"Zastaw się, a postaw się" w polskich ambasadach
W polskich ambasadach brakuje na ręczniki, ale będą za to srebrne sztućce za milion złotych. Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogłosiło przetarg na 120 kompletów ekskluzywnych sztućców dla polskich placówek.
Przez ostatnie kilkanaście dni podejmowaliśmy prezydenta Iraku, delegację z RPA, z Burkina Faso i amerykańskiego zastępcę sekretarza stanu, z którym - jak równy z równym - rozmawiano o globalnych problemach. Tak więc i sztućce na światowym poziomie są niezbędne.
A jednak informacja o przetargu na srebra zupełnie zaskoczyła Adama Rotfelda, wiceministra spraw zagranicznych. - Ja widzę, że są oszczędności, które przekraczają jakieś dopuszczalne miary. Wystarczy wejść do toalety - brak ręczników do wycierania rąk itd.
Zupełnie inaczej sprawę komentuje były ambasador w Wiedniu Henryk Szlajfer, który podkreśla, że srebra powinny być standardem w placówkach dyplomatycznych. - Proszę pójść do Holendrów, zobaczyć, a potem pan przyjdzie do nas - usłyszał reporter RMF.
Na siermiężność w dyplomacji miejsca nie ma, to fakt, tyle tylko, że srebra w ambasadach były. Przez lata jednak zniknęła znaczna ich część - co pokazuje, że i na salonach ludzi o lepkich rękach nie brakuje.