Spółdzielnie nie chcą zmian. A lokatorzy?
Władze spółdzielni mieszkaniowych zebrały w całym kraju 41 tysięcy podpisów i zawiozły do Sejmu, by spółdzielnie te zostawić w spokoju - informuje "Dziennik Zachodni".
Projektowane zmiany w prawie spółdzielczym, inicjowane przez PO, prowadzą do ograniczenia władzy prezesów i ich ludzi, a może nawet do wyeliminowania ich z rynku. Dlatego prezesi głoszą, że to jest zamach na majątek spółdzielców, bo spółdzielnie mają być zastąpione przez wspólnoty mieszkaniowe. Pod rządami obecnego prawa też to przekształcenie jest możliwe, ale by blok został wspólnotą, potrzebna jest zgoda 51 proc. właścicieli lokali. Według projektowanych zmian, wspólnoty mogą powstać już z chwilą wyodrębnienia pierwszego lokalu.
Poseł PO Borys Budka wyjaśnił gazecie, że: "Jeżeli ktoś kupi swoje "M" w bloku, w którym większość osób nie przekształciła prawa do mieszkania, jako właściciel nie ma żadnego wpływu na to, jak wydatkowane są jego środki. Nie ma możliwości rozliczenia zarządcy, czyli spółdzielni, z obowiązków. Dlatego potrzebne są zmiany".
Już teraz majątek spółdzielni jest własnością jej członków. W niektórych spółdzielniach zarządy o tym zapomniały. I teraz przekonują, że bronią spółdzielców przed jego utratą - czytamy w gazecie.