Abramowicz: Być może trzeba będzie zrezygnować z progresji w podatku handlowym
- Jeżeli Komisja Europejska ma zastrzeżenia do progresji w podatku od handlu detalicznego, być może trzeba będzie rozważyć rezygnację z tej progresji i wprowadzić jedną stawkę, 0,8 proc. - mówi poseł PiS Adam Abramowicz z Parlamentarnego Zespołu ds. Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, komentując stanowisko KE.
Kierowany przez Abramowicza Parlamentarny Zespołu ds. Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego brał udział w wypracowaniu koncepcji podatku od sprzedaży detalicznej.
Poseł PiS zwraca uwagę, że trzeba poczekać na dokładne uzasadnienie decyzji Komisji Europejskiej.
Abramowicz jest jednak zaskoczony uznaniem przez KE ustawy o podatku handlowym za niedozwoloną pomoc publiczną, bo - jak podkreśla - konstrukcja ustawy wspiera małe i przedsiębiorstwa, co jest według jednej z dyrektyw unijnych dozwolone przez państwo.
- Jeżeli są zastrzeżenia Komisji do progresji tego podatku, to być może trzeba będzie rozważyć rezygnację z tej progresji i wprowadzić jedną stawkę, co zresztą mój zespół proponował na początku prac nad ustawą - powiedział Abramowicz.
W tej sytuacji, jego zdaniem, powinna to być stawka 0,8 proc., bo stawka 1,4 proc. dotyczy przede wszystkim największych firm z zagranicznym kapitałem, więc mogłaby być uznana za formę ich dyskryminacji.
Komisja Europejska wszczęła w poniedziałek postępowanie o naruszenie prawa UE przez Polskę w związku z wprowadzeniem podatku handlowego. Zdaniem Brukseli, jego konstrukcja może faworyzować mniejsze sklepy, co może być uznane za pomoc publiczną.
KE wydała też nakaz zobowiązujący Polskę do zawieszenia stosowania podatku do czasu zakończenia jego analizy przez Komisję.
Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej weszła w życie 1 września. Wprowadza ona dwie stawki podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku będzie więc wynosić 204 mln zł.
Według założeń rządu, w przyszłym roku podatek ten miał przynieść budżetowi 1,6 miliarda złotych wpływów.
Polskie władze od dłuższego czasu były w kontakcie w tej sprawie z Komisją Europejską. W pismach wysłanych w lipcu i czerwcu do Brukseli Warszawa przekonywała, że konstrukcja podatku (dokładnie progresja) nie powoduje zróżnicowania pomiędzy podatnikami, czyli nie może być mowy o pomocy publicznej.
Odmienną opinię na ten temat mają urzędnicy w Brukseli.
"Komisja obawia się, że progresywne stawki oparte na wielkości przychodów przyznają przedsiębiorstwom o niskich przychodach selektywną przewagę nad ich konkurentami, z naruszeniem unijnych zasad pomocy państwa" - podkreślono w komunikacie KE.
Komisja Europejska uznała niedawno system progresji podatkowej, jaki chciał wprowadzić wobec handlowców rząd Węgier za pomoc publiczną. Wobec takiego stanowiska Budapeszt musiał się wycofać z tych rozwiązań.