Własna wyspa za milion dolarów? Dlaczego nie!
Penthouse w wysokościowcu, apartament w kamienicy czy własna rezydencja - takie nieruchomości najczęściej wybierają najbogatsi. W ostatnich latach jednak modne staje się posiadanie własnej wyspy. Jest to rozwiązanie szczególnie popularne wśród osób szukających ciszy i spokoju. Lion's Bank sprawdził jak gruby portfel jest potrzebny, żeby zostać współczesnym Robinsonem Crusoe.
Bezludne wyspy są unikatowymi nieruchomościami, więc ich podaż jest niewielka. To sprawia, że już od dawna na posiadanie własnego kawałka ziemi otoczonej wodą stać było niewielu. A obecnie wiąże się to z jeszcze większymi wydatkami, jako że posiadanie własnej wyspy jest ostatnio modne, zwłaszcza wśród celebrytów szukających prywatności. Własną wyspę ma Eddie Murphy (aktor), Johnny Depp (aktor), a także najsłynniejszy iluzjonista świata, David Copperfield. Ten ostatni za kompleks czterech wysp na Bahamach zapłacił 50 mln USD, a za kolejne 30 mln wybudował luksusowy kompleks hotelowy.
Z powodu ograniczonej podaży takie oazy mogą być postrzegane jako ciekawa inwestycja alternatywna. Należy jednak mieć na względzie, że każdy region ma własną specyfikę, choćby polityczno-społeczną czy pogodową. Potencjalny właściciel powinien bowiem wziąć pod uwagę zagrożenia związane z występującymi w danej okolicy zjawiskami, typu trąby powietrzne, fale tsunami czy podnoszący się poziom wód oceanicznych. To wszystko powoduje, że czasem bardzo trudno jest znaleźć kolejnego nabywcę na wyspę, co jeszcze potęguje i tak relatywnie duże ryzyko inwestycyjne.
Bardzo często też wydatki dopiero zaczynają się po zakupie wyspy. "Podciągnięcie" wszelkich mediów do rezydencji budowanej na skrawku lądu pośrodku morza jest bardzo kosztowne, niełatwe bywa nawet samo uzyskanie pozwolenia na budowę. Do tego trzeba jeszcze dodać częste i czasem uciążliwe podróże na ląd.
Podobnie jak w przypadku wszystkich typów nieruchomości, również ceny wysp w znacznej mierze zależą od lokalizacji. Nabywcy zwracają uwagę na odległość od miast (im bliżej, tym drożej) oraz klimat (tym drożej, im cieplej). Nie powinno zatem dziwić, że zdecydowanie najdrożej jest w Europie, zwłaszcza, że wyspy Starego Kontynentu są często gotowe do zamieszkania. Średnio należy na taki zakup przeznaczyć blisko 30 mln USD - wynika z danych zebranych przez Lion's Bank. Szczególnie drogie są wyspy na ciepłym Południu - na Morzu Śródziemnym (w Chorwacji, Grecji czy we Włoszech) - gdzie ceny często przekraczają 50 mln USD. Tańsze są natomiast wyspy w północnej części kontynentu. Spośród innych części globu wysokie ceny wysp są notowane w klimatach zwrotnikowych i podzwrotnikowych. Przeciętnie za własny kawałek lądu na Karaibach trzeba zapłacić 7,6 mln USD, w Australii i Oceanii wartość ta jest niższa o ok. 1 mln USD, zaś na azjatycką wyspę trzeba przeznaczyć średnio prawie 4,7 mln USD. W podobnej cenie są enklawy w Stanach Zjednoczonych (4,4 mln USD). Najtańszym regionem jest natomiast Kanada, gdzie bardziej wymagający klimat obniża zainteresowanie ze strony potencjalnych nabywców.
Miejscem cieszącym się największym powodzeniem wśród amerykańskiej elity są Karaiby. Przyczynami jest stosunkowo niewielka odległość od kontynentalnej części Stanów oraz urok tamtejszych wysepek. Obecnie na zainteresowanych posiadaniem własnego kawałka Karaibów czeka ponad 3-hektarowa wyspa za 8 mln USD. Na Sandy Cay, bo taką nosi nazwę, znajduje się rezydencja o powierzchni 500 m kw. W jej skład wchodzą m. in. 3 sypialnie z łazienkami, salon, jadalnia, kuchnia i patio. Na wyspie mieszczą się również trzy mniejsze domki wypoczynkowe dla gości, siłownia, i kilka przystani dla jachtów. Na właścicieli czekają także dwie piaszczyste plaże, o łącznej długości prawie 250 metrów.
Do osób poszukujących swego zakątka w podobnej strefie klimatycznej skierowana jest oferta sprzedaży wyspy u północnego krańca Australii. Dysponując budżetem rzędu 4,5 mln USD (5 mln AUD) można stać się właścicielem Żółwiej Wyspy. Na prawie 9,5-hektarowym kawałku ziemi znajduje się dom z czterema sypialniami. Jest on wyposażony w chłodnię oraz ekologiczne rozwiązania grzewcze. Na terenie wyspy mieści się także basen, przystań dla łodzi i lądowisko dla helikopterów. Żółwią Wyspę otaczają ponadto liczne rafy koralowe.
Najdroższe oferty są natomiast w Europie. Wynika to z faktu, że wyspy położone są często w odległości zaledwie kilku czy kilkunastu kilometrów od lądu. Nawet najniższe ceny w tej części świata są mało przystępne. W ofercie pośredników jest na przykład wyspa położona przy greckim wybrzeżu. Ma ona powierzchnię niemal 73 hektarów, a wyceniona została na 3,8 mln euro. Teren niemal w całości jest pokryty drzewami oliwnymi i figowcami. Nowy właściciel musiałby postawić tu dom we własnym zakresie. Nie będzie to jednak łatwe, bo wyspa jest górzysta.
Problemu takiego nie powinna mieć osoba, która za 35 mln euro chciałaby kupić inną wyspę położoną na Morzu Jońskim. Jednak ukształtowanie tego fragmentu lądu jest dogodniejsze, bo, jak można przeczytać w ofercie, można na nim postawić nawet wysokiej klasy hotel.
Osoby nieprzepadające za upałami powinny raczej rozejrzeć się za wyspą na północy kontynentu. Plusem takiego rozwiązania są znacznie bardziej przystępne ceny. W okolicach Sztokholmu można na przykład stać się właścicielem 33-hektarowej wyspy wycenionej na 6 mln euro. Znajduje się na niej drewniany dom o powierzchni 230 m kw. z czterema sypialniami oraz domek myśliwski, w którym mieszczą się dwa pokoje gościnne z łazienką, kuchnią i piwniczką na wina. Na terenie wyspy znajdują się także garaże, stajnie, pomieszczenia gospodarcze i przystań na łodzi. Centralna jej część jest ponadto pokryta trawą, dzięki czemu można tam rozegrać partyjkę golfa.
Dość szeroka jest oferta wysp na sprzedaż na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady. Ceny w poszczególnych regionach tych krajów są bardzo zróżnicowane. Najwyższe (często przekraczające 10 mln USD) są na wschodnim wybrzeżu USA, szczególnie w okolicach Florydy i Nowego Jorku. Przykładem może być wyspa Tavern w stanie Connecticut, którą można kupić za 10,95 mln USD. Na jej terenie mieści się dom z sześcioma sypialniami, domek dla służby, dok, molo, prywatna plaża i basen. W cenę wliczony jest również dom, garaż, parking i przystań dla łodzi na stałym lądzie.
Znacznie tańsze oferty znaleźć można na zachodnim wybrzeżu USA, a także w rejonie Wielkich Jezior. Dla pasjonatów przyrody dużo bardziej odpowiednie będą jednak wyspy położone jeszcze bardziej na północ. W Kanadzie bowiem z łatwością znajdziemy skrawki lądu oddalone od miast nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Takie położenie powoduje, że ich ceny są bardziej "przystępne" - zaczynają się od około miliona dolarów. Często są one jednak niezabudowane. Gdyby ktoś poszukiwał skrawka lądu z domem, to obecnie na nowego właściciela czeka wyspa Ile de la Baie Bertrand w okolicy Ottawy za około 1,18 mln USD (1,29 mln CAD). Na prawie dwuhektarowym terenie mieści się rezydencja z 4 sypialniami, domek dla gości, dwie przystanie dla jachtów i pomieszczenia gospodarcze. Wyspa położona jest zaledwie dwie godziny od lotniska w Ottawie.
W Polsce rynek wysp niestety niemal nie istnieje. Wynika to przede wszystkim z faktu, że większość wysp pozostaje w gestii jednostek samorządu terytorialnego lub jest własnością Skarbu Państwa. Ponadto prawie nie ma popytu na tego typu nieruchomości. Obecnie jedyną polską ofertą, do której dotarł Lion's Bank, dotyczy wyspy na jeziorze Słonym w Borach Tucholskich o powierzchni ponad dwóch hektarów. Cena to ponad 4,1 mln złotych. Oferta ta jest jednak aktualna już przez dłuższy czas. Sama strona internetowa promująca tę nieruchomość datowana jest na 2007 rok.
Jakub Potocki, Lion's House
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze