Podatek cukrowy działa. Sposób na niego znaleźli już nawet... producenci energetyków
Obowiązująca od stycznia opłata cukrowa nie tylko drastycznie wywindowała ceny napojów oraz zmniejszyła ich sprzedaż i konsumpcję, ale także zadziałała motywująco na producentów - skłoniła ich bowiem do reformulacji lub stworzenia zupełnie nowych wariantów produktów - informują wiadomoscihandlowe.pl. Rząd ma powody do radości, bo coraz więcej wskazuje na to, że uda się zrealizować cel prozdrowotny ustawy, albo cel fiskalny, a może nawet oba.
Aby zrozumieć, który produkt jest "odpowiedzią" na opłatę cukrową, wystarczy spojrzeć na skład napoju. Jeśli etykieta wskazuje, że co najmniej 20 proc. składu surowcowego to sok owocowy, warzywny lub warzywno-owocowy, a jednocześnie zawartość cukrów wynosi nie więcej niż 5 gramów w przeliczeniu na 100 ml napoju - to w zasadzie można być pewnym, że jest to próba ominięcia opłaty. Spełnienie tych dwóch kryteriów wystarczy bowiem do osiągnięcia tego celu.
Opłacie co do zasady nie podlegają także napoje, które są wyrobami medycznymi, suplementami diety, wyrobami akcyzowymi, wyrobami na bazie mleka lub jego przetworów (np. jogurty, kefiry), żywnością specjalnego przeznaczenia, preparatami do żywienia niemowląt, albo są roztworami węglowodanowo-elektrolitowymi o niskiej zawartości cukrów. Natomiast objęte opłatą są napoje z dodatkiem cukrów, substancji słodzących, kofeiny lub tauryny. Podatku nie trzeba płacić od cukru naturalnie występującego w produkcie. Stąd też niektóre soki mogą zawierać nawet 10 g cukru na litr, ale nie jest on wymieniony w składzie. Sama opłata to tak naprawdę suma dwóch wartości - opłaty stałej i zmiennej.
W praktyce reformulacja produktu pozwala na zaoszczędzenie czasami 50 groszy na litrze, a niekiedy nawet 1,20 zł w przeliczeniu na litr, bo na takim poziomie ustalona została maksymalna stawka. Gra jest więc zdecydowanie warta świeczki, bo oszczędności z tytułu zmiany składu produktu mogą być spore, nawet po uwzględnieniu kosztów związanych z reformulacją. Producent musi bowiem kupić i dodać do napoju więcej zagęszczonego soku z owoców niż do tej pory.
Działania producentów były do przewidzenia, bo każda akcja rodzi reakcję, a walka o konkurencyjność cenową to podstawa biznesu handlowego. Jednak raczej mało kto spodziewał się, jak daleko zabrniemy w tym procesie zaledwie niespełna cztery miesiące po wejściu w życie opłaty.
Opłata cukrowa miała uderzyć m.in. w napoje energetyczne. Ustawodawca przewidział nawet dodatkową opłatę w wysokości 10 groszy w przeliczeniu na litr, którą objęte byłyby napoje z dodatkiem kofeiny lub tauryny. Tymczasem w ostatnich dniach na rynku zadebiutował Tiger Cactus Drift, według etykiety - gazowany owocowy napój energetyzujący o smaku kaktusa z kofeiną. W składzie tego produktu znajdziemy sok jabłkowy z zagęszczonego soku (20 proc.), a zawartość cukrów w 100 ml wynosi 4,7 g (czyli poniżej ustawowych 5 g). Analogiczna ilość soku i tylko odrobinę więcej cukrów znalazło się również w innym, nowym wariancie marki Tiger - Newschool Classic. Wniosek nasuwa się sam.
Nie tylko energetyki objęte zostały reformulacją. Wystarczy przejść się po sklepowej alejce, by zobaczyć, jak wiele napojów dostępnych na półce omija opłatę cukrową. Tymbark w małej, szklanej butelce ma 4,5 g cukrów w 100 ml napoju, w jego składzie pojawia się też sok jabłkowy z zagęszczonego soku, którego jest akurat 20 proc. Niegazowany napój śliwkowy Tarczyn? 20 proc. soku śliwkowego z zagęszczonego soku, 4,9 g cukrów w przeliczeniu na 100 ml.
Interesująco wygląda sytuacja w przypadku napojów typu ice tea. Napój owocowo-herbaciany o smaku cytrynowym marki Nestea zawiera 19 proc. soku zagęszczonego z jabłek, 0,95 proc. soku z cytryny oraz 0,05 proc. soku z pomarańczy. Cukier? 4,4 g. w przeliczeniu na 100 ml. W przypadku marki Fuze Tea jest już nieco inaczej. Cukier występuje w podobnej ilości, ale brakuje odpowiedniej zawartości soku owocowego.
Już w styczniu porównywaliśmy na portalu wiadomoscihandlowe.pl etykiety napojów z końcówki 2020 r. z etykietami z początku 2021 r. Zmiany w składzie, mające na celu uniknięcie opłaty cukrowej, widoczne były gołym okiem. Przyjrzeliśmy się wówczas napojom Oshee i produktom marki Zbyszko. Od tamtej pory liczba dostępnych w sklepach napojów, które nie podlegają nowej daninie, znacząco wzrosła.
- Ciekawą sytuację obserwujemy w kategorii napojów i nektarów. Są to segmenty rynku, w których producentom było stosunkowo najłatwiej zmienić skład poprzez dodanie zagęszczonego soku owocowego, np. jabłkowego, zamiast cukru, nie podlegając tym samym nowemu podatkowi - mówi Agata Koper, client business partner w NielsenIQ.
Ekspertka zauważa, że kategorią, w której reformulacja produktu jest najtrudniejsza, są napoje gazowane. - Obserwacje z wielu rynków pokazują, że konsumenci nie chcą zmian w smaku swoich ulubionych marek. Alternatywą są warianty light i bez cukru, ale to wciąż mniejsza część całej kategorii. Popularną strategią w tej kategorii jest tzw. downsizing, czyli zmiana pojemności butelki na mniejszą, dzięki czemu możliwe jest utrzymanie niższej ceny za produkt - wskazuje Agata Koper.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że taka polityka nie jest próbą oszukania skarbówki, a świadomą kalkulacją, która ma na celu zoptymalizowanie zysków. Co ciekawe jednak, producenci bardzo niechętnie wypowiadają się w tej kwestii. Pytani przez nas przy okazji pracy nad wieloma tekstami o branży napojowej unikali jasnych deklaracji co do celów reformulacji.
Jak niedawno ujawniliśmy na portalu wiadomoscihandlowe.pl, wpływy z opłaty cukrowej za pierwszy miesiąc jej obowiązywania, czyli styczeń br., wyniosły 75,96 mln zł (wstępne dane za wspomniany miesiąc, według stanu na 4 marca). Przypomnijmy, że rząd spodziewał się, iż podatek cukrowy w połączeniu z opłatą małpkową (były uchwalone w jednej ustawie) w pierwszym roku obowiązywania przyniosą ok. 3 mld zł, z czego 96,5 proc. trafi na konta Narodowego Funduszu Zdrowia. Ze względu na sposób i terminy rozliczania opłaty małpkowej, trudno jest dziś oszacować, na ile realna jest realizacja tego planu.
Można jednak założyć, że wpływy z opłaty cukrowej będą sukcesywne malały, gdy kolejni producenci napojów - widząc, co dzieje się na rynku - pójdą śladami konkurencji i zmienią skład swoich produktów. Oczywiście nie wszystkie wyroby da się w ten sposób zmodyfikować, trudno bowiem wyobrazić sobie Coca-Colę czy Pepsi z 20 proc. soku. Z drugiej strony, wpływy z opłaty mogą wzrosnąć zauważalnie latem, gdy wysokie temperatury podbiją sprzedaż schłodzonych napojów.
Nawet jeśli cel fiskalny ustawy nie zostanie osiągnięty i wpływy z opłaty cukrowej okażą się niższe od prognozowanych, to i tak rząd zrealizował już inny cel, jakim było skłonienie producentów do ulepszenia składu napojów. Sok w składzie i ograniczenie zawartości cukrów to istotne działania prozdrowotne. Zanim jednak ktoś odtrąbi sukces, warto zaczekać na dane, które pokażą, jak ustawa wpłynęła w dłuższej perspektywie na konsumpcję. Producenci ostrzegali bowiem w toku prac legislacyjnych w parlamencie, że jeśli ceny napojów znacząco podskoczą w wyniku nowej opłaty, to część Polaków o mniej zasobnych portfelach sięgać będzie po najgorsze jakościowo produkty, bo tylko one pozostaną w ich zasięgu finansowym.
Z danych Nielsena wynika, że od stycznia do lutego 2021 uśredniona cena wszystkich produktów napojowych objętych podatkiem cukrowym wzrosła prawie o 10 proc., przy jednoczesnym spadku wolumenu o 14 proc. Dla porównania cena kategorii nieobjętych podatkiem wzrosła tylko o 0,8 proc., a wolumen spadł o 4,4 proc.
Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!
Jednak należy podkreślić, że spadki w kategorii napojów bezalkoholowych można było zaobserwować jeszcze przed wprowadzeniem opłaty. W roku 2020 Polacy wydali na napoje bezalkoholowe 16,8 mld złotych, mniej o ponad 680 mln złotych niż rok wcześniej. Spadkowi wartości o 4 proc. towarzyszył jednoczesny spadek wolumenu (sprzedaży w litrach) o 6 proc. i ilości sprzedanych sztuk produktu o 10 proc., wskazuje Nielsen.
PAWEŁ JACHOWSKI, MICHAŁ KOKOSZKIEWICZ