Banki będą ciąć zatrudnienie? Trendów nie da się zatrzymać
Zmniejszenie liczby etatów w bankach na skutek postępującej cyfryzacji i rosnących kosztów pracy wydaje się nieuchronnym procesem - pisze w czwartkowym wydaniu dziennik “Rzeczpospolita".
“Długookresowy proces redukcji kadr w bankach będzie postępował" - powiedział “Rzeczpospolitej" Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities specjalizujący się w tematyce dotyczącej sektora bankowego. “To naturalny efekt cyfryzacji i zmiany struktury zatrudnienia pod względem wymaganych kwalifikacji. Trzeba też powiedzieć, że banki mocno odczuły presję na wzrost wynagrodzeń, koszty pracownicze wyraźnie wzrosły".
Banki będą starały się redukować koszty - w tym te pracownicze - również z tego powodu, że stopy procentowe w Polsce zaczęły maleć, a to oznacza spadek nominalnych przychodów sektora, zaznaczył ekspert.
By zredukować zatrudnienie, banki nie muszą przeprowadzać zwolnień grupowych - chociaż taki krok ogłosił niedawno BNP Paribas Bank Polska, który poinformował, że zwolni do 900 osób w latach 2024-2026. Jak mówią eksperci, wystarczy, że odchodzący na emeryturę pracownicy nie będą zastępowani nowymi. Stanowiska w oddziałach mogą być też redukowane kosztem zwiększenia liczby miejsc pracy w centralach banków.
Zdaniem analityka Biura Maklerskiego Banku Handlowego Andrzeja Powierży, cytowanego przez “Rzeczpospolitą", “proces optymalizacji zatrudnienia w bankach to proces stały, ponieważ banki z jednej strony szukają oszczędności, z drugiej zaś cały czas postępuje automatyzacja i cyfryzacja".
“Rzeczpospolita" zapytała największe banki w Polsce, czy w najbliższym czasie zamierzają wdrażać programy zwolnień grupowych, idąc śladem BNP Paribas BP. Te instytucje, które udzieliły odpowiedzi - Pekao, Bank Millennium, ING Bank Śląski, mBank, Credit Agricole czy Bank Handlowy - generalnie deklarowały, że nie mają takich planów.
Nie wyklucza to jednak powolnej, ale nieuchronnej redukcji etatów. “W różnych okresach i w różnych bankach proces ten przebiega w różnym tempie. Ostatni ruch BNP Paribas wydaje się raczej nadganianiem zapóźnienia i dlatego wymagał ogłoszenia zwolnień grupowych, w innych instytucjach przebiega to wolniej" - komentuje dla “Rzeczpospolitej" Andrzej Powierża.
W ostatnich latach zatrudnienie w bankach szybko spadło, przypomina “Rzeczpospolita". O ile jeszcze na koniec 2010 r. w sektorze pracowało 177 tys. osób, o tyle na koniec 2021 r. - już tylko 143 tys. Ale już rok 2022 i pierwsza połowa 2023 r. to względna stabilizacja.
Wspomniana kwestia postępów w cyfryzacji będzie z kolei wpływać na to, jakich pracowników będą szukać banki, a z jakich rezygnować. Z rozmów “Rzeczpospolitej" z przedstawicielami banków wynika, że poszukują oni pracowników z kompetencjami w dziedzinie IT, zarządzania danymi czy e-commerce. Bankowość elektroniczna, z której korzysta już ogromna większość klientów, zmniejsza z kolei zapotrzebowanie na pracowników zajmujących się standardową obsługą klienta - czynności takie jak opłaty, przelewy czy zakładanie lokat klienci od dawna wykonują już samodzielnie. Zamiast oddziału wystarczy już smartfon.