Złota aukcja

Od pół roku operatorzy licytowali stawki za dostęp do nowych pasm częstotliwości. Niekończącą się aukcję ma przerwać kontrowersyjne rozporządzenie ministra. Czy to koniec epopei?

Aukcja pasm 800 i 2600 MHz to jedno z najważniejszych wydarzeń w polskiej telekomunikacji. Nowe częstotliwości umożliwiają budowę sieci szybkiej transmisji danych LTE. Szczególnie ważne są pasma 800 MHz: zapewniają dostęp do usług niemal na całym obszarze Polski, także w regionach, gdzie budowa sieci stacjonarnych jest nieopłacalna. Zwiększają też przepustowość całej sieci, co jest istotne przy szybkim wzroście liczby przesyłanych danych.

Z drugiej strony sprzedaż częstotliwości oznacza poważne wpływy do budżetu. Wydawałoby się, że i operatorom telekomunikacyjnym, i rządowi powinno zależeć na sprawnym i szybkim zamknięciu procedury, by nie opóźniać inwestycji i osiągnięcia celów Europejskiej Agendy Cyfrowej.

Reklama

Formalnie wszystkie strony chciały zakończyć aukcję, jednak działania podjęte w tym celu przez MAC spotkały się z ostrą falą krytyki. 24 września kwoty na niej oferowane przekroczyły 7 mld zł za pięć bloków 800 MHz i 500 mln zł za 14 bloków 2600 MHz.

Najważniejszy impuls

Szybki internet mobilny ma być impulsem rozwoju przedsiębiorczości i przyspieszenia wzrostu PKB. To także udostępnienie sieci praktycznie w całym kraju.

- Zwycięzcy aukcji będą zobowiązani do pokrycia zasięgiem własnej sieci 90 proc. wskazanych gmin, a więc w praktyce do likwidacji białych plam. Proces może objąć nawet 2386 gmin zamieszkiwanych przez około 24 mln ludzi - tłumaczy Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

LTE to także znaczące zwiększenie pojemności sieci mobilnych, niezwykle ważne w czasach rozwoju Internetu Rzeczy i usług internetowych. Według UKE, w okresie ostatnich pięciu lat wielkość mobilnej transmisji danych wzrosła siedmiokrotnie. W latach 2014-19 ruch będzie wzrastał średnio o 66 proc. rocznie.

- Dla klientów oznacza to potrzebę uzyskania najlepszego z możliwych dostępu do szybkiego internetu. Dlatego istotny jest rozwój zarówno stacjonarnych, jak i mobilnych sieci szerokopasmowych. Mamy tu na myśli mobilną technologię LTE i światłowody do domów (FTTH). W tym kontekście kluczowa jest właśnie aukcja na częstotliwości 800 i 2600 MHz, dzięki którym operatorzy będą mogli świadczyć lepsze usługi na większym terytorium kraju - wyjaśnia Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska.

Aukcję ogłoszono jeszcze w październiku 2014 r., jednak ze względów proceduralnych ruszyła 10 lutego 2015 r. Zgłosiły się do niej Polkomtel (sieć Plus), P4 (sieć Play), T-Mobile Polska, Orange Polska, Emitel oraz NetNet. Każdy uczestnik deklarował chęć zdobycia dwóch pasm 800 MHz i czterech 2600 MHz. W trakcie licytacji z aukcji pasm 800 MHz wycofał się Polkomtel, wyszedł z niej Emitel, a Orange Polska zrezygnowała z licytacji jednego bloku pasma 2600 MHz.

Postępowanie miało trwać 6-8 tygodni. Po 60 dniach łączna wartość ofert osiągnęła 3,7 mld zł. Już wtedy MAC próbowało wprowadzić rozporządzenie umożliwiające zakończenie aukcji w szybszym trybie, ale ostatecznie resort nie zdecydował się na takie rozwiązanie. Aukcja więc trwała, a po 112 dniach oferta była dwukrotnie wyższa niż po 60. Co więcej, nie było widać końca licytacji...

- W interesie obywateli oraz przedsiębiorców jest jak najszybsze zakończenie aukcji oraz przystąpienie do realizacji inwestycji. Optymalne wydaje się zbudowanie jednej lub dwóch sieci przy zachowaniu na rynku zdrowej konkurencji. Najgorszym rozwiązaniem jest "aukcyjne rozczarowanie" przed wyborami. Mamy nadzieję, że tym razem do tego nie dojdzie - komentuje Krzysztof Szubert, ekspert BCC i minister ds. cyfryzacji w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC.

Życie i nowela

Przedłużanie aukcji winduje ofertę poza granicę absurdu, a koszty mogą ponieść klienci. By zastopować niezdrową rywalizację minister administracji i cyfryzacji wprowadził rozporządzenie mające na celu zatrzymanie aukcji po 115 dniach, a następnie "dogrywkę" zakładającą złożenie ostatecznych ofert w kopertach, podobnie jak to ma miejsce w przetargach.

- Długość trwania aukcji de facto zależy od operatorów - aukcja częstotliwości, jak każda inna, kończy się wtedy, kiedy już nikt więcej nie licytuje. Tymczasem operatorzy wciąż podbijają ceny. Stąd inicjatywa MAC, polegająca na nowelizacji rozporządzenia w kierunku ustalenia maksymalnej liczby dni aukcyjnych - tłumaczy Gaj. Prezes UKE popiera to rozwiązanie, uznając, że nie zmienia ono istoty aukcji, a daje szansę na szybką realizację inwestycji.

Szczególnie krytycznie do tego rozwiązania podeszły Polkomtel i P4. Operator sieci Play zakomunikował, że nowelizacja rozporządzenia "stanowi kolejną próbę niewłaściwej, nieuprawnionej oraz bezprecedensowej w skali europejskiej ingerencji organów łączności w procedurę selekcyjną w toku - podjętą bez poszanowania obowiązujących przepisów prawa (w tym rangi konstytucyjnej) oraz słusznych i chronionych prawem interesów uczestników aukcji".

Polkomtel zarzucił m.in. naruszenie konstytucyjnych standardów stanowienia prawa. T-Mobile nie neguje sensu rozporządzenia, ale wskazał na konieczność zmian w Prawie telekomunikacyjnym, czego jednak nie da się zrobić natychmiast.

Przed wprowadzeniem noweli rozporządzenia przestrzegał BCC, wskazując, że naruszenie prawa i interesów uczestników aukcji naraża Skarb Państwa na procesy odszkodowawcze i prowadzi do chaosu prawnego. Nowela weszła w życie 1 października.

To nie koniec...

Ministerstwo nie skorzystało z propozycji innego rozwiązania problemu przewlekłości aukcji, jak na przykład jej zakończenie i unieważnienie, a następnie zorganizowanie jej na nowo po poprawkach. Właśnie w październiku ważą się dalsze losy pasm 800 i 2600 MHz. Bez względu na metodę i jej skutki, trudno nie zgodzić się, że należało przeciąć licytacyjny węzeł gordyjski.

- Dla każdego z operatorów przedłużanie może oznaczać co innego, dla niektórych wręcz przedłużanie procesu może być celem - przypuszcza Magdalena Gaj. - To smutna konstatacja, ale obserwując, co w tej chwili się dzieje, można postawić taki wniosek. Pamiętajmy, że jeden z operatorów już ma część zakresu, o który toczy się bój. Przedłużanie procesu może być próbą budowy monopolu.

Pasmo 800 MHz to najważniejsze zasoby do zagospodarowania, a nowa infrastruktura i usługi przysłużą się i klientom indywidualnym, i przedsiębiorstwom, ale to jeszcze nie koniec podziału częstotliwości. Prezes UKE podkreśla, że duże zainteresowanie operatorów mogą budzić częstotliwości z pasma 700 MHz (zakres 694-790 MHz), czyli zasoby tzw. drugiej dywidendy cyfrowej.

W tej chwili częstotliwości te przeznaczone są do wykorzystywania w tzw. służbie radiodyfuzji, (tj. bezprzewodowej emisji programów radiofonicznych i telewizyjnych).

- W niedługiej przyszłości należy spodziewać się, że częstotliwości z pasma 700 MHz będą mogły zostać wykorzystywane przez systemy szerokopasmowe, umożliwiając rozwój usług bezprzewodowej transmisji danych, a tym samym rynku usług mobilnych - podsumowuje prezes UKE.

I byłoby dobrze, żeby kolejne aukcje czy przetargi obywały się bez takich problemów jak w przypadku pasm 800 i 2600 MHz.

Wojciech Kwinta

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »