Katastrofa "podatku handlowego". Czy ktoś za to odpowie?
Druga - opracowana przez Ministerstwo Finansów - wersja "podatku handlowego", będąca całkowitym odrzuceniem koncepcji, którą zaprezentowało w czasie kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość, była - jak dotąd - największą wpadką polityczną nowego rządu.
W ciągu trzech tygodni polscy handlowcy przedzierzgnęli się z jawnych zwolenników w równie jawnych i głośnych przeciwników rządu, manifestując swój sprzeciw nie tylko słownie, lecz również w postaci wielotysięcznej demonstracji. Warto przypomnieć, że ów ministerialny projekt faktycznie był częścią większej kampanii polegającej na ciągłym kwestionowaniu zamierzeń wyborczych zwycięskiej partii. Zaczęło się - co odnotowali dziennikarze - od dezawuowania projektu nowej ustawy o VAT, która była od 2011 roku najważniejszym krokiem w stronę generalnej naprawy systemu podatkowego, bo to przecież najważniejszy i najbardziej popsuty przez liberałów podatek w naszym kraju.
Konsekwentnie psuto go nie tylko w wyniku niekompetencji królującej od ośmiu lat na ulicy Świętokrzyskiej: bez szemrania akceptowano tam również "pomysły optymalizacyjne", podsuwane przez groźniejszy dla każdego podatku duet w postaci zagranicznego biznesu optymalizacyjnego oraz lobbystów, wprowadzający co rok wiele bzdurnych rozwiązań, które kosztowały budżet ponad 100 mld zł. Wszyscy dobrze znamy te pomysły: likwidacja dodatkowego zobowiązania podatkowego za wyłudzenia zwrotów (2009 r.), stawka 0% na obrót złomem (2011 r.), stalą i miedzią (2013), metalami kolorowymi i elektroniką (2015 r.), premiowanie oszustów w obrocie paliwami (2013 r.) i likwidacja opodatkowania samorządowych jednostek budżetowych (ten pomysł podsunął NSA w uchwale z 2013 r.) oraz zakładów budżetowych (2015 r.) - też pod wpływem NSA.
Projekt nowej ustawy o podatku od towarów i usług, powstały jeszcze w 2011 roku, Prawo i Sprawiedliwość chyba traktowało jako najważniejsze (i słusznie) posunięcie porządkujące ten system. Zwalczał ją najpierw bardzo konsekwentnie i skutecznie minister Jacek Rostowski, a później - ku osłupieniu wyborców - obecny minister finansów.
Resort finansów z lobbystami i zagranicznym biznesem optymalizacyjnym od razu poparł te działania, zresztą z różnych powodów: lobbyści nie chcieli stracić swoich przywilejów, biznes zarobił na załatwieniu "przepisów korzystnych dla podatników" i nie chciał zwracać pieniędzy, a pracownicy resortu finansów? Oni byli (i są) autorami tej katastrofy i bronić będą swoich pomysłów.
Rodzi się pytanie: kto jest rzeczywistym autorem strategii dezawuowania programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości: czy sprytni urzędnicy potrafili pokierować nowym kierownictwem i wykorzystywać ich niekompetencję lub brak wiedzy na temat podatków, czy też z jakiś nieznanych opinii publicznej powodów nowi szefowie resortu nie chcieli realizować "swojego" programu podatkowego? Z tego co wiemy, chcą oni naprawiać ten system pozostawiając w nim wszystkie najważniejsze luki, a działania władzy mają polegać na wdrażaniu jakichś "instrumentów informatycznych" (co to jest?), które jakoby są panaceum mającym uszczelnić ten system. Toż to przecież zupełne nonsensy: jeżeli ktoś nie musi płacić podatku, bo pozwala na to złe prawo, to "instrumenty informatyczne" niczego nie zmienią.
Po co "wykrywać" działania legalne: co to da? Przecież handlując stalą, złomem, metalami kolorowymi nikt nic nie płaci do budżetu. Może ktoś poinformowałby oficjalnie, ile zwrócono VAT-u tym branżom (szacuje się, że co najmniej 9 mld zł), które przecież ktoś inny musiał wpłacić do budżetu. Rozbrajającym wręcz dowodem niewiedzy jest sformułowany ostatnio resortowy postulat, aby naprawić VAT i akcyzę przy pomocy "klauzuli obejścia prawa". Każdy student prawa, który ma za sobą wykład z prawa podatkowego, wie, że nie jest ona potrzebna przy wykazaniu uchylania się od opodatkowania VAT-em i akcyzą, bo tam przedmiotem opodatkowania są zdarzenia ekonomiczne, a nie jakieś wymyślone przez biznes optymalizacyjny fikcyjne albo pozornie legalne umowy. Serdecznie zapraszam wyższych urzędników na tego rodzaju wykład na dowolnym wydziale prawa, gdzie młodzi naukowcy wytłumaczą o co chodzi.
Nie wiem, dlaczego dotychczas akceptowano dezawuowanie programu wyborczego zwycięskiej partii. Nie jestem politykiem, ale nie mogę zrozumieć tego, co się stało. A jest to program, który daje szanse naprawy systemu podatkowego - program, który poparli wyborcy, w tym większość przedsiębiorców, bo mają już dość konkurencji nieopodatkowanych struktur, które "optymalizują swoje podatki", czyli nie płacą nic, bo pozwala im na to prawo i władza. Niezależnie od rzeczywistych przyczyn tego stanu rzeczy, odpowiedzialność polityczną ponoszą za to szef resortu i wiceminister odpowiedzialny za sprawy podatkowe. Byłem nim w czterech rządach, a zatem wiem, o co czym piszę. Jeden z szefów resortu powiedział mi uczciwie i szczerze: "jeżeli po wprowadzeniu pana pomysłów ludzie wyjdą na ulicę, a dochody budżetowe spadną, to mnie za to powieszą, ale pan będzie wisiał obok." Bardzo dziękuję mu za te słowa, bo po męsku powiedział, że za szkodnictwo i niekompetencję trzeba płacić i tu litości być nie może, bo chodzi o dobro kraju (najserdeczniej pozdrawiam mojego szefa - był i jest politykiem z krwi i kości i... patriotą).
Nie wiem, jaki będzie finał polityczny obecnych wpadek, to nie moja sprawa. Pozbycie się ministra finansów jest zawsze ważnym wydarzeniem, które może mieć jakieś uboczne skutki. Zależy mi na sukcesie tego rządu, bo naprawa finansów publicznych, a zwłaszcza systemu podatkowego, jest absolutną koniecznością i nikt inny niż obecny rząd tego nie zrobi. Do czego nadaję się liberałowie, przekonaliśmy się przez ostatnie osiem lat: rzucili oni przecież na ten "odcinek" swoje najlepsze siły; podatkami zajmował się przez wiele lat z ich nadania marynarz nieistniejącej już (zrestrukturyzowanej) żeglugi morskiej. Widać podatki były jego prywatnym hobby. Zmiany polityczne nie wniosły jednak nowej treści: "resort" rządzi w każdym tego słowa znaczeniu po staremu. Sądzę, że kto się nie nadaje - powinien odejść.
Witold Modzelewski, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Studiów Podatkowych
Pobierz darmowy: PIT 2015