Złoty medal nie dla brazylijskiej gospodarki
Igrzyska Olimpijskie w Rio trwają w najlepsze. W czasie wielkich emocji nikt oprócz ekonomistów nie zastanawia się, czy pomogą one brazylijskiej gospodarce. Optymiści mają nadzieję na lekki wzrost, pesymiści, których jest znacząca przewaga przewidują niestety ten czarny scenariusz.
Brazylia z problemami gospodarczymi boryka się już od kilku lat, a mimo to zdecydowała się dwa lata temu, aby to u nich odbył się Mundial, a w tym roku Igrzyska Olimpijskie. Wydawałoby się, że takie decyzje zasługują na miano paradoksalnych, jednak ktoś widział w nich szansę na wybicie się z kryzysu.
Państwa, które podejmują wyzwanie organizacji tak wielkich imprez sportowych zawsze mają nadzieję na to, że wybudowana do tego celu nowa infrastruktura miejska i drogowa oraz wzrost nowych miejsc pracy przyczyni się do trwałego rozwoju gospodarczego. Niestety bardzo często poniesione na ten cel koszty (prawie 40 mld brazylijskich reali, czyli około 12 mld dolarów) nie kalkulują się z zyskami z nich uzyskanymi. Tak niestety może być w sytuacji Brazylii, której spowolnienie gospodarcze trwa już naprawdę bardzo długo i jest uważane za najdłuższe w historii tego kraju.
Brazylia prawdopodobnie nie będzie w stanie wykorzystać potencjału gospodarczego płynącego z Igrzysk Olimpijskich. Jeszcze nie widać wyraźnych korzyści płynących z Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej z 2014 roku, a co dopiero tegorocznych Igrzysk. Po Mundialu nastąpił wzrost inflacji do ponad 10 pp., jednak tuż przed kolejną imprezą sportową nastąpił spadek poniżej 9 pp. Szacuje się, że oba te wydarzenia, w dłuższym okresie mogą wpłynąć na podniesienie się inflacji jedynie o 1pp.
Wielu analityków uważa, że Olimpiada wywoła krótkotrwały wzrost gospodarczy, a bezrobocie może minimalne spaść z rekordowego poziomu 11,3 proc. Są to jednak tylko przypuszczenia, ponieważ po Mundialu efekt był odwrotny i nastąpił jego duży skok (o około 5 %). Miało to prawdopodobnie związek z kumulacją problemów na rynku ropy naftowej - spadek wartości tego surowca spowodował bankructwo wielu przedsiębiorstw.
Wylicza się, że brazylijskie PKB może maksymalnie wzrosnąć o 0,05 pkt proc., co jest jedynie kroplą w morzu potrzeb tego kraju. To zbyt mały impuls, by podnieść kraj z głębokiego dołka, w którym się znajduje. Takie minimalne drgnięcie w skali państwa raczej nie przyczyni się do zmniejszenia, największego od dekady, długu publicznego, który wynosi aktualnie 66 proc. PKB. Jeśli wewnętrzne problemu tego kraju nie zostaną rozwiązane, to gospodarka może się utrzymać na dotychczasowym, mało optymistycznym poziomie.
Sytuacja reala brazylijskiego również nie napawa optymizmem, a już na pewno nie sprzyja wzrostowi gospodarczemu. Na początku tego roku za jednego reala trzeba było zapłacić ponad 4 dolary - to najdrożej od 5 lat. Aktualnie turyści zainteresowani tą walutą muszą zapłacić za nią około 3,20 USD.
Mimo tego niewielkiego wzmocnienia w ostatnim czasie, real na rynku międzynarodowym jest jedyną walutą, która straciła w tak szybkim tempie tyle na wartości, w dodatku w obliczu stabilnej sytuacji geopolitycznej nieobciążonej np. konfliktami zbrojnymi, które mogłyby takie różnice w kursie tłumaczyć (przypomnijmy, że pod koniec 2011 roku za jednego BRL płacono około 1,60 USD, a na koniec 2015 była to już wartość około 4,11 USD).
Wielu Brazylijczyków jeszcze przed rozpoczęciem się Igrzysk pokładało ogromne nadzieje w odrodzeniu się turystyki w ich państwie, właśnie dzięki temu wydarzeniu. Niestety niezrealizowanie wielu obietnic i niedokończenie wielu przedsięwzięć może mocno zniechęcić gości z zagranicy. Tłok na ulicach, brak miejsc w hotelach, czy utrudnienia w komunikacji miejskiej. Na te problemy już na początku olimpijskich zmagań próbowano wyczulić turystów.
To, o czym nikt nie musiał wspominać, a co na pewno wielu turystów mogło odstraszyć od Rio to brak bezpieczeństwa na ulicach (w wybranych rejonach) oraz szalejący wirus Zika. Mimo to wielu z nich i tak zdecydowało się przybyć. Igrzyska kończą się w niedzielę, do tego czasu podawane będą przybliżone dane, na ostateczne musimy więc jeszcze poczekać.
Czy wydane miliardy dolarów na organizację Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej i Igrzysk Olimpijskich przyczynią się do zrywu gospodarczego Brazylii?
Dopóki sytuacja na rynku ropy naftowej, z której ten kraj czerpie największe dochody, nie poprawi się, a polityka wewnętrzna nie ustabilizuje, kryzys będzie trwał. Obywatele kraju kawy muszą przygotować się na to, że plan ich rządu na sukces ekonomiczny zawdzięczany międzynarodowym imprezom sportowym może się nie powieść na taką skalę, jakiej się spodziewano.
Aniela Agopsowicz, analityk walutowy Ekantor.pl