Czternastki nauczycieli w rękach sędziów Trybunału Konstytucyjnego

Samorządy mają dość dopłacania do pensji pedagogów bez realnego wpływu na jakość ich pracy. Żądają zmiany prawa.

W przyszły czwartek, 11 kwietnia 2013 r., Trybunał Konstytucyjny zdecyduje o zasadności ustalenia czternastki dla nauczycieli. Po ponad trzech latach oczekiwania przez gminy sędziowie orzekną w sprawie zgodności art. 30a ust. 3 ustawy z 26 stycznia 1982 r. - Karta nauczyciela z art. 2, art. 7 oraz art. 167 ust. 1 i 4 konstytucji (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 97, poz. 674 z późn. zm.). Wyznaczenie rozprawy to prawdopodobnie efekt przesłania przed dwoma tygodniami przez Ministerstwo Edukacji Narodowej do konsultacji projektu założeń nowelizacji kwestionowanej ustawy. Jeśli się okaże, że jej przepisy są niezgodne z konstytucją, trzeba będzie uwzględnić rozstrzygnięcie sędziów w konsultowanych założeniach. Co więcej, przychylenie się trybunału do argumentacji gmin sprawi, że minister edukacji radykalnie będzie musiał zmienić sposób wynagradzania nauczycieli.

Reklama

Z wnioskiem o zbadanie tego przepisu wystąpiły rady miejskie w Chrzanowie, Zatorze i Inowrocławiu, a także rady gmin Bochni i Stoszowic. Dodatkowo poparły je inne organizacje zrzeszające samorządowców. Wnioskodawcy kwestionują nałożony na nich obowiązek wypłacania od 2009 r. jednorazowego dodatku uzupełniającego nauczycielom, którzy nie mają zapewnionej średniej płacy zagwarantowanej w ustawie.

Gminom nie przekazano na ten cel funduszy w subwencji oświatowej, co oznacza, że ingerencja ustawy w sferę wydatków jednostek samorządu terytorialnego nie znalazła odzwierciedlenia w sferze przychodów. Zdaniem wnioskodawców kwestionowany przepis Karty nauczyciela łamie zasadę praworządności i uderza w gwarancje konstytucyjne. W stanowiskach przekazanych trybunałowi innego zdania są marszałek Sejmu i prokurator generalny.

Konstytucjonaliści uważają, że argumenty wnioskujących gmin są mocne i przekonujące.

- Mechanizm przyznawania dodatku jest dyskryminujący nawet dla nauczycieli, bo każdy go otrzymuje w grupie awansu bez względu na jakość pracy - tłumaczy prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Jego zdaniem te regulacje są niekonstytucyjne, bo nakładają na samorząd kolejne zadania bez zabezpieczenia środków.

Zapewnienie średnich płac pedagogom zostało wprowadzone do Karty nauczyciela w 2000 r. Gminy mają obowiązek realizować ją przynajmniej na minimalnym poziomie, ale mogą im nadpłacać. Taki mechanizm nie podobał się związkom zawodowym, które domagały się kontroli realizacji tego obowiązku. W efekcie po znowelizowaniu karty od 2009 r. samorządy muszą sprawdzać, czy rzeczywiście zapewniają średnie płace. Jeśli tego nie robią, wypłacają nauczycielom jednorazowy dodatek uzupełniający. Z szacunków DGP wynika, że na czternastki wydano już ponad miliard złotych.

- Od tego czasu wydaliśmy ponad 44,6 mln zł na dodatek uzupełniający. Nie dostaliśmy ekstra pieniędzy z budżetu - twierdzi Ryszard Stefaniak, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta Częstochowy. - Co roku systematycznie pomniejszaliśmy wydatki na ten cel, ale to odbywa się kosztem redukcji zatrudnienia - dodaje.

Gminy, aby wywiązać się z obowiązku zapewnienia średnich płac nauczycielom i nie wypłacać im wyrównania, wprowadziły zmiany organizacyjne. Wójtowie i prezydenci miast zalecili dyrektorom ograniczanie etatów i w miejsce odchodzących niezatrudnianie nowych nauczycieli. W efekcie w szkołach dąży się do tego, aby mieli oni półtora etatu (na tyle maksymalnie zezwala karta). Przez takie rozwiązanie pracy nie mają młodzi nauczyciele.

- W 2002 r., gdy obejmowałem urząd prezydenta, zalecałem tworzenie miejsc pracy w szkołach nawet w niepełnym wymiarze, a po wprowadzeniu dodatku wpadłem we własne sidła - podkreśla Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia, jeden z wnioskodawców.

Jego zdaniem przez wprowadzony dodatek został podwójnie skrzywdzony, bo metoda wybrana przez parlament i forsowana przez ministra jest antyzatrudnieniowa. Zaznacza, że przez zamrożenie etatów w szkołach będzie występować luka pokoleniowa.

- Wprowadzenie tego mechanizmu nie jest pomysłem naszym, ale ministra edukacji narodowej - tłumaczy się Sławomir Broniarz, prezes ZNP.

Wskazuje jednak, że samorządowcy, którzy postrzegają edukację przez pryzmat kosztów, nie rozumieją roli oświaty. Zaznacza, że wójtowie, burmistrzowie i prezydenci, którzy odwołali się do trybunału, nie dorośli do pełnienia funkcji.

Resort edukacji też już chce zmienić, choć nie zlikwidować, mechanizm wypłacania czternastki. W przesłanym do konsultacji projekcie założeń zmian w karcie zaproponował, aby średnie wynagrodzenie nauczycieli było wyliczane dla wszystkich stopni awansu zawodowego łącznie, a nie jak obecnie dla każdej grupy oddzielnie. W ten sposób samorządy będą mniej dokładały do pensji pedagogów.

- Ta propozycja próbuje łagodzić problem, ale nie do końca go rozwiązuje - mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.

Dla gmin najlepszym rozwiązaniem byłoby, aby pozostawić wynagrodzenia zasadnicze, dodatek motywacyjny, stażowy i funkcyjny bez konieczności wyrównywania średnich płac.

Artur Radwan
5 kwietnia 13 (nr 67)

Informacyjna Agencja Radiowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »