Budowlankę czeka kryzys. Źle będzie nie tylko w mieszkaniówce

Branża budowlana wpada w poważne tarapaty. Największe firmy wykonawcze prawdopodobnie sobie poradzą, ale mniejszych czekają poważne kłopoty i ryzyko, że niektóre nie przetrwają.

- Na sektor budownictwa wpływają obecnie dwa negatywne zjawiska. Po pierwsze, od drugiej połowy 2021 r. firmy budowlane zmagają się z wysokimi kosztami realizacji kontraktów w toku z powodu bezprecedensowego wzrostu cen materiałów i paliw, dwucyfrowej dynamiki wynagrodzeń i rosnących wydatków na obsługę kredytów i leasingu na skutek szybkiego tempa podwyżek stóp procentowych przez RPP. Po drugie, branża zaczyna odczuwać negatywne konsekwencje pogorszenia koniunktury inwestycyjnej w polskiej gospodarce, które przełoży się na stopniowy spadek przychodów przedsiębiorstw budowalnych po 2022 roku - ostrzega Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Reklama

Źle będzie nie tylko w mieszkaniówce

Jak zaznacza, nie chodzi tylko o pogorszenie na rynku mieszkaniowym, bo budownictwo mieszkaniowe to ok. 15-20 proc. rynku budowlanego. W jego pozostałych 75-80 procentach, nowych projektów inwestycyjnych również będzie w 2023 r. zauważalnie mniej. Na to nakładają się duże problemy i znaki zapytania.

- Rekordowe koszty wykonawstwa, rosnące koszty finansowania, zaostrzanie kryteriów udzielania kredytów przez banki oraz ogólna niepewność co do rozwoju sytuacji gospodarczej i geopolitycznej na świecie skutecznie powstrzymują inwestorów przed uruchamianiem nowych projektów w segmencie prywatnym, w tym w szczególności mieszkaniowym i przemysłowym - mówi Kaźmierczak. Podkreśla jednocześnie, że segment publiczny oczekuje z kolei na napływ środków UE, bez których nie rozpoczną się duże inwestycje infrastrukturalne na rynku energetycznym i kolejowym.

Bez pieniędzy z KPO dużych inwestycji nie będzie

- Środków z budżetu UE na lata 2021-2027 należy jednak spodziewać się nie wcześniej niż w 2024 r. Fundusze w ramach KPO, które w latach 2022-2023 mogłyby wypełnić lukę w finansowaniu UE, nadal pozostają przedmiotem politycznego sporu polskiego rządu i instytucji UE oraz wewnętrznych konfliktów w koalicji rządowej. Finansowania dużych inwestycji infrastrukturalnych nie jest w stanie wziąć na siebie budżet państwa, w którym rząd musi szukać środków na rosnące wydatki w obszarze polityki społecznej i obronnej w warunkach ograniczonej przestrzeni do zadłużenia się na globalnych rynkach finansowych. Z tego powodu można oczekiwać redukcji w wybranych rządowych programach inwestycyjnych zaplanowanych po 2022 r., np. w segmencie drogowym - mówi Kaźmierczak.

 - Na domiar złego zaostrzenie polityki pieniężnej na świecie prowadzi do ograniczenia aktywności kapitału międzynarodowego, który miał odgrywać pierwszoplanową rolę w realizacji ambitnych planów inwestycyjnych w obszarze energetyki jądrowej, segmentu offshore czy projektu CPK. Jednocześnie z powodu statusu Polski jako kraju frontowego, który jest zapleczem logistycznym dla walczącego państwa ukraińskiego, rośnie premia za ryzyko oczekiwana przez potencjalnych kapitałodawców - mówi ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Mali wykonawcy mogą sobie nie poradzić w kryzysie

W jego opinii duzi sobie poradzą, ale mniejsi gracze na rynku będą walczyć o przetrwanie.

- Na okres spowolnienia inwestycyjnego w 2023 r. zdecydowanie lepiej są przygotowane największe firmy wykonawcze. W latach 2020-2021 udało im zbudować stabilne fundamenty ekonomiczne, rozważnie budują portfel nowych kontraktów, którego cechuje silna dywersyfikacja, w kolejnych miesiącach mogą liczyć na stabilizację cen materiałów i usług budowlanych, a w stosunku do wielu kontraktów realizowanych w segmencie publicznym zadziałały klauzule waloryzacyjne. Spadek inwestycji na polskim rynku budowlanym przyczyni się jednak do wzrostu konkurencji o pozyskanie nowych kontraktów, która wymusi na firmach obniżkę oczekiwanych marż z tytułu realizowanych inwestycji we wszystkich segmentach budownictwa - przewiduje Damian Kaźmierczak.

W zdecydowanie trudniejszym położeniu znajdują się podmioty z sektora MŚP, czyli mniejsze przedsiębiorstwa wykonawcze skoncentrowane na wąskich segmentach rynku budowlanego oraz małe firmy podwykonawcze, dla których spadające przychody i wysokie koszty mogą być trudnym do pokonania wyzwaniem. Pogorszenie kondycji finansowej tych podmiotów może przełożyć się na dalszy wzrost liczby niewypłacalności w segmencie budownictwa po 2022 r. - podsumowuje przedstawiciel PZPB.

krześ

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »