Zbawienne zimno bez zasilania
Akcje pasywnych systemów chłodzenia wzrastają. Jest to efektywna, przyjazna dla środowiska, niestety wciąż droga technologia. Jakie są perspektywy dla najnowszych z proponowanych rozwiązań?
Chłodzenie pasywne opiera się na działaniu radiatorów - metalowych brył, odpowiedzialnych za odprowadzanie ciepła. Może też wykorzystywać rury cieplne, bądź ogniwa Peltiera. System takiego chłodzenia ma wiele zalet, między innymi nie wymaga zasilania energią elektryczną, jest bezgłośny i praktycznie bezawaryjny. Znakomicie sprawdza się w chłodzeniu wewnętrznych pomieszczeń z wysokimi zyskami ciepła.
Pod koniec zeszłego roku amerykańscy naukowcy z renomowanego Uniwersytetu Stanforda ogłosili, że odkryli materiał, który mógłby chłodzić wielkie powierzchnie budynków, co może okazać się rewolucyjnym zwrotem w sektorze chłodniczym, zdominowanym przez systemy klimatyzacji. Innowacyjną technologię naukowcy nazwali radiacyjnym chłodzeniem fotonicznym.
System jest tak skonstruowany, by energia, którą emituje w postaci promieniowania podczerwonego, mogła całkowicie opuścić atmosferę, wyzwalając się do zimnej jak lód przestrzeni kosmicznej, nie nagrzewając po drodze powietrza i tym samym nie narażając wystarczająco już doświadczonej planety kolejnym uszczerbkiem na zdrowiu.
Pobierz: darmowy program do rozliczeń PIT
Receptą na sukces jest unikatowy materiał, z którego został stworzony radiator nowej generacji. Składa się z siedmiu warstw dwutlenku krzemu oraz tlenku hafnu, które są ułożone na powierzchni srebra (mają 1,8 mikrometra grubości). Udoskonaleniem, do którego zmierzają specjaliści, jest technologia natryskiwania tego materiału na ciała stałe, jak choćby duże budynki.
Naukowcy podkreślają walor ekologiczny ich wynalazku, który jest wielce istotny w kontekście niebezpiecznego procesu ocieplenia klimatu na trzeciej planecie od Słońca. Stanfordzki radiator ma jeszcze jedną wyjątkową zaletę - jest idealnym lustrem, odbijającym 97 proc. promieni słonecznych. - Jest to swego rodzaju lustro w kosmos - mówi szef zespołu badawczego - profesor Shanhuj Fan, specjalista międzynarodowej klasy w nanofotonicznych strukturach.
Efekty eksperymentów w Stanford spotkały się z szerokim uznaniem w świecie nauki. Aprobatę wyraził laureat Nobla w zakresie fizyki - profesor Burton Richter (odkrył cząstkę elementarną w 1976 r.), widząc w pasywnym chłodzeniu wielką przyszłość, a Marin Soljacic z MIT-u dojrzał w odkryciu kolejne potwierdzenie potęgi nanofotoniki.
Z krytycznego punktu widzenia propozycja nowego radiatora musi jeszcze przejść "próbę ognia". Naukowcy ze Stanford nie ukrywają, że przed nimi sporo problemów do rozwiązania. Prototyp wielkości obiadowej tacy musi zostać przeskalowany zanim trafi do produkcji, należy skonstruować efektywny system transferu ciepła z wnętrza budynku do jego zewnętrznej skorupy, a przede wszystkim znacznie obniżyć koszty produkcji.
Miejmy nadzieję, że nic nie stanie naukowcom ze Stanford na przeszkodzie w realizacji ich ambitnej wizji: skutecznego, taniego systemu alternatywnego chłodzenia, który już wkrótce zdetronizuje szkodliwe klimatyzacje, zapewniając nam komfortową temperaturę bez krzywdzenia naturalnego środowiska.
Michał Mądracki
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze