Rynek mieszkaniowy: Są efekty pandemii, ale tylko w najmie

Trzeci kwartał nie przyniósł zmiany na rynku mieszkaniowym i ceny,  wbrew wcześniejszym przewidywaniom części ekspertów, nie zaczęły spadać. Zdaniem autorów raportu Amron to przede wszystkim efekt niskich stóp procentowych NBP, ograniczonego zaufania do wartości pieniądza (zwłaszcza w świetle deklaracji dotyczących ich dodruku aby ratować gospodarkę) i przyszłego poziomu deficytu budżetowego. Do tego dochodzi tani kredyt hipoteczny, a co a tym idzie duża atrakcyjność nieruchomości mieszkaniowych jako przedmiotu inwestowania. - O ile nie nastąpi zatem gwałtowna zmiana któregoś z powyższych czynników, trudno spodziewać się w najbliższym czasie przełamania wzrostowego trendu cen mieszkań - uważają autorzy raportu.

W trzecim kwartale 2020 roku w największych aglomeracjach ceny mieszkań rosły. W katowickiej średnia cena 1 metra kwadratowego lokalu mieszkalnego była wyższa o 3,5 proc. w porównaniu do wartości notowanej w poprzednim kwartale. Wzrosty średnich cen przekraczające 3 proc. odnotowano również w Krakowie (3,3 proc.) oraz Wrocławiu (3,1 proc.). Najmniejszy wzrost spośród analizowanych lokalizacji zanotowano w Białymstoku (1,65 proc.). W Warszawie średnia cena transakcyjna w III kwartale 2020 r. wyniosła 9568 zł/m kw. i była wyższa o 2,5 proc. niż kwartał wcześniej.

W porównaniu ze stanem sprzed roku, czyli porównując z trzecim kwartałem 2019 roku, wzrost cen jest szokująco wysoki. Najmocniej ceny wzrosły w aglomeracji katowickiej, bo o 23 proc. (798 zł/m kw.). W Warszawie różnica wynosi blisko 9 proc. (778 zł/m kw.) - wynika z raportu Amron.

Przeciętna powierzchnia użytkowa mieszkań, które były sprzedawane w trzecim kwartale 2020 r. w ośmiu największych aglomeracjach Polski, nieznacznie spadła w stosunku do poprzedniego kwartału i wyniosła 52,11 m kw. Najwyższa średnia powierzchnia była w Poznaniu (54,71 m kw.) oraz we Wrocławiu (54,29 m kw.), natomiast najmniejsze mieszkania były przedmiotem obrotu w Krakowie, gdzie przeciętny metraż to 49,84 m kw..

Jednocześnie deweloperzy sygnalizują wysoki udział zakupionych nieruchomości bez udziału kredytu hipotecznego, czyli za gotówkę. Rynek nie tylko nie zwija się w pandemii, ale się rozkręca.

- Deweloperzy rozpoczęli w październiku i listopadzie rekordowo dużo nowych inwestycji, uzyskane pozwolenia budowlane również zapewnią podaż na rynku mieszkaniowym w przyszłym roku, ale przedstawiciele sektora zakładają, że ceny nadal będą rosnąć, choć rozstrzał prognoz jest duży, między 3-8 proc. wzrostu cen w roku 2021 - mówi Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Związku Banków Polskich.

Dla tych, których nie stać na własne mieszkanie, nawet na kredyt, jest dobra wiadomość. W czasie pandemii spadły i to znacznie ceny najmu, choć nie wiadomo jak długo ta sytuacja potrwa.

Te spadki w skali kwartału były znaczące, bo sięgały nawet 9-10 proc., a najwyższe były w Krakowie i Warszawie.

- Przed nami niezwykle interesujący okres na rynku wynajmu w Polsce. Od października rząd wprowadza stopniowy lockdown, który systematycznie, na raty, zamraża poszczególne części gospodarki. Spodziewam się, że przyczyni się to do dalszych korekt cen najmu. Obecnie mija kolejny miesiąc spowolnienia w gospodarce i inwestorom, którzy posiadają kredyty zainwestowane w nieruchomości może kończyć się płynność, niezbędna do ich utrzymania. Należy również pamiętać o najemcach, którzy na wiosnę utracili pracę, a co za tym idzie, główne źródło dochodów. Ta grupa dopiero teraz straci prawo do zasiłków z urzędów pracy - komentuje Krzysztof Bystrosz, dyrektor ds. projektów strategicznych w Mzuri, firmie specjalizującej się w najmie mieszkań.

Monika Krześniak-Sajewicz

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze