Walutowe kredyty odzyskują rynek powoli
O spektakularnym wzroście finansowania nieruchomości kredytami w euro i franku na razie nie ma mowy. Wprawdzie walutowe kredyty mieszkaniowe systematycznie odzyskują zaufanie Polaków, jednak dzieje się to powoli. Udział walut w finansowaniu nieruchomości z 22 proc. w listopadzie zeszłego roku doszedł na koniec marca do 26 proc.
Banki pożyczające wyłącznie w złotych mogą mieć nadal powody do zadowolenia. Pamiętają bowiem czasy, gdy proporcje były odwrotne. W 2008 r. kredyty złotowe stanowiły tylko 30 proc. sprzedaży.
Jak wynika z raportu AMRON - SARFiN, w całym I kwartale 2010 r. w walutach obcych sprzedanych zostało 22,6 proc. z 9,8 mld zł kredytów. Mocno faworyzowane jest obecnie euro, na które przypada już ponad 80 proc. kredytów walutowych. Zdaniem autorów raportu AMRON - SARFiN, euro nie odpuści. Na koniec tego roku jego udział w nowej sprzedaży może dojść już do 40 proc. Przed pokusą płacenia raty niższej o ok. 1/4 niż w przypadku kredytu złotowego, trudno się bowiem obronić. A liberalizacja polityki kredytowej sprawia, że coraz większa rzesza klientów ma dostęp do finansowania w walucie.
Doświadczenia ostatnich kilkunastu miesięcy pokazują jednak, że do zadłużania się w walucie należy podchodzić ostrożnie - przestrzega Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. Najlepiej premię w postaci różnicy między ratą kredytu walutowego i złotowego oszczędzać na wypadek osłabienia złotego - radzi.
Nie da się ukryć, że sytuacja biorących dziś kredyty hipoteczne w walutach jest nieporównywalna z tą, w jakiej są klienci pożyczający przed kilku laty. Gdy kredytobiorców w 2008 r. dotknął skok wartości walut, z pomocą szybko przyszły banki centralne mocno obniżając stopy procentowe w strefie euro, Szwajcarii czy USA. Ostatecznie koszt obsługi kredytu nie zmienił się bardzo. Obecnie stopy procentowe co najwyżej mogą rosnąć. W najbardziej pesymistycznym scenariuszu nowych klientów może więc czekać skok kursu walut i podwyżka stóp procentowych.
Halina Kochalska