Jasny sygnał dla Europy. "Niemcy nie są już krajem, jakim były dawniej"
W piątek, 18 lipca w Bawarii na najwyższej górze w Niemczech - Zugspitze, odbył się Szczyt Migracyjny. Spotkanie zorganizował szef niemieckiego MSW, pochodzący z Bawarii Alexander Dobrindt. Zaprosił na nie swoich odpowiedników z sąsiadujących z RFN krajów - w tym ministra Tomasz Siemoniaka. "Niemcy nie są już krajem, jakim były dawniej" - stwierdza "Die Zeit" w artykule na temat szczytu.
Alexander Dobrindt zaprosił na Szczyt Migracyjny w swojej rodzimej Bawarii ministrów spraw wewnętrznych z Polski, Austrii, Francji, Dani i Czech. Zdaniem austriackiego dziennika "Der Standard" Dobrindt podczas spotkania jasno dał do zrozumienia, że wszyscy mają wspólny cel, a jest nim ograniczenie nielegalnej migracji. Gazeta wskazuje, że obecny na szczycie Tomasz Siemoniak, powtórzył, że Polska nie zniesie kontroli granicznych, dopóki nie zrobią tego Niemcy. "W poniedziałek Siemoniak i Dobrindt planują wspólnie udać się na granicę z Białorusią, aby ocenić sytuację" - podaje dziennik.
"To nie przypadek, że ministrowie spotykają się nie w Wiedniu, Paryżu czy Warszawie, ale tutaj, na Zugspitze. Szczyt Dobrindta na tym szczycie to przesłanie dla Europy: Niemcy nie są już tym samym krajem, co kiedyś" - opisuje z kolei "Die Zeit". "Spotkanie na szczycie w sprawie migracji na Zugspitze w Bawarii jest punktem zwrotnym. Niemcy przestały być hamulcowym bardziej restrykcyjnej polityki migracyjnej, a stały się zdecydowanym inicjatorem zaostrzania prawa" - uważa "Die Zeit". Gazeta w swoim komentarzu zwróciła uwagę na pozytywne reakcje w Europie na ten zwrot.
"Pełen pochwał był nawet polski minister, którego rząd od tygodni ostro krytykuje Niemcy za zawracanie z granicy osób zgłaszających chęć złożenia wniosku o azyl" - zauważono. Tygodnik podkreślił, że Dobrindt "ostatecznie zerwał z erą Merkel". Zamiast zdjęcia Merkel z syryjskim uchodźcą, które w 2015 roku stało się symbolem liberalnej polityki migracyjnej kraju, Dobrindt oferuje "perspektywę Zugspitze" - strome skały i ani słowa o humanitarnym podejściu - czytamy w konkluzji komentarza w "Die Zeit".
"Sueddeutsche Zeitung" krytycznie oceniła zwrot w niemieckiej polityce migracyjnej, podkreślając, że nowy kurs rządu jest "zbyt twardy". Gazeta wskazuje, że Szczyt Migracyjny i przeprowadzona w tym samym dniu deportacja 81 Afgańczyków z Niemiec jest sygnałem, że niemiecki rząd będzie prowadził twardą politykę wobec wszystkich osób bez prawa do pozostania w kraju. Zdaniem "SZ" Dobrindt uważa, że społeczeństwo akceptuje prawo do azylu tylko wtedy, gdy dla wszystkich widoczne są granice tego prawa. W ocenie "SZ" deportacje są metodą kontrowersyjną. "Sprawca, który zagraża państwu czy wspólnocie, nie ma prawa do azylu. Ale wydalenie go do kraju, w którym stosowane są tortury, jest trudne do pogodzenia z zapisaną w konstytucji zasadą godności człowieka" - czytamy.
Biznesowy "Handelsblatt" ostrzegł natomiast przed "ryzykowną strategią" Dobrindta, przewidując, że polityka forsowana przez szefa niemieckiego MSW zakończy się fiaskiem. "Dobrindt dąży do zwrotu w polityce migracyjnej i widzi w Niemczech wzór do naśladowania. Spadająca obecnie liczba wniosków o azyl sprawia wrażenie, że ma rację. Aktualna sytuacja jest jednak wynikiem nie mądrej polityki, lecz bardzo prostego założenia: »zamykamy granicę i wszystko będzie dobrze«" - ocenia "Handelsblatt".
Gazeta przypomniała, że europejskie prawo zapewnia prawo do azylu, zakazuje zbiorowego zawracania z granicy i nakazuje przeprowadzenie uczciwego postępowania azylowego. Działania Dobrindta mogą prowadzić do naruszenia europejskiego prawa - zauważa gazeta, podsumowując, że rozwiązania problemu należy szukać w Brukseli.