Podział majątku po rozwodzie
Głównym problemem byłych małżonków, którzy dokonują podziału wspólnego majątku, jest hipoteka obciążająca nieruchomość. Czy długi również można podzielić? Jak "wyplątać" się z kredytu wziętego na 30 lat? Opowiada o tym Robert Tomaszewski, specjalista w dziedzinie nieruchomości i prezes zarządu w firmie Saveinvest Sp. z o.o.
W chwili ustania małżeństwa i jednocześnie małżeńskiej wspólności majątkowej, małżonkowie stają się współwłaścicielami wszystkich przedmiotów, wchodzących dotychczas w skład ich majątku wspólnego. Aby każde z nich mogło samodzielnie dysponować pewną częścią tego majątku, konieczne jest natomiast dokonanie jego podziału.
Istnieją dwa zasadnicze sposoby podziału majątku. Można to zrobić w drodze umowy albo też na drodze postępowania sądowego. Oczywiście zawarcie stosownego kontraktu jest metodą dużo szybszą i z reguły tańszą. Biorąc jednak pod uwagę, że większość małżeństw kończy się dość konfliktowo, niejednokrotnie jedynym możliwym sposobem jest oddanie tej czynności w ręce sądu. W tym celu należy złożyć stosowny wniosek oraz wnieść opłatę. Co przy tym istotne, brak zgody drugiego małżonka w żaden sposób nie tamuje postępowania.
Majątek wspólny, podlegający podziałowi, obejmuje w szczególności: przedmioty majątkowe nabyte w czasie trwania wspólności przez oboje małżonków lub przez jednego z nich, pobrane wynagrodzenia za pracę, dochody z innej działalności zarobkowej każdego z małżonków, dochody z ich majątku wspólnego, dochody z majątku osobistego każdego z małżonków, a także środki zgromadzone na rachunku otwartego lub pracowniczego funduszu emerytalnego każdego z nich. W ramach podziału majątku wspólnego nie rozlicza się jednak posiadanych długów. Właśnie dlatego nieruchomość, obciążona hipoteką, staje się często "kością niezgody" - podkreśla Robert Tomaszewski.
Dotychczas orzecznictwo sądów nie było jednolite. Poszczególne sądy okręgowe i apelacyjne miały różnorodne koncepcje na temat szacowania wartości majątku wspólnego, obejmującego nieruchomość, obciążoną hipoteką. Zagadnienie to dotarło przy tym tylko raz do Sądu Najwyższego, ale ten finalnie się do niego nie odniósł. Przełomem stała się zatem uchwała Sądu Najwyższego z 28 marca 2019 r., w której wreszcie postanowiono rozstrzygnąć problematyczną kwestię długów i hipoteki. Sąd Najwyższy uznał, że w momencie gdy nieruchomość zostaje przydzielona wyłącznie jednemu z małżonków, konieczne jest ustalenie jej wartości z pominięciem wartości obciążenia hipotecznego, chyba że za odmiennym rozstrzygnięciem przemawiają ważne względy.
Sąd Najwyższy powołał się przy tym na art. 618 § 3 Kodeksu postępowania cywilnego. W ocenie sądu dyspozycja tego przepisu, wskazująca, iż po zapadnięciu prawomocnego postanowienia o zniesieniu współwłasności małżonkowie nie mogą dochodzić żadnych roszczeń, wynikających z podziału, nie odnosi się do zagadnienia hipoteki. Sąd Najwyższy stwierdził, że wskazany przepis w żadnym przypadku nie wyklucza możliwości dochodzenia roszczeń o spłatę kredytu z tytułu hipoteki. Stanowi to bowiem narzędzie wyrównania strat jednego z małżonków i jest niezależne od podziału. Dokonując zatem podziału majątku wspólnego, wartość tego majątku szacuje się bez odliczania wartości obciążenia hipotecznego. Małżonek, który został "obarczony" kredytem, może natomiast dochodzić swoich roszczeń w odrębnym postępowaniu - podsumowuje Robert Tomaszewski.