Szykują się zmiany na rynku mieszkaniowym. Co z cenami za metr kwadratowy?
Ministerstwo Rozwoju i Technologii zapowiedziało w ubiegłym tygodniu walkę z tzw. patodeweloperką. Niektóre mieszkania będą bliższe przyzwoitemu standardowi niż obecnie, ale z drugiej strony będą droższe. Nie rozwiąże to głównych problemów mieszkaniowych - ocenia Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Problem mieszkaniowy w Polsce ma różne oblicza, a dotychczasowa polityka się nie sprawdziła. Mieszkań brakuje, kredyty hipoteczne po wzroście stóp procentowych stały się niedostępne, rynek najmu instytucjonalnego dopiero powstaje, a czynsze indywidualnie wynajmowanych mieszkań poszybowały w górę.
Jak już pisaliśmy w Interii Biznes, rynek mieszkaniowy będzie jednym z głównych tematów, które zdominują kampanię wyborczą, bo jest społecznie bardzo dokuczliwy. Resort rozwoju ostatnio zaprezentował pomysł kredytu z niskim oprocentowaniem na pierwsze mieszkanie, a w ubiegłym tygodniu walkę z tzw. patodeweloperką i od lat rozprzestrzeniającą się "betonozą".
Część obiecanych zmian od dawna jest wyczekiwana, jak na przykład te dotyczące kwestii wyglądu placów zabaw, ich powierzchni i wyposażenia, bo dotychczasowe regulacje były dziurawe, czego efektem są pojawiające się na nowych osiedlach pseudo placyki dla dzieci np. składające się z jednej huśtawki.
Jednak niektóre, jak normy balkonowe czy odległościowe budzą wątpliwości. Najwięcej jednak wątpliwości wzbudza sama gradacja problemów do szybkiego rozwiązania.
- Zasadniczym problemem polskiego mieszkalnictwa nie są warunki techniczne realizacji budynków. Największym wyzwaniem pozostaje, pomimo upływu wielu lat i szeregu rządowych pomysłów, opracowanie i wdrożenie racjonalnej wieloletniej polityki państwa dotyczącej wspierania mieszkalnictwa. Główną barierą rozwoju dobrego standardu mieszkalnictwa nie są bowiem niedostateczne regulacje techniczne, ale rozbieżność pomiędzy zamożnością przeciętnych nabywców mieszkań a cenami budowy nowych mieszkań i ich zakupu. Polepszenie standardu mieszkań poprzez interwencję państwa w zakresie wyłącznie norm techniczno-budowlanych nie wpłynie w sposób zasadniczy na podwyższenie jakości polskich mieszkań. Owszem, nie można wykluczyć, że niektóre mieszkania będą bliższe przyzwoitemu standardowi niż obecnie, ale z drugiej strony będą droższe. Nie dostrzegamy przy tym, aby kwestia dostępności ekonomicznej mieszkań była przedmiotem równie aktywnego działania rządu - komentuje Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Jak niedawno pisała Interia, wydatki na mieszkalnictwo są mniejsze niż koszt wypłacenia 14 emerytury, na co w swojej analizie "Mieszkaniowy jarmark obietnic. Bez spójnej wizji czekają nas kolejne kryzysy mieszkaniowe" zwraca uwagę Adam Czerniak, ekspert rynku mieszkaniowego z SGH.
Wiadomo już, że zapowiedziany niedawno tzw. kredyt na 2 proc. na pierwsze mieszkanie nie rozwiąże problemu, a pomoże tylko nielicznym i tylko w małym stopniu (jedną z kluczowych barier jest brak zdolności kredytowej). Zdaniem przedstawicieli branży, w obecnej sytuacji, nowe normy na przykład zwiększające odległości między blokami mogą się przełożyć na wzrost cen mieszkań.