Ceny mieszkań: Resort chce dać sygnał dla rynku
Analizujemy, czy są potrzebne kroki, które będą zapobiegać dalszym wzrostom cen nieruchomości - powiedział wiceminister rozwoju Piotr Uściński. Podkreślił, że resort chce dać sygnał dla rynku, by inwestorzy zastanowili się nad zakupami mieszkań w celach spekulacyjnych.
W listopadzie ub.r. zarówno Ministerstwo Finansów, jak i Ministerstwo Rozwoju i Technologii zapewniły, że rząd nie planuje wprowadzenia podatku katastralnego, a informacje, które pojawiły się w przestrzeni medialnej na ten temat są nieprawdziwe. Wtedy także resort rozwoju podał, że monitoruje sytuację dotyczącą pustostanów i analizuje różne rozwiązania.
"W zakresie swojej właściwości potwierdzamy, że dostrzegamy problem tzw. pustostanów, czyli mieszkań kupowanych wyłącznie w celach inwestycyjnych, które nie są przez nabywcę ani zamieszkiwane, ani wynajmowane. Analizujemy też kwestię tzw. flippingu, czyli nabywania mieszkań w celu ich szybkiej sprzedaży po wyższej cenie" - poinformowało MRiT.
Na pytanie PAP, czy obserwowany wzrost cen nieruchomości jest niepokojący, Uściński zaznaczył, że resort na bieżąco monitoruje sytuację. - Tempo wzrostu spowolniło. Mam nadzieję, że to będzie stała tendencja. Mimo wszystko na bieżąco analizujemy, czy potrzebne są pewne kroki, które będą zapobiegać dalszym wzrostom cen nieruchomości - powiedział Uściński.
Pytany o ewentualne rozwiązania, które miałyby ukrócić zakupy mieszkań w celach spekulacyjnych i zakupy pakietowe nieruchomości dokonywane przez fundusze inwestycyjne, wiceminister odparł: - Chcemy dać sygnał dla rynku, by inwestorzy zastanowili się nad tego typu inwestycjami. Monitorujemy sytuację, przyglądamy się jej i na bieżąco analizujemy. Na razie jest za wcześnie, by mówić o konkretnych rozwiązaniach.
Wiceszef MRiT odniósł się też do wchodzącej w życie 27 maja tego roku ustawy o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym. Zgodnie z nią, Skarb Państwa za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego będzie gwarantować do 20 proc. kwoty kredytu, nie więcej jednak niż 100 tys. zł.
Według szacunków resortu ok. 65 proc. transakcji będzie kwalifikować się do skorzystania z wprowadzanych rozwiązań. - Oczywiście najdroższe oferty na rynku nie będą mogły być objęte programem, ale ma to uchronić obywateli przed niechcianym efektem dalszego wzrostu cen na rynku mieszkaniowym. Co więcej chcemy, aby to był element motywujący do przedstawiania niższych ofert - powiedział Uściński.
Podkreślił, że mechanizm kwalifikujący mieszkania do tego, by skorzystać z gwarancji i spłaty części kredytu, skonstruowany jest w taki sposób, by mogło z niego skorzystać jak najwięcej obywateli. - Ustalony limit ceny to średnia wartość odtworzeniowa powiększona o 20 proc. w przypadku rynku wtórnego, lub 30 proc. w przypadku rynku pierwotnego. W każdym dużym mieście wartość średniej ceny odtworzeniowej jest inna - wskazał Uściński.
Wskaźnik przeliczeniowy kosztu odtworzenia 1 m kw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych co pół roku jest ogłaszany przez wojewodów. Sposób jego wyliczenia reguluje ustawa o ochronie praw lokatorów.
Zgodnie z ustawą o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym, w razie powiększenia się gospodarstwa domowego o drugie lub kolejne dziecko, BGK będzie jednorazowo spłacać część gwarantowanego kredytu mieszkaniowego zaciągniętego przez kredytobiorcę. W przypadku powiększenia się gospodarstwa domowego o drugie dziecko, tzw. spłata rodzinna wyniesie 20 tys. zł, a o trzecie lub kolejne 60 tys. zł.