Złodzieje choinek z lasów przenieśli się na plantacje. Teraz tam łatwiej pozyskać łup
W ub. roku na blisko 1800 akcji Straży Leśnej wykryto tylko ponad 40 przypadków kradzieży świątecznych drzewek. Odkąd rynek przejęły specjalistyczne plantacje, złodzieje zmienili teren działania. Kilkaset skradzionych choinek oznacza nie tylko straty materialne, ale też problem z wypełnieniem zobowiązań kontraktowych.
Lasy Państwowe wciąż chronią się przed rabunkiem dzięki monitoringowi i współpracy strażników z Policją oraz ze Strażą Miejską, ale jednocześnie przyznają, że proceder wyraźnie zanika. Natomiast plantatorzy muszą się chronić sami, więc sięgają po kamery, patrole i usługi firm ochroniarskich. Trudniej też jest walczyć z przestępcami operującymi na targowiskach. Oszuści często mają rachunki na niewielką część choinek, a sprzedają po bardzo niskich cenach wielokrotnie więcej nielegalnie pozyskanego towaru.
Lasy Państwowe nie prowadzą odrębnych statystyk kradzieży choinek, natomiast ze zbiorczych danych Straży Leśnej dotyczących takiego postępowania w przypadku drewna wynika, że ich liczb maleje. W 2013 r. w 5712 takich przypadkach utracono 15,2 tys. m3 drewna o wartości ok. 2,6 mln zł. W ubiegłym roku odnotowano tylko 2978 zdarzeń dotyczących 9 tys. m3 za mniej więcej 1,8 mln zł. W akcji przedświątecznej prowadzonej od 15 do 17 grudnia 2017 r. Straż Leśna przeprowadziła 1770 interwencji, ale jedynie 44 wiązały się z nielegalnym zdobyciem drzewek.
- Proceder ten w skali Lasów Państwowych jest raczej marginalny. Drzewka lub ich gałęzie są kradzione głównie na użytek własny lub do sprzedaży. Oczywiście nielegalne wycięcie dużej liczby choinek na danej, niewielkiej powierzchni leśnej jest zagrożeniem dla trwałości środowiska leśnego w tym miejscu, ale na szczęście zdarza się to niezwykle rzadko - tłumaczy Krzysztof Trębski, główny specjalista Służby Leśnej, p.o. rzecznika prasowego Lasów Państwowych.
Z kolei Jarosław Krawczyk, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku, informuje, że w tym regionie drugim po sośnie powszechnie rosnącym gatunkiem drzew iglastych jest świerk. I właśnie to drzewko jest najczęściej sprzedawane jako tzw. choinka świąteczna, choć w niektórych nadleśnictwach uprawia się inne gatunki świerka, np. świerk srebrzysty lub jodłę koreańską, sprzedawaną w doniczkach jako drzewko bożonarodzeniowe. A zatem trudno się dziwić, że to świerk staje się łupem rabusiów.
- Złodzieje interesują się jodłami, świerkami, a nawet sosnami, także należącymi do lubianych choinek. Kradzieże występują najczęściej w okresie świąt Bożego Narodzenia. Innym rodzajem szkodnictwa leśnego, szczególnie nasilającym się w tym samym czasie oraz podczas dni poprzedzających Wszystkich Świętych, jest pozyskiwanie stroiszu, czyli niewielkich gałązek drzew iglastych przeznaczanych np. na wieńce lub inne dekoracje - dodaje Krzysztof Trębski.
Rzecznik białostockiej RDLP podkreśla, że skala złodziejstwa spada m.in. ze względu na większy dostęp do wyselekcjonowanych drzewek produkowanych przez prywatne firmy w coraz liczniejszych plantacjach. Sadzi się na nich rośliny w odpowiednim rozstawie, dające po kilku latach okazałe, proporcjonalne w pokroju zbiory. Do Polski importuje się też jodły.
- Szacujemy, że Lasy Państwowe dostarczają mniej niż 10 proc. drzewek na rynek. Dlatego problem kradzieży dotyka teraz właśnie plantatorów. Przypuszczamy, że najwięcej takich działań przestępcy dokonują u zagranicznych przedsiębiorców. Rabunek uderza nie tylko w nich, ale także w cały rynek. Mamy na razie niesprawdzone doniesienia, że w jednym z regionów pojawiła się nagle duża ilość tanich, najprawdopodobniej ukradzionych towarów. W efekcie legalni sprzedawcy mieli problemy ze zbytem - mówi Marcin Kłopociński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Plantatorów Choinek (PSPC).
Zdaniem jednego z plantatorów, chcącego zachować anonimowość, plagą są kradzieże nie tylko u producentów, ale także w punktach sprzedaży detalicznej w miastach. Na plantacjach zwykle dokonują ich miejscowi, niewprawnie wycinając drzewka siekierą. Na placach dochodzi do rozbojów i zastraszania, a policjanci rezygnują z interwencji, jeśli sprawca zapłaci sprzedawcy. Przedsiębiorca przeciwdziała temu, oferując w okolicy ceny hurtowe, czyli 30-40 proc. wartości detalicznych. Rozdaje też część sadzonek, by nikt ich nie wyrywał.
- Warto się chronić. Już we wrześniu mam drzewka policzone, ponumerowane i ometkowane. Moja plantacja jest dobrze zabezpieczona. Mamy ponad 50 kamer. Po terenie chodzą patrole. Zatrudniamy też firmę ochroniarską. Większość polskich producentów także stosuje takie rozwiązania, by uniknąć kradzieży czy zminimalizować ich skutki - informuje Marcin Kłopociński.
Lasy Państwowe też działają zapobiegawczo. Zarządzane tereny pozostają pod nadzorem Służby Leśnej, w tym Straży Leśnej, przez cały rok. Krzysztof Trębski podkreśla, że w miejscach, gdzie - na bazie dotychczasowych doświadczeń - prawdopodobieństwo wystąpienia kradzieży jest zwiększone, patrole strażników są bardziej intensywne. Montuje sią też specjalne kamery. Policja pomaga w ustaleniu tożsamości sprawców wykroczeń, jeśli ci nie mają dokumentów lub znany jest tylko numer rejestracyjny samochodu.
- Na zmniejszenie liczby kradzieży choinek wpływa też współpraca strażników leśnych z policjantami lub strażnikami miejskimi. Wspólne patrole w pobliżu miast są tu częste, powszechne i skuteczne. Współdziałanie pozwala poznawać i doskonalić metody pracy służb, a dzięki różnorodnym technikom operacyjnym - przyczyniać się do łapania złodziei na gorącym uczynku - przekonuje Jarosław Krawczyk.
Prezes PSPC twierdzi, że nie należy przymykać oka nawet na najdrobniejsze kradzieże, ponieważ zachęci to do zwiększenia skali działania. A to generuje nie tylko straty materialne, ale także wizerunkowe. Pyta, jak zareaguje kontraktor, który już ma zamówiony plac i szykuje się do sprzedaży za kilka dni, a dowie się, że drzewek nie ma, ponieważ ktoś je zrabował. Jednak sprawcy muszą się liczyć z karami. Krzysztof Trębski przypomina, że strażnik leśny może nałożyć mandat karny w wysokości od 20 do 500 zł.
- Zakres odpowiedzialności zależy od wartości drzewek. W zależności od tego mamy do czynienia z przestępstwem lub wykroczeniem. W drugim przypadku od 15 listopada 2018 r. górną granicę wyznacza kwota 500 zł. Za kradzież grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności, a w razie sprawy tzw. mniejszej wagi grzywna, ograniczenie wolności lub kara pozbawienia wolności do roku. Do tego zawsze orzekana jest przez sąd na rzecz pokrzywdzonego nawiązka w wysokości podwójnej wartości przywłaszczonego mienia - podsumowuje mecenas Roland Szymczykiewicz prowadzący Kancelarię Adwokacką w Warszawie.