Jak bardzo ryzykujemy, kupując mieszkanie?
W ciągu ostatnich ośmiu lat ceny mieszkań na Islandii wzrosły o 97 proc. Polski rynek zachowuje się bardziej racjonalnie, wzrost cen był dwukrotnie niższy niż średnia dla UE, która wynosiła 15,3 proc. W Hiszpanii ceny spadły o 16 proc.
Jak wynika z danych Eurostatu w latach 2010-2018 ceny mieszkań wzrosły o ponad 50 proc. w Islandii, Estonii, na Łotwie, w Austrii, Szwecji i Norwegii. We Włoszech ceny są jednak o 16 proc. niższe niż w 2010 r., a w Hiszpanii o 12 proc. To pokazuje, jak ryzykowne jest inwestowanie w rynek nieruchomości, a także to, że jest on cykliczny.
Natomiast największe zwyżki cen nieruchomości tylko w minionym roku odnotowano w Portugalii. Był to wzrost w porównaniu z 2017 r. aż o 10,3 proc. i w Irlandii (o 10,2 proc.), w tych krajach ceny najsilniej spadły w latach kryzysu finansowego sprzed dekady. Nieznacznie wolniej nieruchomości drożały na Węgrzech, w Czechach i Holandii.
Polska też należy do krajów, w których wzrost cen transakcyjnych przy nabywaniu nieruchomości był w 2018 r. wyższy niż przeciętnie w krajach UE. I znacznie przyspieszył w porównaniu z rokiem poprzednim (wzrost o 6,6 proc. w 2018 r., a 3,8 proc. w 2017 r.).
- Ta dynamika z lat 2010-2018 powinna nas cieszyć, bo cały czas pokazuje, że nasz rynek nieruchomości jest znacznie bardziej wstrzemięźliwy, wynika to choćby z tego, że Polacy nie mogą zadłużać się na 100 proc. wartości kupowanej nieruchomości - mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. - Banki wymagają co najmniej 10 proc. wkładu własnego, a bez takich ograniczeń ceny mieszkań w Polsce rosłyby tak szybko jak na Łotwie czy na Węgrzech.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze