Firmy płacą miliardy na zwolnienia chorobowe pracowników. Jest pomysł by ulżyć najmniejszym pracodawcom
Platforma Obywatelska chce odciążyć mikroprzedsiębiorców i proponuje przeniesienie obowiązku wypłaty wynagrodzenia chorobowego na ZUS od pierwszego dnia zwolnienia. Eksperci ubezpieczeń społecznych uważają, że taki krok byłby uzasadniony, bo dla małych pracodawców jest to relatywnie duży koszt i to mimo odprowadzania składki chorobowej. Systemu by to nie rozwaliło.
Obecnie jest tak, że wynagrodzenie chorobowe za pierwsze 33 dni niezdolności do pracy w ciągu roku kalendarzowego lub 14 dni - w przypadku osób, które ukończyły 50 rok życia, finansuje pracodawca. Po tym okresie zasiłek chorobowy jest wypłacany z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przez ZUS.
Zgodnie z tym co zostało zaproponowane przez PO - choć na razie bardzo ogólnie - chodzi o to, żeby pracodawcy będący mikroprzedsiębiorcami (zgodnie z definicją są to zatrudniający do 9 osób), nie musieli płacić za chorobowe swojego pracownika nawet przez te 33 lub 14 dni, ale żeby od razu to ZUS pokrywał koszt takiego zwolnienia lekarskiego.
- To jest punkt wyjścia do dyskusji, choć oczywiście kluczowe jest pytanie jaki byłby wówczas koszt dla FUS i dlaczego miałoby to dotyczyć tylko mikroprzedsiębiorców, a nie wszystkich przedsiębiorców. Zakładam, że chodzi o to, że dla mniejszych przedsiębiorców nieobecność pracownika czy pracownicy generuje proporcjonalne dużo wyższe koszty niż w przypadku dużych firm - mówi Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting.
Zaznacza, że kierunkowo pomysł ma swoje uzasadnienie, ale do jego oceny potrzebne byłyby wyliczenia jak duży koszt zostałby przeniesiony z pracodawców na FUS czyli na państwo. Tego na razie autorzy pomysłu nie przedstawili. Postulat całkowitego zniesienia obowiązku płacenia przez pracodawców wynagrodzenia chorobowego i przeniesienia całkowicie tych kosztów na ZUS już się przewijał w ostatnich latach.
Pracownik i pracodawca odprowadzają składkę chorobową w wysokości 2,45 proc. już od pierwszego wynagrodzenia i w tym kontekście jeśli się materializuje ryzyko, które jest w ten sposób ubezpieczane, przeniesienie obowiązku wypłaty na ZUS ma uzasadnienie.
Jak podał serwis Prawo.pl w samym tylko 2022 r. na wynagrodzenia chorobowe pracodawcy wydali prawie 11 mld zł. Mimo, że odprowadzana jest składka chorobowa do ZUS, to w rzeczywistości znaczną część kosztów zwolnień lekarskich pokrywają ze swoich środków.
- Niewątpliwie dla małych przedsiębiorców jednym z większych kosztów jest finansowanie absencji chorobowej pracownika. Kierunek, by odciążyć najmniejszych pracodawców jest dobry. Ja postulowałem wcześniej, żeby to ZUS finansował w całości koszty absencji chorobowych kobiet w ciąży. Propozycja PO jest szersza, bo dotyczy wszystkich pracowników zatrudnionych w mikroprzedsiębiorstwach. Można jednak uznać, że jest zracjonalizowana i nie mówimy o całkowitym przeniesieniu obowiązku wypłat na ZUS bo byłby to duży koszt, rzędu 11 mld zł. Jeśli objęłaby tylko mikroprzedsiębiorców ten koszt będzie kilkukrotnie mniejszy, więc na pewno nie rozwaliłoby to systemu - uważa Tomasz Lasocki, ekspert z zakresu zabezpieczenia społecznego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak podkreśla, obecnie w przypadku absencji chorobowej mały pracodawca ponosi podwójny koszt czyli finansowania wynagrodzenia chorobowego i zorganizowania kogoś kto wykona prace za nieobecnego pracownika. Jeśli od pierwszego dnia zwolnienia wynagrodzenie za ten czas brałby na siebie ZUS, koszt byłby mniejszy, a przy okazji takich zmian jednocześnie odpadłby antybodziec do zatrudniania na etacie.
Zdaniem Tomasza Lasockiego do pełnej oceny skutków powinny być przedstawione wyliczenia, ale przyjmując, że w przypadku mikroprzedsiębiorstw koszt finansowania wynagrodzeń chorobowych wynosiłby 3 mld zł z całkowitych 11 mld zł i zakładając, że powinno to znaleźć odzwierciedlenie w poniesieniu składki, to musiałaby ona wzrosnąć o 0,41 pkt proc. Zastrzega jednak, że są to szacunki zrobione na przyjętych założeniach, a nie na rzeczywistych danych.
Monika Krześniak-Sajewicz