieg króla Jana III Sobieskiego, Franciszek Kulczycki (zagra go Polak, Białek zapewnia jednak, że na pewno nie Michał Żebrowski). Razem z przyjacielem Serbem Jerzym Mihailoviciem trzykrotnie przedziera się on przez pierścień oblężenia Wiednia. Z historycznych źródeł wynika, że działalność szpiegowska Kulczyckiego ułatwiła Sobieskiemu ostateczne zwycięstwo nad Turkami. Kulczycki znał język wrogów, był przez nich traktowany niemal jak swój i dlatego, że chętnie przyjmował liczne zaproszenia na kawę. W XVII-wiecznym Wiedniu nie znano tego napoju.
- Kiedy ujawniliśmy tę fabułę, zadzwonił do nas potomek Franciszka Kulczyckiego - Jerzy Kulczycki herbu Sas. Spotkaliśmy się i po analizie archiwów rodziny Kulczyckich zdecydowaliśmy
o nakręceniu dokumentalnego filmu "Victoria Jerzego Franciszka Kulczyckiego" - mówi Mariusz A. Białek.
Tuż przed Gwiazdką film, w którym Jerzy Kulczycki opowiada o przodku - wspólnie ze słuchowiskiem Victoria - zostanie dołączony do książki Cezarego Harasimowicza. Pokaże go też telewizja. Dowiemy się z niego m.in., że w nagrodę tamten Kulczycki dostał od króla Jana cały zapas pozostawionej przez Turków kawy i założył potem w Wiedniu pierwsze kawiarnie (Kafe Schrank - czyli szafy z kawą). Co ciekawe: do tradycji Herr Kolschitzkyego przyznaje się słynna firma kawiarska Julius Meinl.
Trzy narody
- Z Polski pochodzić będzie jedna trzecia kapitału na film. Jedną trzecią dołożą Niemcy, resztę Amerykanie. Niemcy interesują się Victorią, bo była to bodaj jedyna powszechnie znana bitwa, w której nasze i ich wojska stały po tej samej stronie barykady. I na dodatek wygrana! Amerykański kapitał musimy zdobyć, jeśli poważnie myślimy o dystrybucji i zyskach z tamtejszego rynku - mówi Białek.
Umowy nie są jeszcze podpisane, więc producent unika podania inwestorów, z którymi rozmawia.
- Nie, nie są to amerykańskie środowiska katolickie. Rozmawiam z profesjonalnymi producentami oraz z dużymi wytwórniami filmowymi i telewizyjnymi. W Niemczech - również. Choć akurat tam większość to producenci telewizyjni - zaznacza.
Nieco więcej mówi za to o szczegółach negocjacji i strukturze finansowania filmu z polskiej strony.
- Jedną z głównych ról żeńskich zagra Niemka. Spieramy się o to, gdzie wydawać pieniądze na realizację. Niemcy chcieliby u siebie. Z uwagi na niższe koszty, nalegamy na Polskę. Trzeba to pogodzić... Jedno pewne: zdjęcia do Victorii nakręcimy w Polsce, a nie pod Wiedniem - zapewnia Mariusz A. Białek.
Producent - z racji potrzeby odtworzenia XVII-wiecznych realiów - musi mieć świetną ekipę od efektów specjalnych.- Albo stworzymy warunki dla naszych talentów i damy im czas na dojście do perfekcji, albo zatrudnimy na przykład gotową ekipę z Nowej Zelandii, która odpowiadała za efekty przy Władcy Pierścieni. Nie policzyliśmy, co wyjdzie taniej - opowiada Białek.
Nie na hurra!
W przygotowaniu produkcji partnerem jest Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, projekt trafi też do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF).
- Część budżetu na pewno uzyskamy z rynku polskiego. Mam deklaracje uczestnictwa rodzimego kapitału w przedsięwzięciu. Zdjęcia zaczniemy, gdy dopniemy wszystkie umowy z aktorami i inwestorami. Nie możemy kręcić zimą. Jeśli więc nie zdążymy wystartować do jesieni przyszłego roku, to na pewno ruszymy na wiosnę 2009 - planuje Mariusz Białek.
Czekamy. Czeka też środowisko filmowe.
W PISF początkowo usłyszeliśmy, że Victoria na razie jest "raczej w zawieszeniu". Po chwili dowiedzieliśmy się, że taki film jest potrzebny i jeśli tylko projekt wpłynie do instytutu, poważnie rozważy on jego dofinansowanie.
Pesymistą jest Zbigniew Żmigrodzki, szef studia Interfilm, dystrybutora przeboju kasowego Dlaczego nie!?., "Pitbulla' czy filmów "Jan Paweł II" z Johnem Voightem oraz "Karol " papież, który pozostał człowiekiem".
- Nawet gdy Spielberg kręcił film w Polsce, i właściwie o Polsce, to zatrudnił najbardziej znanego wtedy naszego producenta, Lwa Rywina. Pan Białek to jednak inny kaliber - tym bardziej że idzie tu o bardzo trudny w przygotowaniu film kostiumowy. Poza tym Mel Gibson ma plany na następne sześć lat i raczej dla historii o mało interesującej Amerykanów odsieczy wiedeńskiej ich nie zmieni
- uważa Żmigrodzki.
Podaje też w wątpliwość wysokość budżetu.
- Rozumiem, że De Niro za film bierze od 2 do 6 mln dol. Ale 120 mln zł bez gaż aktorskich? "Quo Vadis" dużo kosztował i był bez wątpienia przepłacony. "Victoria" nie musi kosztować więcej. Zapewniam! Pan Białek, choć jest optymistą, nie odkrywa tematu - w branży od lat pojawia się temat filmu o sukcesie Sobieskiego - dodaje Żmigrodzki.
Szklana kula
Projekcja: rok 2011. 10 lat od ataku na WTC. Echa pierwszego kasowego przeboju kinowego rodem z Polski nie milkną. Bogatszy o kilka dobrych milionów Mariusz A. Białek skrupulatnie gromadzi dekoracje, stroje i inne cenne przedmioty związane z XVII-wieczną Polską. Nad Wisłą na 50 hektarach kończy się budowa miasteczka historycznego upamiętniającego wiktorię wiedeńską. Prezydent miasta jest rozpromieniony, bo wspólnie z Białkiem zrealizował pierwszy poważny publiczno-prywatny projekt. Hasło: "Edukacja przez zabawę". Obaj nie mogą się doczekać przyszłorocznego najazdu turystów. Stadiony przecież już w Polsce stoją. EURO 2012 za pasem.
Czy tak zamknie się ostatni rozdział projektu "Victoria"?
Rafał Kerger