Zrobieni w kolektor
Urzędnicy uważają, że wszystko jest ok, mimo że zabiegający o dotację prezes spółdzielni mieszkaniowej wskazał na ewidentne nieprawidłowości przy ocenie projektu.
Spółdzielnia Mieszkaniowa Domus z Leszna to jeden z tysięcy potencjalnych beneficjentów dotacji współfinansowanych z budżetu Unii Europejskiej. Jej prezes Michał Skrzypczak na swój dobry - innowacyjny i ekologiczny - pomysł postanowił pozyskać dofinansowanie z regionalnego programu operacyjnego. Mimo prawidłowo wypełnionej aplikacji wniosek wielkopolskiej spółdzielni znalazł się tylko na liście rezerwowej. Podczas procedury odwoławczej prezes wykrył ewidentny błąd w postępowaniu instytucji zarządzającej. Niestety, pozostaje mu tylko satysfakcja, bo sąd nie chce się jego zastrzeżeniami zająć.
Pomysł Spółdzielni Mieszkaniowej Domus z Leszna to kontynuacja inwestycji sprzed lat - zakup i montaż kolektorów słonecznych podgrzewających wodę we wszystkich mieszkaniach. Wykorzystanie naturalnej energii na potrzeby 1200 mieszkańców, a w konsekwencji obniżenie przez nich o połowę opłat za ciepłą wodę - wyceniono na 1,4 mln zł. Domus postanowił wykorzystać Wielkopolski Regionalny Program Operacyjny, III priorytet ,,Środowisko przyrodnicze''. W ramach działania 3.7. Zwiększenie wykorzystania odnawialnych źródeł energii spółdzielnia chciała dostać 40 proc. kosztów kwalifikowanych tej inwestycji.
Dobry pomysł plus rzetelna dokumentacja nie zawsze dają sukces. Wniosek Domusa znalazł się dopiero na 18. miejscu listy rankingowej (na ponad 60 zgłoszonych), co starczyło ledwie na listę rezerwową. Ocenę strategiczną zaakceptował zarząd województwa wielkopolskiego jako Instytucja Zarządzająca. Niejeden z wnioskodawców uznałby sprawę za zakończoną, wierząc na słowo - bo znaczna część dokumentacji urzędów oceniających wnioski jest tajna - urzędnikom, że inne projekty są lepsze. Prezes Michał Skrzypczak jednak nie odpuścił.
- Nasz projekt był bardzo rzeczowo i rzetelnie przygotowany. Konsultowaliśmy go ze specjalistami, m.in. z firmy Viessmann, światowego koncernu specjalizującego się w urządzeniach i instalacjach grzewczych. Chcieliśmy wiedzieć, dlaczego inni chętni do montażu paneli zostali lepiej od nas ocenieni. Uważam, że mamy do tego prawo, bo dotacje z budżetu unijnego, współfinansowane przez budżet województwa są pieniędzmi publicznymi - tłumaczy Michał Skrzypczak.
Prezes SM Domus wykrył, że przy ocenie wniosków doszło w Poznaniu do nieprawidłowości. Aplikacje oceniane były w sześciu kategoriach. W dwóch najważniejszych (a zarazem najlepiej punktowanych, łącznie pozwalających uzyskać ponad 50 proc. możliwych punktów), czyli redukcji zanieczyszczeń atmosferycznych (podgrzewanie wody przez słońce jest bardziej ekologiczne od ogrzewania gazowego, stąd im większa skala redukcji, tym wyższa punktacja dla wniosku), projekt SM Domus otrzymał tylko niespełna osiem punktów na 20 możliwych. Prezes Skrzypczak postanowił zatem porównać leszczyński projekt z dwoma najlepiej ocenionymi. - Przy sporządzaniu dokumentacji założyliśmy, że sprawność naszej instalacji grzewczej wyniesie 42 proc. Mówiąc obrazowo, w ciągu całego roku - a nie tylko w ciągu słonecznych dni - tylko niespełna połowa promieni słonecznych może zostać w praktyce zamieniona na energię cieplną podgrzewającą wodę. Z uzyskanych od instytucji pośredniczącej informacji wynika, że w dwóch najwyżej ocenionych wnioskach, do których nasz był porównywany, sprawność wyniosła aż 96 i 102 proc.! W tym ostatnim przypadku oznacza to, że panele dadzą więcej energii, niż pobiorą z atmosfery. To odkrycie godne Nobla! - twierdzi Michał Skrzypczak.
Prezes Domusa wykorzystał do końca procedurę odwoławczą, ale bez korzystnego dla niego efektu. Protest z wnioskiem o ponowną ocenę strategiczną wskazujący, że co najmniej w przypadku dwóch projektów zawyżono ich ocenę, a przez to obniżono punktację odwołującego się, został oddalony przez komisję odwoławczą. Skrzypczak liczył, że wskazanie ewidentnej nieprawidłowości skłoni instytucję pośredniczącą do ponownej oceny, a to oznaczać będzie wyższą liczbę punktów dla Domesa, automatyczne przesunięcie wniosku spółdzielni na liście rankingowej i w efekcie uzyskanie dotacji. Urzędnicy wojewódzcy we wszystkich pismach twierdzą jednak, że błędu przy ocenie nie było.
- Potencjalny beneficjent składając wniosek bierze odpowiedzialność za prawdziwość danych technicznych i finansowych w nich przedstawionych, należy jednakże podkreślić, iż dane te weryfikowane są przez członków komisji konkursowej na etapie oceny formalnej, a następnie strategicznej lub merytorycznej. Polega ona na ocenie, czy prawidłowo dokonano wyliczeń, a także czy założenia przyjęte przez wnioskodawców mieszczą się w dopuszczalnych i przyjętych normach. Przedstawione w skardze SM Domus wyliczenia są teoretyczne i nie mają żadnego powiązania z rzeczywistością i danymi przedstawionymi we wnioskach - twierdzi Przemysław Gonera, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Poznaniu, instytucji pośredniczącej.
SM Domus zaskarżyła uchwałę zarządu województwa do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu. Sąd jednak w istotę problemu - czy urzędnicy popełnili błąd uznając, że sprawność urządzenia może być wyższa niż 100 proc. - w ogóle się nie wgłębił i skargę odrzucił. WSA uznał, że spółdzielnia nie miała prawa wnosić sprawy do sądu, bo jej projekt zyskał pozytywny wynik w ramach oceny strategicznej, a tylko od oceny negatywnej przysługuje wnioskodawcom odwołanie. A ta formalnie pozytywna ocena w rzeczywistości jest dla Domusa negatywna, bo pieniędzy na kolektory przecież nie dostanie. Prezes Michał Skrzypczak odrzucenie skargi uważa za złamanie konstytucyjnego prawa do sądu przysługującego pokrzywdzonemu, którym jest Domus. - Przepisy są abstrakcyjne i nieżyciowe, a oceniający zgadzają się na nieprawdę. Przecież te kolektory o sprawności rzędu 100 proc. zostaną w końcu wybudowane i takiej sprawności nie osiągną. Nikt tego nigdy nie zweryfikuje, a pieniądze publiczne trafią nie tam, gdzie powinny - twierdzi Michał Skrzypczak, prezes Spółdzielni mieszkaniowej Domus w Lesznie.
Rafał Makowski
- Istota sprawy sprowadza się do stwierdzenia, że oceniając projekty nie wzięto zupełnie pod uwagę, że liczby przedstawione we wniosku ocenionym najlepiej są abstrakcyjne i nie mają nic wspólnego z wiedzą fachową i danymi wynikającymi z zasad ekonomii i inżynierii kolektorów słonecznych - skarga SM Domus z Leszna do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu.
Anna Parzyńska - Paschke, rzecznik marszałka województwa wielkopolskiego:
- Sposób oceny wniosku o dofinansowanie złożonego przez SM Domus w Lesznie był przedmiotem obrad komisji odwoławczej powołanej do rozpatrzenia protestu złożonego przez spółdzielnię. Komisja składała się z przedstawicieli: Biura Obsługi Funduszy, departamentu polityki regionalnej (obaj z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego) oraz Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, po jednym z każdej instytucji. Komisja, rozpatrując protest SM Domus i zawarte w nim zarzuty, badała prawidłowość przeprowadzenia oceny wniosku o dofinansowanie przeprowadzonej przez WFOŚiGW i nie stwierdziła nieprawidłowości w sposobie przeprowadzenia oceny.
- Samo subiektywne przekonanie wnioskodawcy o niewłaściwej ocenie projektu i uzyskaniu przez niego za małej liczby punktów nie przesądza o negatywnej ocenie projektu w rozumieniu art. 30 b ust.1 ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju - z uzasadnienia orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu.
Prezes leszczyńskiej spółdzielni jest oburzony postępowaniem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Poznaniu, który oceniał projekt. Komisja odwoławcza również nie zauważyła żadnych uchybień w jego procesie oceny. A sąd administracyjny umył ręce, traktując odwołanie spółdzielni czysto formalnie.