Zmiany organizacyjne w NBP. Wyróżnia się jedno nazwisko
Artur Soboń, który przeszedł do zarządu Narodowego Banku Polskiego (NBP) wprost z ustępującego rządu Mateusza Morawieckiego, nadzoruje w NBP kolejny departament. O ewentualnej aktywności w nadzorowaniu jakiegokolwiek departamentu przez członka zarządu Pawła Muchę (skonfliktowanego z prezesem NBP Adamem Glapińskim) wciąż nie słychać. Mucha jest jedynym członkiem zarządu NBP, który obecnie nie koordynuje prac jakiegokolwiek działu. Soboń nadzoruje już trzy i wcale nie jest rekordzistą.
Członek zarządu NBP Artur Soboń objął nadzór nad Departamentem Stabilności Finansowej, który poprzednio nadzorował członek zarządu Paweł Szałamacha - wynika ze schematu organizacyjnego NBP (zwróciła na to uwagę uwagę Polska Agencja Prasowa).
Z kolei Paweł Szałamacha objął nadzór nad Departamentem Operacji Zagranicznych, którym zarządzała wcześniej pierwsza zastępca prezesa NBP Marta Kightley.
Po wejściu w grudniu 2023 r. do zarządu NBP Artur Soboń zaczął nadzorować Departament Cyberbezpieczeństwa oraz Informatyki i Telekomunikacji. Teraz były wiceminister finansów wziął pod swoje skrzydła już trzeci departament NBP. Bez "nadzorczego" przydziału pozostaje jedynie wspomniany Paweł Mucha.
Artur Soboń był wiceministrem finansów w rządzie Mateusza Morawieckiego. Odpowiadał m.in. za koordynowanie prac związanych z wprowadzaniem (i naprawą) tzw. Polskiego Ładu, który budził (i budzi do dzisiaj) wiele kontrowersji. Zanim trafił do resortu finansów, był sekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Jeszcze wcześniej pracował w resortach inwestycji i rozwoju, aktywów państwowych oraz funduszy i polityki regionalnej. Był też posłem i członkiem klubu parlamentarnego PiS.
Dodajmy, że transfer Artura Sobonia z kończącego pracę rządu do Narodowego Banku Polskiego komentowany był jako "zagospodarowywanie" ważnych i lojalnych od lat ludzi PiS, w sytuacji zmiany władzy po październikowych wyborach parlamentarnych. Soboń został powołany na członka zarządu NBP przez prezydenta Andrzeja Dudę 6 grudnia ubiegłego roku.
Dodajmy, że odpowiedzialna praca członka zarządu NBP to pewne zajęcie na wiele lat (w odróżnieniu od "gorącego stołka" wiceministra, szczególnie w czasie, gdy rząd kończy pracę w wyniku wyborczego werdyktu obywateli). Członkowie zarządu Narodowego Banku Polskiego są bowiem powoływani i odwoływani przez Prezydenta RP (na wniosek prezesa NBP), a ich kadencja trwa 6 lat.
Artur Soboń od lat uważany jest w PiS za "człowieka do zadań specjalnych" (miał m.in. posprzątać bałagan powstały po wprowadzeniu Polskiego Ładu). Z kolei Paweł Mucha, choć do zarządu NBP trafił wprost z kancelarii Andrzeja Dudy, popadł w niełaskę prezesa Glapińskiego, z którym jest skonfliktowany (głośny spór ma kolejne głośne odsłony). Jeden z ostatnich aktów upublicznionego "spektaklu" miał miejsce w grudniu.Do NBP została wezwana policja. Z gabinetu Pawła Muchy (media wskazywały, że to on sam wezwał służby) miały zniknąć dokumenty i jego rzeczy osobiste. Kilka dni wcześniej sam gabinet Pawła Muchy został, ku jego zaskoczeniu, "wyłączony z użytkowania" w wyniku, jak poinformowano, "zalania".
Dość powiedzieć, że konflikt w NBP trwa od dawna - Paweł Mucha mnoży zarzuty wobec Adama Glapińskiego, a prezes NBP nie pozostaje dłużny (niekiedy osobiście, innym razem za pośrednictwem służb prasowych) sugerując, że Paweł Mucha walczy jedynie o pieniądze dla siebie.
Dla porządku wyjaśnijmy, że najwięcej departamentów w Narodowym Banku Polskim ma pod swoim bezpośrednim nadzorem prezes Adam Glapiński. Z aktualnej organizacyjnej "drabinki" wynika, że jest ich osiem (departamenty: generalny, kadr, prawny, audytu wewnętrznego, bezpieczeństwa, komunikacji, promocji, analiz i badań ekonomicznych). Oczywiście pod nadzorem prezesa pozostają także oddziały okręgowe NBP.
Wśród członków zarządu wyróżnia się Rafał Sura, który nadzoruje cztery departamenty. Wspomniany Paweł Mucha wciąż pozostaje bez przydziału.
***