Kredyt na 2 proc. wywindował ceny mieszkań. "Takich kwartalnych wzrostów nie było od lat"
- Ponad połowa wnioskujących o "kredyt 2 proc." to single, którzy kupują to, co jest do kupienia, a nie mieszkanie, które by chcieli. To jest raczej nabywanie inwestycyjne tylko dlatego, że przysługuje tani kredyt - powiedział Interii Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych Związku Banków Polskich, autor raportów AMRON. Ekspert wskazał ponadto, jak młodzi Polacy z zamożniejszych rodzin "pompują" swoją zdolność kredytową. - Od banków wiem, że nierzadkie są sytuacje, w których zatrudnienie bardzo młodych osób wnioskujących o kredyt 2 proc. trwa od 3-4 miesięcy, z wysokim wynagrodzeniem, ale w firmie powiązanej rodzinnie z kredytobiorcą - wyjaśnił.
Monika Krześniak-Sajewicz, Interia: Jak pan ocenia pierwsze tygodnie programu Bezpieczny Kredyt 2 proc.? Kto najczęściej wnioskuje o kredyt z dopłatą do rat?
Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych Związku Banków Polskich: - Ponad połowa wnioskujących to single, którzy kupują raczej to co jest do kupienia, a nie mieszkanie, które by chcieli i o jakim marzyli. Dlatego w mojej ocenie to jest raczej nabywanie inwestycyjne tylko dlatego, że przysługuje tani kredyt. Wiek wnioskujących to najczęściej przedział między 25 a 35 lat, więc znacznie poniżej limitu w ustawie. To pokazuje, że prawdopodobnie jest to często wspólny pomysł wnioskującego i jego rodziny, która jest w stanie w dalszej perspektywie wykorzystać to mieszkanie jako element inwestycyjny sfinansowany tanim kredytem z dofinansowaniem państwa.
Jednak do tego, by dostać kredyt, trzeba mieć zdolność kredytową. Rodzice raczej nie pomogą, bo nie można ich dopisać jako współkredytobiorców?
- Nie można dopisać rodzica do kredytu, bo ustawa nie dopuszcza współkredytobiorcy, który posiada mieszkanie. To ograniczenie było próbą wyeliminowania takich prób ze strony osób z rodzin zamożnych, które mogłyby pomóc w uzyskiwaniu zdolności kredytowej, ale jest inny sposób. Mianowicie rodzice potencjalnych kredytobiorców zatrudniają dzieci w swoich spółkach czy firmie, dając odpowiednio wysokie wynagrodzenie. Z informacji od banków wiem, że nierzadkie są sytuacje, w których zatrudnienie bardzo młodych osób wnioskujących o kredyt 2 proc. trwa od 3-4 miesięcy, z wysokim wynagrodzeniem, ale w firmie powiązanej rodzinnie z kredytobiorcą.
- W mojej ocenie to jest korzystanie z okazji jaką państwo stworzyło, bo tak atrakcyjnego dla tej grupy instrumentu wsparcia nabycia mieszkania do tej pory nie było. Będzie ono kosztowne, a zapłacą za to wszyscy podatnicy. Z pieniędzy podatników pokrywana jest połowa raty przez 10 lat. Biorąc pod uwagę, że kredyty w programie są zaciągane na średnio na 340 tys. zł, to dla kogoś kto się załapał na program jest to oszczędność rzędu 200 tys. zł w skali 10 lat.
Z ostatnich informacji ministerstwa wynika, że dotychczas złożono ponad 24 tys. wniosków i zawarto ponad 1 tys. umów. Pana zdaniem takie tempo się utrzyma?
- Jeśli chodzi o falę wniosków, to moim zdaniem mamy przesilenie za sobą i w kolejnych miesiącach będą to zdecydowanie mniejsze liczby. Zobaczymy w jakim tempie te wnioski będą rozpatrywane i jaka będzie skala odrzuconych przez banki, nie spełniających warunków prawnych. Co prawda banki muszą się opierać na oświadczeniach, bo nie ma możliwości ich weryfikacji, więc jest jeszcze kwestia jak do tych oświadczeń będą podchodzić.
Program przyspieszył wzrost cen mieszkań czy one i tak by wzrosły?
- Jeszcze nie mamy finalnie podsumowanego drugiego kwartału w AMRON, ale już widzimy, że wzrost cen w tym czasie będzie jednym z najwyższych w historii.
- Już pierwszy kwartał na fali zapowiedzi programu przyniósł delikatne wzrosty i nie jest prawdą to co mówi minister Buda, że ceny wtedy spadały, bo nie spadały, a jak pokaże wkróce raport, który opublikujemy, w samym drugim kwartale wzrosty cen sięgały 4-5 proc. Takich kwartalnych wzrostów cen mieszkań nie było od lat.
Ale mamy inflację i koszty rosną, więc może to nie jest wina Bezpiecznego Kredytu 2 proc., bo i tak ceny musiałyby wzrosnąć?
- Ceny pewnie by rosły, ale widzieliśmy, że w 2022 trend wzrostowy wyhamował i niektórzy nawet przewidywali niewielkie spadki. Jednak po tym jak padła zapowiedź wprowadzenia rządowego programu wzrost cen przyspieszył, wtedy zaczęły się też pierwsze rezerwacje mieszkań pod "Kredyt 2 proc." Dodatkowo program rusza w momencie, gdy po dramatycznym spadku udzielonych kredytów w 2022 roku, deweloperzy zmniejszyli liczbę rozpoczynanych budów. Jest ich ponad 60 tys. mniej niż w poprzednich latach. To negatywnie przełoży się na podaż przy rosnącym popycie.
Rozmawiała Monika Krześniak-Sajewicz