Fiskusowi zginął VAT
Wpływy do budżetu z VAT i akcyzy zamiast rosnąć, spadają - wynika z danych fiskusa, którym wicepremier Janusz Steinhoff nie uwierzył. Jeśli potwierdzą się podejrzenia, oznaczać to będzie, że "zyski" przestępców wzrosły dwukrotnie.
Problem, który w ostatnich dniach wypłynął w trakcie sporów wokół realnej groźby katastrofy finansów publicznych i odwołania ministra Jarosława Bauca, to drastyczny spadek wpływów z podatków pośrednich. Do sierpnia br. zabrakło z tego źródła ok. 3,6 mld zł, zaś do końca roku luka może sięgnąć 7,5 mld zł albo nawet ponad 10 mld zł (jak min. Bauc ocenił w projekcie na 2002 r.), czyli 11,4 proc. zaplanowanej pierwotnie na 2001 r. kwoty. Tymczasem założenie na ten rok było przeciwne - wzrost wpływów i to aż o 18,6 proc.
Wydawałoby się, że brak tych kilku miliardów złotych nie ma dziś znaczenia, wobec niebezpieczeństwa, iż w 2002 r. deficyt budżetowy mógłby sięgnąć ponad 88 mld zł, jak alarmował odwołany minister. Ale właśnie fakt nieopanowania tego niedoboru przez min.
Bauca wytknęli eksperci powołani przez Janusza Steinhoffa do oceny propozycji ratowania budżetu. Wicepremier zażądał wyjaśnień i sprawdzenia, czy spadek wpływów nie wynika z rosnącej skali patologii w gospodarce i ekspansji przestępczości.
Jeśli podejrzenia wicepremiera potwierdziłyby się, to w ostatnich miesiącach zyski przestępców musiałyby się zwiększyć dwukrotnie, bowiem w 2000 r. straty w wyniku wszystkich przestępstw sięgnęły "tylko" 4 mld 975,7 mln zł - jak poinformowano PG w Komendzie Głównej Policji.
KOMENTUJE DLA PG Prof. WITOLD ORŁOWSKI GUS, PAN i NOBE, szef zespołu wicepremiera ds. budżetu 2002 r.
Dotychczas mówiło się, że to z racji wzrostu eksportu spadają wpływy z podatków, w porównaniu ze sprzedażą towarów w kraju, gdyż eksporterzy odzyskują kwotę VAT z ceny. I choć nominalna wielkość PKB rośnie, to wpływy z VAT są niższe. Zażądaliśmy od resortu finansów informacji o ich relacji do PKB już podzielonego, czyli do wartości dóbr sprzedawanych w kraju: sumy spożycia, konsumpcji i wartości wszystkich inwestycji. Ta nie dostrzegana relacja ukazuje zaś niepokojące i niewytłumaczalne zjawisko. Przez lata 1997-1999, gdy system VAT dojrzewał u nas i krzepł, relacja utrzymywała się na poziomie ok. 7,5 proc. ogółu sprzedaży krajowej. Raptem w ub.r. obniżyła się do ok. 6,7 proc. Nic, oprócz podejrzeń patologii, nie jest w stanie wytłumaczyć tak drastycznego załamania. Spadek wskaźnika w br. dalej następuje, choć wolniej. Koniecznie należy to zbadać, wyjaśnić i przeciwdziałać fatalnym skutkom dla budżetu. I to natychmiast, choć nie wpłynie to już na sprawy w br., a może nawet jeszcze nie w 2002 r.