Jakie składki ZUS 2024 za działalność gospodarczą? Przedsiębiorca musi głębiej sięgnąć do kieszeni
Podstawa wysokości składek ZUS jest zależna od wysokości przeciętnego wynagrodzenia. A to, ze względu na wciąż wysoką inflację, ma wzrosnąć od 1 stycznia 2024 roku do 7824 zł brutto. Jak bardzo wpłynie to na zwiększenie obciążeń dla przedsiębiorców? Czy można spodziewać się ulg od nowego rządu?
Podstawa wysokości składek ZUS obliczana jest na podstawie przeciętnego wynagrodzenia: wynosi dokładnie 60 proc. "średniej krajowej". Zgodnie z prognozami, od 1 stycznia 2024 średnie wynagrodzenie wzrośnie do 7824 zł, co oznacza, że będzie wyższe o 12,8 procenta od aktualnego. Dokładnie o tyle samo, czyli blisko 13 procent, wzrośnie wysokość składek ZUS, którą będą zobowiązane płacić wszystkie firmy.
Zgodnie z wyliczeniami, podstawa wymiaru składek na ubezpieczenie rentowe, chorobowe, wypadkowe i emerytalne, wyniesie 4694,40 zł. “Czyste" składki ZUS wzrosną w roku 2024 do 1600,27 zł miesięcznie. Dodatkowo przedsiębiorcy zobowiązani są oczywiście do odprowadzania składki zdrowotnej, która naliczana jest osobno w sposób właściwy dla konkretnej formy opodatkowania.
Przypomnijmy, że obecnie składki ZUS wynoszą 1418,48 zł. Dodatkowo, ponieważ zgodnie z rozporządzeniami Polskiego Ładu, nie można aktualnie odliczać składki zdrowotnej od podatku, realne koszty dla przedsiębiorców w roku 2024 będą wynosić ok. 2000 zł.
Co więcej, w przypadku najpopularniejszych form opodatkowania, czyli rozliczania się na skali i w oparciu o podatek liniowy, nie występują górne limity składek zdrowotnych. Dlatego im więcej przedsiębiorca zarobi, tym większą kwotę odprowadzi nie tylko do fiskusa, ale również ZUS.
Chociaż nowy rząd koalicyjny jeszcze nie został sformułowany, partie, które są gotowe do jego stworzenia - Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica - przedstawiają już swoje dokładne pomysły na odciążenie przedsiębiorców. Koncepcje te były ich flagowymi postulatami w okresie kampanii wyborczej.
Jedną z nich są wakacje od ZUS dla firm z problemami. Miałyby one polegać na rezygnacji z zapłaty składek na obowiązkowe ubezpieczenie społeczne, prawdopodobnie raz w roku w przypadku wszystkich przedsiębiorców. Z kolei ci, którzy ponieśliby straty lub nie uzyskali dochodu, mieliby prawo wnioskować o dłuższe wakacje od płacenia ZUS.
To jednak nie wszystko. Przedsiębiorcy w najgorszej sytuacji, czyli ponoszący stratę i bez dochodu, mieliby mieć wypłacane specjalne zasiłki, wynoszące 50 proc. "średniej krajowej".
Jeśli taka ustawa miałaby wejść w życie, z pewnością zostanie pozytywnie przyjęta przez przedsiębiorców. Obecnie, niezależnie od tego, czy firma generuje dochód czy stratę, przedsiębiorca jest zobowiązany zapłacić składkę ZUS, która często staje się dodatkowym “gwoździem do trumny" dla jego firmy. Co więcej, osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą i odpowiadające prywatnym majątkiem za działalność firmy, nierzadko po jej zamknięciu zostają z długami względem ZUS.
Na szczegóły rozwiązań proponowanych przez koalicjantów przyjdzie nam jeszcze poczekać. Z pewnością nie zostaną one wprowadzone wcześniej, niż w 2024 roku. Jednak większość specjalistów podkreśla, że zmiany w obrębie prawa podatkowego najlepiej ogłaszać najpóźniej w listopadzie poprzedzającym nowy rok podatkowy, aby unikać konieczności weryfikacji wstecznej. W takiej sytuacji, na ulgi związane z ZUSem przedsiębiorcy poczekają do 2025 roku.
KO