Złoto Scytów wraca na Ukrainę. Moskwa protestuje i straszy
"Krymskie złoto" wróciło z Niderlandów wprost na Ukrainę. W Moskwie nie kryją wściekłości. Rosja zapowiedziała złożenie protestu, uznając, że niezwyczajny (pełny archeologicznych artefaktów) transport powinien trafić na okupowany przez nią Krym.
Krymska kolekcja zawierająca m.in. scytyjski hełm i miecz ze złota po 10 latach w Holandii wróciła do Ukrainy - "Deutsche Welle" opisując kulisy "złotego" transportu zwraca uwagę, że w tym przypadku kultura stała się ofiarą konfliktu Rosji i Ukrainy.
"Ważąca 2694 kg kolekcja przekroczyła granicę z Ukrainą po raz pierwszy od dekady. Wśród niemal 600 artefaktów ukrytych w zapakowanych ciasno w przewożącej je ciężarówce metalowych skrzyniach znalazł się m.in. ważący ponad kilogram złoty spiralny naszyjnik z II w n.e., także złoty naszyjnik w liście oraz wykonany z czystego złota i tłoczony we wzory scytyjski hełm z IV w p.n.e, miecz i pochwa do niego. Do tego biżuteria, naczynia i chińskie pudro z laki" - tak opisuje transport scytyjskiego skarbu "DW".
Kolekcja dojechała do Kijowa i została złożona w skarbcu kijowskiej Ławry Peczerskiej. Docelowo złoto Scytów przeniesione zostanie do Narodowego Muzeum Historii Ukrainy. "Deutsche Welle" przypomina, że odzyskanie złota Scytów obiecywał m.in. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Batalia o krymską kolekcję trwała 10 lat. Przypomnijmy: 7 lutego 2014 r. do muzeum archeologicznego Allarda Piersona w Amsterdamie przyjechała wypożyczona z pięciu ukraińskich muzeów - jednego w Kijowie i czterech muzeów z Krymu. To pozwoliło na przygotowanie wystawy "Krym: Złoto i tajemnice Morza Czarnego". Kłopot w tym, że w 2014 roku Rosja anektowała Krym.
Po zakończeniu amsterdamskiej wystawy zwrotu złota Scytów domagały się zarówno Ukraina i Rosja.
W 2016 r. sąd pierwszej instancji orzekł, że zwrotu dóbr kultury mogą domagać się tylko państwa (anektowana przez Rosję Republika Krymu nie została uznana przez społeczność międzynarodową), prawo do kolekcji miała więc jedynie Ukraina. Rosjanie (dokładnie krymskie muzea) złożyli odwołanie. Sąd apelacyjny potwierdził jednak, że prawo do kolekcji ma Ukraina. Później taki sam werdykt wydał holenderski Sąd Najwyższy.
Ukraińcy w tej "wojnie" o dziedzictwo kulturowe czują się wygrani. - To wielkie zwycięstwo, odzyskaliśmy nie tylko zbiory dla muzeum, ale także część naszego dziedzictwa narodowego, relikty, które świadczą o tysiącach lat naszej historii - napisał na platformie X Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych Ukrainy.
Dodajmy, że kolekcja prezentowała wyjątkowe odkrycia archeologiczne z Półwyspu Krymskiego. Nie tylko rzucała nowe światło na Scytów, czyli koczowników, którzy pojawili się na tym terenie ok. VIII w. p.n.e, Gotów i Hunów. Dowodziła również tego, że Krym i Morze Czarne stanowiły ważne skrzyżowanie na trasie Europy i Azji.
Czytaj także: Banki centralne boją się o swoje złoto
Rosja jeszcze w czasie postępowań sądowych w sprawie zwrotu scytyjskiego skarbu groziła Holandii, że przestanie jej pożyczać eksponaty muzealne. "Teraz, kiedy kolekcja wróciła do Ukrainy, rosyjskie władze zapowiedziały, że wszczęły własne śledztwo, które ma na celu ustalenie, dlaczego złoto Scytów nie zostało zwrócone do krymskich muzeów" - relacjonuje "DW".
Znacząca może być też propagandowa wypowiedź rzecznika Kremla, D.Pieskowa, który straszy utratą dóbr kultury. "Przekazanie eksponatów Ukrainie grozi tym, że złoto trafi w ręce ukraińskich oligarchów, którzy je między sobą podzielą" - stwierdził Pieskow.
***