Mieszkania najdroższe od 10 lat
Deweloperzy budują na potęgę - chcą wykorzystać czas koniunktury i wysokich cen mieszkań. Eksperci nie pozostawiają złudzeń planującym zakup własnego "M" - ceny są najwyższe od wielu lat.
Sytuacja na rynku mieszkaniowym jest coraz ciekawsza. Ceny rosną kolejny kwartał z rzędu, z obliczeń Home Brokera wynika, że tak drogo nie było od września 2018 r. Pytanie brzmi: kiedy nastąpi odwrócenie trendu - pytają analitycy Home Broker i Open Finance.
- Najwięcej za mieszkanie trzeba płacić w Warszawie i nic tu się nie zmienia. Aktualna mediana ceny transakcyjnej metra kwadratowego w stolicy to 8155 zł, o 11,6 proc. więcej niż rok temu. W swoistym rankingu najdroższych miast drugie miejsce okupuje Kraków, ale na pozycjach 3-5 zachodzą zmiany. Zwykle kolejność była Wrocław-Poznań-Gdańsk, ale kilka kwartałów temu zaczęła się ona zmieniać i aktualnie to Gdańsk jest na trzecim miejscu, Poznań na czwartym, a Wrocław spadł na piąte - wyliczają Marcin Krasoń i Bartosz Turek (Home Broker, Open Finance).
- Ceny w Gdańsku są windowane przez drogie mieszkania w atrakcyjnych dzielnicach nadmorskich. Inwestorzy kupują tam coraz więcej, licząc na zyski z wynajmu i odsprzedaży w przyszłości. W ciągu roku liczba dostępnych na rynku pierwotnym mieszkań w cenie ponad 10 tys. zł za mkw. wzrosła tam niemal sześciokrotnie (dane NBP), zaś liczba takich transakcji - ponad dwukrotnie. Na rynku wtórnym liczba tak drogich mieszkań też rośnie, acz nie tak dynamicznie - dodają analitycy.
Zdaniem cytowanych ekspertów, coraz więcej danych wskazuje na to, że rodzimy rynek mieszkaniowy wchodzi w kolejną, prawdopodobnie ostatnią, fazę hossy. Kupujących jest mniej, gdyż ceny mieszkań zaczęły bardzo szybko rosnąć. Spadek liczby chętnych na zakup własnego "M" może przede wszystkim wynikać z odpływu inwestorów. Ci widząc niemal 10-proc. wzrost cen mieszkań coraz częściej nie akceptują rentowności oferowanej obecnie przez mieszkania na wynajem. Co do zasady rentowność ta jest bowiem niższa, gdy wzrost stawek czynszu najmu nie nadąża za wzrostami cen mieszkań.
Wciąż bardzo silny popyt widoczny jest natomiast w gronie kupujących posiłkujących się kredytem hipotecznym. Banki wypłacają w ramach kredytów hipotecznych coraz wyższe kwoty, bo po pierwsze zgłasza się do nich coraz więcej chętnych, a po drugie pojedynczy kredyt opiewa na coraz wyższą kwotę. I tak sierpniowy odczyt indeksu tworzonego przez BIK sugeruje 28,5-proc. wzrost popytu na kredyty hipoteczne. Jest to bardzo duża dynamika, a ponadto już 20 z rzędu miesięczny odczyt sugerujący wzrost popytu na hipoteki - sygnalizują analitycy Home Broker i Open Finance.(js)