Żarzy się światełko w tunelu. Szansa dla Polski?
Pojawiła się szansa dla naszych rolników poszkodowanych przez rosyjskie embargo. Szansa wyłoniła się także za wschodnią granicą...
Białoruś po wprowadzeniu przez Rosję embarga na żywność m.in. z UE chce jej więcej eksportować do swojego wschodniego sąsiada. Część produktów, choćby na swój rynek, musi jednak sprowadzać. Zdaniem ekspertów, to może być szansa dla naszych rolników.
Jak poinformował we wtorek wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk, w czwartek ze swoim odpowiednikiem będzie rozmawiał w Mińsku szef resortu rolnictwa Marek Sawicki.
- Jestem gotów rozmawiać i z Białorusią i z Kazachstanem, a także innymi państwami, które są zainteresowane polskimi, najlepszymi na świecie produktami spożywczymi - mówił również we wtorek w Brukseli Sawicki.
Zdaniem prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz ze Szkoły Głównej Handlowej, Sawicki będzie przekonywać białoruskich partnerów do większego otwarcia na polską żywność.
- To może być szansa (dla polskich rolników - PAP), bo nie można wykluczyć tzw. reeksportu. To znaczy my będziemy wysyłać na Białoruś, czy do innego kraju, tam się to będzie przepakowywać i wysyłać dalej do Rosji - powiedziała ekspertka. Wskazała, że nawet bez reeksportu sam białoruski rynek jest dla nas istotny.
Wiceminister Nalewajk oceniał we wtorek, że Polska mogłaby eksportować na Białoruś prawie tyle jabłek, co do UE. W ubiegłym roku sprzedaliśmy do UE te owoce za ponad 92 mln euro (ponad 257 tys. ton.).
Białoruś jest głównym dostawcą żywności do Rosji. W 2013 r. wyeksportowała jej tam za 2,74 mld dol. Dla porównania większa o jedną trzecią Polska wywiozła w tym czasie do Rosji żywność o wartości 1,55 mld dol.
Sawicki ma być w Mińsku kilka dni po tym jak tamtejsze władze ogłosiły, że nie przyłączą się do rosyjskiego embarga. Według dziennika "Wiedomosti", który o tym poinformował, nie zrobi tego również będący z Rosją w unii celnej Kazachstan.
- Łukaszenka chce pokazać, że umie zdystansować się od polityki Rosji, np. poprzez swoje wypowiedzi o konflikcie na Ukrainie, czy teraz w związku z rozmowami handlowymi z Polską. Chce pokazać przed Zachodem, że nie jest marionetką w rękach Putina - powiedział Adam Balcer ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem, ewentualna próba obejścia rosyjskiego embarga (reeksport) właśnie poprzez Białoruś byłaby relatywnie najłatwiejsza, ponieważ kraj ten jest wraz z Kazachstanem w unii celnej z Rosją. Balcer zwrócił uwagę, że poza potencjalnym zwiększeniem sprzedaży naszych artykułów rolnych na Białoruś potrzebne jest też znalezienie innych rynków, ponieważ - jak podkreślił - całego eksportu tam nie przekierujemy.
- Wiadomo, że Rosja jest krajem, który jeśli się na nas zaweźmie, to nie ma problemu, aby taki reeksport (przez Białoruś - PAP) zatrzymać, poprzez np. okresowe badania weterynaryjne - zastrzegł.
Zwrócił uwagę, że Białoruś w wymiarze militarnym i gospodarczym nie jest w stanie przetrwać bez Rosji. - Prawie połowa wymiany handlowej i ponad 70 proc. białoruskich inwestycji zagranicznych jest z Rosji. Żadne państwo poradzieckie nie jest tak silnie z nią powiązane - podkreślił.
Same władze w Mińsku upatrują we wprowadzeniu przez Kreml embarga na zachodnią żywność szans na zwiększenie sprzedaży do Rosji i poprawę sytuacji gospodarczej. Tuż po wprowadzeniu embarga minister rolnictwa Białorusi Leanid Zajac mówił, że analizowane są możliwości zwiększenia eksportu do Rosji.
Wśród towarów, które Białoruś mogłaby zaoferować Rosji, poza produkcją mięsną i mleczną wymienił makarony, artykuły warzywne, bakalie i wyroby cukiernicze.
Przyznał jednocześnie, że w tym roku na Białorusi nie ma znacznych rezerw pozwalających zwiększyć eksport w tej sferze, gdyż z powodu afrykańskiego pomoru świń pogłowie żywca wieprzowego spadło o 20 procent, a z powodu upalnego lata spadła produkcja mleka.
To potencjalna szansa dla producentów z Polski, którzy mogliby wypełnić lukę na tamtejszym rynku. W ubiegłym roku Polska wyeksportowała na Białoruś mięso wieprzowe o wartości 104 mln euro, jabłka i gruszki o wartości 50 mln euro oraz pomidory o wartości 11 mln euro. Z danych resortu rolnictwa wynika, że całkowity eksport żywności z Polski na Białoruś wynosił ponad 300 mln euro.
W tym roku, zwłaszcza w segmencie mięsa, eksport będzie mniejszy, ponieważ władze w Mińsku po wykryciu na naszym terytorium przypadków wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) zdecydowały się na zamknięcie swojego rynku na naszą wieprzowinę.
Białoruś jest jednym z najważniejszych partnerów gospodarczych Polski, trzecim po Rosji i Ukrainie wśród krajów WNP. Według danych Ministerstwa Gospodarki udział Białorusi w eksporcie polskich towarów w 2012 roku wynosił 1,6 mld dol. W 2013 roku nasze obroty wzrosły o 7 proc. do ponad 3,2 mld dol.
Kraj ten nie przyłączył się do rosyjskiego embarga na zachodnią żywność. Po jego ogłoszeniu władze w Mińsku nie kryły, że liczą na zwiększenie sprzedaży do Rosji swoich produktów i poprawę sytuacji gospodarczej. Białoruś jest głównym dostawcą żywności do Rosji. W 2013 r. wyeksportowała jej tam za 2,74 mld dol. Dla porównania większa o jedną trzecią Polska wywiozła w tym czasie do Rosji żywność o wartości 1,55 mld dol.
Jak podano w komunikacie, Zajac przyznał jednocześnie, że w tym roku na Białorusi nie ma znacznych rezerw pozwalających zwiększyć eksport żywności, gdyż z powodu afrykańskiego pomoru świń pogłowie żywca wieprzowego spadło o 20 procent, a z powodu upalnego lata spadła produkcja mleka.
Eksperci wskazują, że to potencjalna szansa dla producentów z Polski, którzy mogliby wypełnić lukę na białoruskim rynku. W ubiegłym roku wyeksportowaliśmy na Białoruś mięso wieprzowe o wartości 104 mln euro, jabłka i gruszki warte 50 mln euro oraz pomidory za 11 mln euro. Z danych resortu rolnictwa wynika, że całkowity eksport żywności z Polski na Białoruś wynosił ponad 300 mln euro. Jednak w 2014 r. z powodu wykrycia na terytorium Polski wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) władze w Mińsku zdecydowały się na zamknięcie swojego rynku na polską wieprzowinę.
_ _ _ _ -
Resort rolnictwa opublikował wczoraj instrukcję dot. dokumentowania przekazywania warzyw - których nie można sprzedać przez rosyjskie embargo - organizacjom charytatywnym lub przeznaczania ich do biodegradacji.
"Minister rolnictwa i rozwoju wsi wystąpił do Komisji Europejskiej z wnioskiem o wprowadzenie instrumentów wsparcia rynku. W celu uzyskania ewentualnych rekompensat, w przypadku objęcia wycofywanych poprzez biodegradację pełnowartościowych produktów wsparciem, zachodzi konieczność udokumentowania przeprowadzanych działań" - czytamy na stronie internetowej resortu.
Jak wskazano w instrukcji, producenci warzyw, którzy chcą przekazać je organizacjom charytatywnym dla najuboższych lub przeznaczyć do biodegradacji, powinni "złożyć niezwłocznie stosowne powiadomienie na piśmie, do właściwego Oddziału Terenowego Agencji Rynku Rolnego". Jeśli producenci należą do związków czy organizacji owoców i warzyw takie powiadomienia powinni kierować do Agencji Rynku Rolnego za pośrednictwem tych związków i organizacji. Wszystkie działania związane z przekazaniem organizacjom charytatywnym lub biodegradacją warzyw muszą być dokonane pod nadzorem właściwych służb kontrolnych i muszą zostać udokumentowane, "protokołem potwierdzającym przeprowadzenie przekazania lub biodegradacji dla całej ilości zgłoszonego produktu".
Zgodnie z instrukcją "podczas czynności kontrolnych szczególnie istotne będą kwestie związane z udokumentowaniem ilości określonego produktu podlegającego przekazaniu lub biodegradacji oraz spełnienia określonych wymagań jakościowych produktów, które muszą być przydatne do sprzedaży, a tym samym spełniać minimalne wymagania określone w załączniku X do rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) nr 543/2011, a w przypadku gdy istnieją normy handlowe, spełniać wymagania co najmniej II klasy określonej dla tych produktów".
Zgłaszając Agencji Rynku Rolnego warzywa do przekazania lub biodegradacji należy wskazać m.in. miejsce położenia uprawy, z której pochodzi produkt, czyli numer obrębu ewidencyjnego, nr działki ewidencyjnej, rodzaj, ilość i powierzchnię uprawy.
Projekt instrukcji dla rolników opublikowano w piątek wieczorem na stronie resortu rolnictwa. Uwagi do niego zgłaszano do poniedziałku. We wtorek minister rolnictwa Marek Sawicki o problemie embarga rozmawiał z komisarzem UE ds. rolnictwa Dacianem Ciolosem. Relacjonował po spotkaniu, że główne decyzje zapadną we wrześniu, ale ze względu na krytyczną sytuację jeśli chodzi o warzywa wrażliwe, a więc przede wszystkim paprykę, pomidory, ogórki decyzja o sposobie i trybie wycofania ich z rynku powinna nastąpić w ciągu najbliższych kilku dni.
Minister wyjaśnił, że produkty wysokiej jakości będzie można przeznaczyć na pomoc w dożywianiu najuboższych i jest na to zgoda unijnego komisarza. Natomiast te warzywa, które nie spełniają wymogów jakościowych, trzeba będzie zniszczyć. "Co do ogólnych zasad (biodegradacji - PAP) jest zgoda, natomiast nie mogliśmy uzyskać potwierdzenia kwot i stawek, bo na to (Komisja Europejska - PAP) potrzebuje kilku dni na analizę" - mówił Sawicki. Dodał, że uzyskał zapewnienie, iż sprawa ta zostanie rozpatrzona w ciągu najdalej dziesięciu dni. Wcześniej minister tłumaczył, że biodegradacja polega na przeorywaniu zbiorów i zużywaniu ich jako nawozów organicznych. W przypadku jabłek ewentualna biodegradacja oznacza pozostawienie ich na drzewach i późniejsze wykorzystanie jako nawozu.
Rosja 7 sierpnia wprowadziła zakaz importu m.in. warzyw, owoców i mięsa z USA, Unii Europejskiej, Australii, Kanady oraz Norwegii. Wcześniej, 1 sierpnia Rosja wprowadziła embargo na niektóre owoce i warzywa z Polski. (
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze