Szykuje się wielka wyprzedaż gruntów
Minister rolnictwa szykuje wielką wyprzedaż gruntów po byłych PGR-ach - zapowiada "Metro".
Stawką są ponad dwa miliony hektarów, głównie w Polsce Zachodniej i na Mazurach, czyli tam, gdzie na początku lat 90. zlikwidowano PGR-y. Są one łakomym kąskiem, bo po wejściu do Unii Europejskiej ceny działek wzrosły. Można też zarobić na dopłatach do ziemi. A za sześć lat może być na nie więcej chętnych, ponieważ znikną bariery w zakupie ziemi przez cudzoziemców z Unii Europejskiej. Nasze hektary mogłyby być ciekawą ofertą dla np. farmerów z Holandii, którym brakuje ziemi.
Minister rolnictwa Marek Sawicki nie czeka jednak na liberalizację handlu gruntami i kończy prace nad ustawą, która ułatwi ich preferencyjną sprzedaż. Ale nie firmom, "mieszczuchom" czy obszarnikom ziemskim. A tym bardziej cudzoziemcom. Resort chce, by hektary trafiły do małych i średniej wielkości gospodarstw (do 500 hektarów) lub do spółek zakładanych przez byłych pracowników PGR-ów. Tacy rolnicy będą mogli kupować ziemię bez przetargu, a na uregulowanie należności w ratach dostaną 20 lat. Wystarczy, że na początek wpłacą tylko 10 proc. ceny. Ustawa nie zezwala też na spekulacje ziemią, bo jeśli ktoś zechce ją sprzedać lub nie będzie jej uprawiał, Agencja będzie mogła ją odkupić. Ziemię wyprzeda wówczas Agencja Nieruchomości Rolnych zarządzająca popegeerowskim majątkiem.
Ministerstwo nie wie jeszcze, kiedy projekt trafi pod obrady rządu - zaznacza "Metro".
Czytaj również: