Jak pomóc branży gastronomicznej po pandemii? FPP proponuje posiłki pracownicze
Po spustoszeniu, jakie ciągle sieje koronawirus w naszej gospodarce, będziemy musieli zrobić wszystko, by ułatwić najbardziej poszkodowanym branżom dojście do siebie. Jedną z nich jest gastronomia, która od początku pandemii nie wróciła ani na chwilę do pełnej normalności.
Gdy koronawirus ucichnie, spadki w obrotach branży będą ogromne - a wiele przedsiębiorstw w ogóle nie powróci na rynek. Ważne jest więc, by umiejętnie stymulować popyt w branży gastronomicznej - który pomoże firmom w odbudowie straconej płynności finansowej.
Jednym z pomysłów, które Federacja Przedsiębiorców Polskich proponuje rządzącym, jest usprawnienie systemu finansowania posiłków pracowniczych przez pracodawców. To jedno z niewielu rozwiązań, na których skorzystają zarówno pracodawcy i pracownicy, jak też potencjalnie budżet państwa.
Faktyczny ubytek w puli sektora finansów publicznych na skutek wprowadzenia tego rozwiązania byłby stosunkowo niewielki. Natomiast wygenerowany popyt zwiększyłby bazę podatkową w PIT i CIT po stronie branży gastronomicznej, jak też i VAT od sprzedawanych usług. Potencjalnie to rozwiązanie wsparłoby więc również finanse publiczne państwa.
- Tego rodzaju rozwiązania już istnieją, są jednak mało popularne. Mają niewielkie wsparcie ze strony państwa, w postaci zwolnienia pracodawcy ze składek na ZUS. Świadczenia te nie są jednak zwolnione z podatku PIT, płaconego po stronie pracownika - powiedział serwisowi eNewsroom Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP).
- Obecnie wydatek pracodawcy na posiłki dla pracownika jest wolny od składek ZUS, gdy nie przekracza 190 złotych miesięcznie. Ta kwota słusznie wydaje się niska - nie była waloryzowana od 17 lat. Doskonałym sposobem na pobudzenie popytu w branży gastronomicznej byłoby zwiększenie skali zwolnienia ze składek płaconych do ZUS do kwoty 560 złotych. Równolegle powinniśmy uwolnić te świadczenia od podatku PIT. Tego rodzaju rozwiązanie w krótkim czasie mogłoby przyczynić się do pobudzenia popytu w branży gastronomicznej i wzrostu obrotów nawet o 4 miliardy złotych. Biorąc pod uwagę całkowitą skalę obrotów w gastronomii, sięgającą około 40 miliardów złotych, stanowiłoby to bardzo istotne wsparcie dla przedsiębiorców prowadzących działalność w tej sferze - wylicza Kozłowski.