"Życie po ropie" oznacza turystykę

Ciesząc się na "życie po ropie", Abu Zabi ma plan gospodarczy na następne 20 lat, który kładzie nacisk na rozwój turystyki.

185-stronicowy plan, opublikowany w zeszłym roku, określa zarys programu rozwoju podzielonego na etapy, dzięki którym stolica Zjednoczonych Emiratów Arabskich ma się zmienić w główny cel turystyczny w regionie Zatoki w ciągu następnego ćwierćwiecza.

Pobierz za darmo: program PIT 2010

Sheik Sultan bin Tahoon al-Nahyan, przewodniczący rady ds. turystyki Abu Zabi, ogłosił w zeszłym roku, że budowa przystani portowych będzie głównym punktem strategii przyciągania gości.

Według "Planu 2030" zostanie wybudowanych 45 przystani z miejscami do zacumowania dla oczekiwanych 10 tysięcy luksusowych jachtów. Abu Zabi wybudowało już sześć przystani z 1600 miejsc, a siedem kolejnych jest w trakcie budowy.

Reklama

Wzdłuż całego wybrzeża Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej "zapotrzebowanie na miejsca postojowe w przystaniach w 2015 roku wzrośnie ponad dwukrotnie do liczby 82 tysięcy" - twierdzi Fadi Majdalani, partner w firmie konsultingowej Booz & Co, w grudniowym raporcie. "Jeśli rządy krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej podejmą właściwie kroki, by rozwinąć ten sektor, liczba ta może wzrosnąć czterokrotnie do 2025 roku".

W Abu Zabi rząd już się tym zajął. Na szczycie listy inwestycji miasta jest marina Saadiyat, rozwinięcie projektu wyspy Saadiyat o 1000 miejsc w przystani. Kiedy inwestycja zostanie ukończona, stanie się kulturalną i mieszkalną oazą, gdzie na stałe zamieszka 145 tysięcy osób, a 7,9 mln turystów będzie przybywało co roku. Wśród atrakcji znajdzie się Muzeum Guggenheim za 800 milionów dolarów, zaprojektowane przez Franka Gehry, Luwr Abu Zabi projektu Jeana Nouvel, Muzeum Narodowe Zayed oraz Centrum Sztuki Abu Zabi zaprojektowane przez Zahę Hadid.

Okoliczną infrastrukturę przystani Saadiyat będzie stanowić osiedle prywatnych willi przy plaży, 128-hektarowe pole golfowe oraz luksusowe ośrodki wakacyjne i hotele. W pobliżu mariny powstaną również centra handlowe, nadbrzeżne restauracje, klub jachtowy, Muzeum Morskie oraz kampus New York University dla 2500 studentów.

Lecz Abu Zabi to nie jedyne miasto w tym regionie, które próbuje zdobyć pozycję lidera w ilości przystani. W mieście Doha w Katarze, w zeszłym roku powstało lub jeszcze powstaje sześć nowych marin. Największa z nich, Porto Arabia, na sztucznej wyspie Pearl Quatar, to 785 miejsc portowych z mniejszą wysepką pośrodku.

Podobne projekty nabierają kształtów w Muscat w Omanie, gdzie powstaje przystań na 300 miejsc o nazwie "The Wave", otoczona kafejkami, polem golfowym, restauracjami, butikami, rezydencjami i ośrodkami wypoczynkowymi.

Na zachodnim wybrzeżu półwyspu Synaj, przystanie w Sharm el Sheik i Port Ghalib osiągnęły już pozycję uznanych miejsc na luksusowe jachty i superjachty.

Ale poza regionalną konkurencją, inne czynniki mogą wstrzymać inwestorów - i to nie tylko puste place budowy, które są świadkami boomu i zapaści ekonomicznej w Emiratach, ale i brak kultury jachtowej, niepewna sytuacja polityczna w krajach Bliskiego Wschodu oraz strach przed piratami.

Alessandro Borgogna, główny analityk w Booz & Co. uważa, że chociaż śródziemnomorskie przystanie są wypełnione w 90 procentach, co skutkuje rozwojem marin i turystyki na sąsiedzkich wodach, wciąż jeszcze wiele brakuje, by przyciągnąć potencjalny biznes do Zatoki.

- To, czego brak w Abu Zabi i innych miastach Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu to "kultura morska" - tłumaczy Borgogna. Nie ma szkół morskich, które kształciłyby specjalistyczną siłę roboczą, przemysły jachtowy tu właściwie nie funkcjonuje, a rozwój produktów ubezpieczeniowych dla jachtów wciąż wymaga dopracowania - wyjaśnia.

Strach przed piratami również nie służy ambicjom Abu Zabi, by przyciągnąć turystykę jachtową z Morza Śródziemnego. W corocznym raporcie z 2010 roku, International Chamber Of Commerce International Maritime Bureau donosi o 52 atakach lub próbach ataku w Zatoce Adeńskiej. Roger Middleton, niezależny analityk z Chatham House napisał wyczerpujące raporty dotyczące piractwa w tym regionie.

- Obecnie można zaobserwować trzy zjawiska dotyczące piractwa w tym regionie - tłumaczy Middleton. - Pierwsza to, że piractwo nie ogranicza się już tylko do Zatoki Adeńskiej. Zdarzają się również ataki na Morzu Arabskim. Druga rzecz to wzrost okupów z 1,5 mln USD do 5 mln USD w ciągu ostatnich 18 miesięcy.

- A trzecia to poważna podwyżka w kosztach ubezpieczenia łodzi, które pływają w tym regionie świata, ponieważ ryzyko jest duże - dodaje. Mimo to Middleton jest optymistą i uważa, że przemysł związany z luksusowymi jachtami pokona trudności. Jak mówi, wszystko sprowadza się do pieniędzy: uzbrojona czteroosobowa grupa ochroniarzy, która jest w stanie bronić jacht na niebezpiecznych wodach Zatoki, to koszt 2,5-5 tys. USD za dzień.

- Ujmę to tak - mówi Middleton - ci, których stać na mega jachty warte miliony dolarów, mogą sobie również pozwolić na ochronę, wyższe ubezpieczenie i cokolwiek będzie potrzebne, by tu dotrzeć.

Rocky Casale

New York Times / International Herald Tribune

tłum. Małgorzata Turnau

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL

New York Times IHT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »