Poznań zachęca luksusem

Poznań chce konkurować z Wrocławiem, ale nie zawsze mu to wychodzi. Wynika to z niedostatecznej szybkości rozwoju miasta. Trzeba też lepiej przyciągać nowych inwestorów.

Poznań chce konkurować z Wrocławiem, ale nie zawsze mu to wychodzi. Wynika to z niedostatecznej szybkości rozwoju miasta. Trzeba też lepiej przyciągać nowych inwestorów.

Paweł Grząbka - dyrektor zarządzający CEE Property Group w firmie doradczej w inwestowaniu w nieruchomości

Rz: W Poznaniu buduje się coraz więcej nowych mieszkań. Czy na poznańskim rynku działają tylko lokalni deweloperzy?

Paweł Grząbka: - Nie. Inwestują tu także deweloperzy spoza lokalnego rynku. Można tu wymienić Budimex Nieruchomości, BRE. locum, Ronson Development czy J.W. Construction, który inwestuje pod miastem. Poznańskim rynkiem interesują się także zachodni deweloperzy, głównie z Hiszpanii, Portugalii i Izraela, m.in. LongBridge, Grupo Lar i inne. Przy czym Poznań nie jest zazwyczaj ich pierwszym rynkiem w Polsce.

Reklama

A lokalni deweloperzy, czy już są silni na tyle, że wkraczają na inne rynki?

- Największe firmy deweloperskie o lokalnych korzeniach to: Ataner, Agrobe, oraz Wechta. Ale to ci mniejsi zaczynają budować także gdzie indziej, np. Nikiel Development realizuje budowy w Mielnie. Firma Wechta buduje również apartamenty w Międzyzdrojach.

W Poznaniu w 2007 roku wybudowano ponad 3 tysiące nowych mieszkań. Jakie są, pana zdaniem, prognozy na przyszłość?

- Liczba oddawanych mieszkań utrzyma się w ciągu najbliższych lat na wysokim poziomie. Jeśli osłabnie sprzedaż mieszkań, część deweloperów będzie przerzucała się na budownictwo komercyjne. Widać to nawet aktualnie po decyzjach niektórych deweloperów.

Jak duży jest potencjał poznańskiego rynku?

- Ogromny, ale wciąż niewykorzystany. Poznań chce konkurować z Wrocławiem, ale nie zawsze mu to wychodzi. Wynika to z niedostatecznej szybkości i dynamiki rozwoju miasta. Kolejna sprawa, którą można byłoby poprawić, to przyciąganie nowych inwestorów. Są to porównywalne wielkością miasta, różnica na niekorzyść Poznania wynosi tylko około 40 tys. mieszkańców, ale Wrocław chyba lepiej potrafi przyciągać inwestorów. A jeszcze siedem lat temu Poznań był uważany za lidera rozwoju.

A jak wygląda rynek wtórny w Poznaniu?

- Z pewnością nie powstaje tyle nowych mieszkań, żeby zaspokoić lokalne potrzeby. W stolicy Wielkopolski zdecydowanie przeważa stare budownictwo: budynki z lat 60. i 70., typowe wielkie blokowiska z wielkiej płyty. Tego typu zabudowa dominuje w Winogradach czy Ratajach, przez co miejsca te są zaliczane do tzw. gorszych dzielnic. Natomiast najlepsze poznańskie dzielnice to: Centrum, Grunwald i Sołacz.

Czy poziom cen mieszkań w Poznaniu osiągnął już swój pułap, czy też można się jeszcze spodziewać podwyżek? A może nastąpi korekta w dół?

- Cena mieszkań na rynku pierwotnym waha się w przedziale 5,3?13,2 zł za m kw. Ta ogromna różnica wynika z różnego standardu i lokalizacji. Na rynku wtórnym średnia cena sprzedaży wynosi 6,4 tys. zł za m kw. Jestem przekonany, że będziemy obserwować pojawienie się bardzo luksusowych projektów mieszkaniowych po kilkanaście tysięcy zł za mkw. oraz budowę na obrzeżach miasta w cenach zbliżonych do 6 tys. zł za m kw.Na korektę najbardziej narażony jest rynek wtórny, zwłaszcza mieszkania z wielkiej płyty. Ta część rynku w nieuzasadniony sposób drożała tak bardzo, że zrównała się praktycznie z nowym budownictwem. Ten wzrost musi się skorygować.

INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: Poznanie | Poznań | deweloper
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »