"DGP": Związki partnerskie pokażą majątek
- PiS, choć nieformalnych związków nie zamierza legalizować, przygotowuje jednak przepisy ich dotyczące. Nowe ułatwienia, ale i obowiązki, obejmą pary zarówno hetero-, jak i homoseksualne - informuje w czwartek "Dziennik Gazeta Prawna".
"Gazeta Prawna" przypomina, że "w przyjętej przez Sejm ustawie o jawności majątkowej polityków poszerzono katalog osób, które muszą ujawniać zarobki, o te +pozostające we wspólnym pożyciu+ z politykiem".
"DGP" zwraca uwagę, że "zgodnie z wykładnią Sądu Najwyższego chodzi o relację, +w której istnieją jednocześnie więzi duchowe (emocjonalne), fizyczne oraz gospodarcze (wspólne gospodarstwo domowe)+".
Wskazuje także na ocenę SN, w który w oparciu o przepisy kodeksu karnego stwierdził, iż "odmienność płci osób pozostających w takiej relacji nie jest warunkiem uznania ich za pozostające we wspólnym pożyciu".
Według gazety, "Krzysztof Śmiszek lub jego partner Robert Biedroń (obaj z partii Wiosna), gdyby dostali się do Sejmu, musieliby w oświadczeniu majątkowym uwzględnić zeznania partnera". Śmiszek, komentując dla "DGP" nowe regulacje jawnościowe mówi o dyskryminacji.
"Istnienie takich związków jest uznawane w wygodnych dla władzy sytuacjach.
Na przykład zgodnie z ordynacją podatkową długi mogą przejść na partnera, też niezależnie od płci, ale już w przypadku dziedziczenia nie dostrzega się, że ktoś żył z partnerem" - powiedział Śmiszek.
"Dziennik Gazeta Prawna", informuje również o pojawiających się równocześnie ułatwieniach.
"Od września lekarz pozostający w niesformalizowanym związku może swojemu partnerowi legalnie wypisać lek w ramach recepty pro familiae" - napisano.
.......................
Mali i średni przedsiębiorcy mogą nie wypracować minimalnej emerytury, jeśli zdecydują się płacić niższe składki. Rząd, promując nowy program 500 minus dla firm, o tym ich nie uprzedza - informuje w czwartek "Dziennik Gazeta Prawna".
"DGP", przypomina, że minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz ma w poniedziałek prezentować posłom propozycje zmian w zasadach opłacania składek ZUS przez przedsiębiorców. Składki mają być niższe o ok. 500 zł dla małych i średnich firm, które spełnią łącznie dwa kryteria - przychody do 10 tys. zł i dochód do 6 tys. zł miesięcznie. Eksperci jednak alarmują, że rząd nie mówi wszystkiego.
"Premier Morawiecki reklamuje swoje rozwiązanie jako najlepsze z możliwych. I właśnie dlatego z dużym niepokojem czekam na szczegółowe rozwiązania" - stwierdził prof. Jan Klimek ze Szkoły Głównej Handlowej, przewodniczący zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego.
"DGP" wyjaśnia, "gdzie jest pułapka". "Powszechny system emerytalny działa na prostej zasadzie: wysokość świadczenia na starość zależy od kapitału zgromadzonego na indywidualnych kontach w ZUS i OFE. Jeśli jednak w momencie osiągnięcia wieku emerytalnego wyliczone świadczenie okazuje się niższe od ustawowej emerytury minimalnej (obecnie 1100 zł brutto), to ZUS dopłaca do tej wysokości.
Ale tylko pod warunkiem osiągnięcia wymaganego stażu: dla kobiet 20 lat, dla mężczyzn - 25 lat pracy. Szkopuł w tym, że jest jeszcze zasada proporcjonalności, na której opiera się cały system. Zgodnie z art. 87 ust. 3 ustawy o emeryturach i rentach przy obliczaniu okresów składkowych miesiące, w których składki były obliczone od podstawy niższej niż minimalna pensja, uwzględnia się tylko częściowo" - czytamy w gazecie.
"Dziennik Gazeta Prawna" podaje przykład. "Jeżeli składka jest odprowadzana przez cztery miesiące w kwocie wyliczonej od połowy minimalnego wynagrodzenia, to do okresu składkowego nie liczy się czterech miesięcy, lecz tylko dwa" - wyjaśniła Bogusława Nowak-Turowiecka, niezależny ekspert ubezpieczeniowy.
"Analogicznie, jeśli przedsiębiorca przez 20 lat będzie opłacał +preferencyjne+ składki, to dla osiągnięcia minimalnej emerytury będzie musiał pracować dłużej, nawet o 10 lat, bo do okresu składkowego zaliczy tylko 10" - czytamy. "Albo na koniec życia dostanie grosze" - dodała ekspertka.