W MF rozważa się powrót do kryterium powierzchni w podatku od handlu
Ministerstwo Finansów rozważa powrót do koncepcji powierzchni jako kryterium podatku od sprzedaży detalicznej po tym, jak Komisja Europejska zakwestionowała obecną ustawę - wynika z informacji PAP.
W obecnej, obowiązującej od 1 września, ustawie o podatku od sprzedaży detalicznej obowiązuje kryterium obrotów.
Wiceminister finansów Wiesław Janczyk pytany przez PAP przyznał, że koncepcja powrotu do kryterium powierzchni jest jedną z rozważanych, choć, jak dodał, żadne decyzje nie zapadły. Zwrócił uwagę, że kryterium powierzchni było w pierwotnej, najwcześniejszej koncepcji podatku od handlu, więc byłby to powrót do tamtego pomysłu.
Z informacji PAP wynika, że w MF rozważa się wprowadzenie podatku, nawiązującego do rozwiązań francuskich. We Francji w 2010 roku wprowadzono tam tzw. Tascom, czyli podatek od lokali użytkowych. Opłata obejmuje największe sieci handlowe i ma na celu ochronę mniejszych przedsiębiorstw. Podatek obejmuje wszystkie lokale oferujące sprzedaż detaliczną o powierzchni większej niż 400 metrów kwadratowych i obrotach przekraczających 460 tys. euro rocznie.
Z podatku wyłączone są sklepy otwarte przed 1960 rokiem oraz wszystkie lokale, których roczny obrót jest nie większy niż 460 tys. euro, a powierzchnia handlowa mniejsza niż 400 metrów kwadratowych. Podatek jest naliczany od rocznych obrotów przypadających na metr kwadratowy lokalu.
Dla sklepów, których roczny obrót w przeliczeniu na metr nie przekracza 2999 euro, podatek wynosi 5,74 euro za każdy metr kwadratowy. Sieci handlowe, których roczne obroty w przeliczeniu przekraczają 12 tys. euro na metr kwadratowy, płacą już 34,12 euro za każdy metr powierzchni sklepu.
Komisja Europejska nie miała zastrzeżeń do tych francuskich rozwiązań. Przed tygodniem wszczęła natomiast postępowanie w sprawie polskiego podatku od handlu detalicznego i wezwała Polskę do zawieszenia jego stosowania. Zdaniem Brukseli jego konstrukcja może faworyzować mniejsze sklepy, co może być uznane za pomoc publiczną.
W odpowiedzi szef MF zapowiedział, że by chronić przedsiębiorców przed konsekwencjami "kontrowersyjnej, nieroztropnej decyzji" Komisji Europejskiej Ministerstwo Finansów zawiesi pobór podatku od sprzedaży detalicznej w obecnej formie. "Ministerstwo Finansów przedstawi Radzie Ministrów projekt ustawy, który wprowadzi podatek obciążający handel wielkopowierzchniowy według innej formuły, w pewnym zakresie dokona korekt w projekcie ustawy budżetowej na rok 2017" - zaznaczył.
Kwestionowana przez KE ustawa weszła w życie 1 września br. Wprowadziła dwie stawki podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku wynosi 204 mln zł. Według założeń rządu w przyszłym roku podatek ten miał przynieść budżetowi 1,6 miliarda złotych wpływów.
Przedmiotem opodatkowania miał być przychód ze sprzedaży detalicznej, czyli sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów (osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych). Przychód ze sprzedaży detalicznej nie obejmował należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania nie była uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców. Nie przewidywano też opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.
Historia powstawania ustawy była długa i budziła dużo emocji.
Celem ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej - jak mówili w trakcie prac parlamentarnych przedstawiciele PiS - jest zbliżenie zasad funkcjonowania małych osiedlowych sklepów i dużych sieci handlowych. Istniejące dotąd dysproporcje w podatkach powodowały bowiem - argumentowali - że rodzinne sklepiki znikały z rynku, a wielkie sieci handlowe się rozrastały.
Daninę od hipermarketów PiS zapowiadało w kampanii wyborczej. Miała dotyczyć przede wszystkim zagranicznych sieci handlowych. Pierwszą wersję podatku MF przedstawiło 2 lutego br. Zakładała ona, że podatek miał mieć dwie zasadnicze stawki. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł, stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w miesiącu. Inne stawki podatku od sprzedaży miały obowiązywać w soboty, niedziele i święta - 1,3 proc. (dla uzyskujących przychód poniżej 300 mln zł miesięcznie) oraz 1,9 proc. (powyżej tego progu). Kwota wolna od podatku miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie).
Propozycje te wzbudziły jednak protesty wielu środowisk, przede wszystkim handlowców. Podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego 18 lutego minister finansów Paweł Szałamacha przyznał, że wersja projektu z 2 lutego jest w trakcie przepracowywania, jest bowiem szereg kwestii, które MF musi brać pod uwagę, np. to, że Komisja Europejska zdecydowanie negatywnie wypowiada się o stawce progresywnej. Mówił też, że wiele było głosów za podwyższeniem kwoty wolnej powyżej 18 mln zł rocznie, co uznał za zrozumiałe. Dodał też, że należy zważyć argumenty o zniesieniu oddzielnej stawki weekendowej.
13 kwietnia, podczas posiedzenia kierowanego przez Adama Abramowicza zespołu parlamentarnego, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk oraz wiceminister Janczyk przedstawili nowe założenia projektu. Zawierały one trzy progresywne stawki podatku: 0,4 proc. od miesięcznego przychodu między 1,5 mln i 17 mln zł, 0,8 proc. od przychodu między 17 mln i 170 mln zł, 1,4 proc. od przychodu miesięcznego ponad 170 mln zł. Kwota wolna miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie). Nie było już - oprotestowanej przez handlowców - oddzielnej stawki weekendowej i opodatkowania sieci franczyzowych. W ostatecznej wersji projektu rząd, który zaakceptował projekt 14 czerwca br., wycofał się z najniższej stawki.