Francja nęka polskie firmy - przedsiębiorcy, zgłaszajcie wszystkie naruszenia!

To apel Wojciecha Rzepki z firmy Aterima WORK, która podczas realizacji usług we Francji systematycznie padała ofiarą niedozwolonych praktyk ze strony tamtejszej administracji.

Pana firma złożyła do Parlamentu Europejskiego skargę na abuzywne działania francuskiej administracji. Na czym one polegały i czego dokładnie dotyczyła skarga.

- W 24 miesiące francuska inspekcja pracy przeprowadziła w naszej firmie 15 drobiazgowych kontroli. Szukano najdrobniejszego uchybienia w przestrzeganiu praw pracowniczych, czy skomplikowanych procedur związanych z delegowaniem pracowników do Francji. Gdy to się nie udało, inspektorzy znaleźli na nas inny sposób. Zarzucali nam, że na terenie Francji działamy nielegalnie, bo nie mamy tam zarejestrowanej siedziby, a następnie informowali naszych klientów, że jeśli nie zakończą z nami współpracy to poniosą współodpowiedzialność karną. Niektórzy więc zrywali kontrakty. Inni wstrzymywali płatności, co w końcu zmusiło moją spółkę do zakończenia działalności. W naszej skardze do Komisji Petycji (PETI) domagamy się zaprzestania niezgodnych z prawem praktyk nie tylko w stosunku do naszej firmy, ale także innych polskich firm świadczących usługi na terenie Francji, które gorąco namawiam do składania analogicznych skarg.

Reklama

Nie jest to przypadek tylko pana firmy

- Absolutnie nie. Niemal każda polska firma, z którą się kontaktowałem, miała podobne doświadczenia. Wielu przedsiębiorców nie wytrzymało psychicznie traktowania ich przez inspektorów jak przestępców. Trudno się dziwić. Często już po kilku dniach od dostarczenia lokalnej inspekcji pracy obowiązkowej notyfikacji, w której musimy poinformować o rozpoczęciu realizacji usługi pod danym adresem, dostajemy pismo, w którym jesteśmy informowani, że grozi nam kara wieloletniego więzienia i pół miliona euro kary za "nielegalną działalność" na terenie Francji. Nasza firma ma duże szczęście, bo mamy dobrych prawników i otrzymujemy bezcenne merytoryczne wsparcie od Europejskiego Instytutu Mobilności Pracy. Dzięki nim, udało nam się przygotować skargę i upewnić się, że działaliśmy w zgodzie ze wszystkimi zasadami europejskiego prawa.

Francuska administracja ma prawo przeprowadzać kontrole, może tylko chroni prawa pracowników?

- Weryfikacja, czy prawa pracowników delegowanych są należycie przestrzegane jest formalnym powodem wszczęcia każdej kontroli. Jednak, gdy inspektorzy orientują się, że firma jest profesjonalna, zna swoje prawa i obowiązki, a jej pracownicy mają zapewnione dobre warunki pracy i stoją murem za swoim pracodawcą, inspektorzy nie kończą kontroli, tylko zaczynają szukać gdzie indziej. Kiedyś inspektor znalazł na naszej stronie internetowej informację, że jeden z naszych managerów zatrudnionych w krakowskim biurze ma francuskie nazwisko. Wystarczyło mu to, żeby zarzucić nam, że prowadzimy we Francji stałą działalność. W głowie mu się nie mieściło, że Francuz mógł na stałe przenieść się do Polski i tu założyć rodzinę. Moje własne doświadczenia potwierdziły wyniki przeprowadzonego przez francuskie media śledztwa, które wykazało, że pod koniec 2019 roku francuskie organy kontrolne dostały bezpośrednie rządowe instrukcje, by porzucić inne działania i skoncentrować się na kontrolowaniu zagranicznych firm delegujących do Francji pracowników. Według dziennikarzy to jest zorganizowana, zakrojona na szeroką skalę akcja polityczna.

O co więc chodzi Francuzom? O ochronę swojego rynku przed zagraniczną konkurencją?

- To pierwsze wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy. Kiedyś jedna z inspektorek wezwała mnie na przesłuchanie. Gdy dotarłem z moją prawniczką na miejsce, nie chciała słuchać moich wyjaśnień ani przyjąć dokumentów. Prosto z mostu powiedziała, że przed budynkiem czekają już na mnie żandarmi. Albo zgodzę się przenieść moją firmę do Francji albo po nich zadzwoni, żeby mnie odprowadzili na komisariat. Inna inspektorka dała mi trzy miesiące na przeniesienie siedziby do Francji, a jeśli odmówię to skieruje wniosek do prokuratury. Dodała, że nie lubi tego robić, ale nie ma innego wyjścia, bo takie ma wytyczne. Znam przedsiębiorcę, który nie miał tyle szczęścia i sprawę wygrał dopiero przed sądem. Wygrał to może nie jest najlepsze określenie, bo koszty całego postępowania doprowadziły jego firmę na skraj bankructwa.

Firma działająca na terenie Francji i posiadająca tam swoich pracowników nie musi mieć tam swojej siedziby?

- Firma mająca siedzibę w państwie członkowskim może świadczyć usługi w każdym innym państwie członkowskim bez konieczności rejestrowania tam przedsiębiorstwa. Taka konieczność pojawia się dopiero wtedy, gdy firma prowadzi w danym państwie stałą, ciągłą i zwyczajową działalność, czyli tworzy trwałą infrastrukturę, zatrudnia na miejscu pracowników i podejmuje w tym kraju kluczowe decyzje. To jest podstawowa zasada europejskiego rynku. Potwierdza ją kilkanaście wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE. Dzięki niej możliwy jest swobodny przepływ usług, do realizacji których firmy mają prawo delegować swoich pracowników. Polskie firmy są bardzo mocne w obszarze usług. To nasza przewaga konkurencyjna na europejskim rynku. Francji się to nie podoba i najchętniej przejęłaby nasze sprawnie działające biznesy wraz z ich pracownikami, składkami i całą wiedzą. Jednocześnie na pewno chcieliby nadal móc otwierać hipermarkety w Polsce i innych krajach UE dzięki tym samym swobodom europejskiego rynku.

Skąd pewność, ze właśnie o to chodzi francuskiej administracji?

- Francuscy inspektorzy wcale się z tym nie kryją. Mówią wprost, że jeśli przeniesiemy firmę do Francji, to kontrole się skończą. Co więcej, niektórzy są świadomi, że ich działania są niezgodne z europejskim prawem. Zawsze przedstawiałem im listę wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE potwierdzających moje racje. W odpowiedzi uzyskiwałem od inspektora co najwyżej wyznanie, że wie o tych wyrokach, ale i tak musi zrobić swoje. Trzeba przyznać, że niektórzy inspektorzy robią to z pasją. Kiedyś jeden powiedział mi, że przez działalność mojej firmy Francja nie będzie miała pieniędzy na wypłatę emerytur. Inni czują się z tym bardzo niekomfortowo.

Stąd skarga do Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego. Jak została ona przyjęta?

- Muszę przyznać, że bardzo dobrze. Posłowie z różnych państw i frakcji parlamentarnych będący na wysłuchaniu byli naprawdę poruszeni. Zadawali wiele szczegółowych pytań. Jednogłośnie uznali, że sprawa dotyczy fundamentów wspólnego rynku i dlatego musi być wyjaśniona do końca. Zapadła decyzja o wystosowaniu listu do francuskiego rządu domagającego się wyjaśnienia. Wypowiedzieć się ma również Komisja Europejska, która na ten moment asekuruje się twierdząc, że nie ma dowodów, że nasz przypadek nie jest jednostkowy.

Czy to oznacza, że sprawa zostanie załatwiona i naciski się skończą?

- Niestety do tego jeszcze bardzo długa droga. Przede wszystkim instytucje unijne muszą mieć bezsporne dowody na to, że naruszenia prawa europejskiego mają charakter systemowy. Wiem, że tak jest. Dlatego apeluję do wszystkich firm delegujących swoich pracowników do Francji, które spotkały się z podobnymi aktami dyskryminacji do składania analogicznych skarg. Nie jest to trudne, ale jeśli ktoś potrzebuje fachowej pomocy, to Europejski Instytut Mobilności Pracy chętnie w tym procesie pomoże. Wiem, że przedsiębiorcy nie chcą mówić o takich sprawach otwarcie, ponieważ boją się, że to sprowokuje jeszcze większe kłopoty. Ze swoich doświadczeń mogę jednak powiedzieć, że jest dokładnie przeciwnie.

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »