Kolejny strajk pielęgniarek w Wielkiej Brytanii. Chcą "inflacyjnych" podwyżek płac
Brytyjskie pielęgniarki rozpoczęły w środę kolejny strajk. Chcą podwyżek płac, które zniwelowałyby wpływ inflacji na ich wynagrodzenia. Rząd stawia sprawę jasno: "Nie stać nas na takie podwyżki".
Dziesiątki tysięcy pielęgniarek w Anglii rozpoczęło w środę kolejny strajk domagając się podwyżek płac. Brytyjski minister zdrowia Steve Barclay ostrzegł jednak, że spełnienie postulatów oznaczałoby cięcia w wydatkach na świadczenia medyczne dla pacjentów.
W odróżnieniu od dwóch jednodniowych strajków pielęgniarek, które odbyły się w grudniu, ten rozpoczęty w środę rano potrwa dwa dni. Organizacja pielęgniarek Royal College of Nursing (RCN) zaznaczyła jednak, że to zaledwie drobna eskalacja protestu w porównaniu z tym, co nastąpi podczas kolejnego strajku, który zapowiedziany został na 6 i 7 lutego i ma być największym w jej historii.
Podobnie jak w przypadku grudniowych strajków, pracy nie przerwały te pielęgniarki, których obecność jest niezbędna dla życia i zdrowia pacjentów. Tym niemniej strajk spowoduje poważne zakłócenia - z powodu dwóch dni akcji protestacyjnej w grudniu trzeba było odwołać ok. 30 tys. zabiegów i wizyt lekarskich.
"Dzisiejsza akcja strajkowa personelu pielęgniarskiego jest niewielką eskalacją przed ostrym zaostrzeniem za trzy tygodnie od teraz. Ludzie nie umierają dlatego, że pielęgniarki strajkują. Pielęgniarki strajkują, bo ludzie umierają" - powiedziała szefowa RCN Pat Cullen.
RCN domaga się dla pielęgniarek podwyżek płac w wysokości 5 punktów procentowych powyżej inflacji mierzonej jako wzrost cen koszyka dóbr i usług, która przekracza obecnie 14 procent, choć sygnalizuje też, że może zaakceptować nieco niższą ofertę, ale znacząco wyższą niż oferowane obecnie 4 proc. Organizacja zwraca też uwagę, że niskie płace oraz ogólne niedofinansowanie brytyjskiej służby zdrowia są powodem tego, że ok. 50 tys. stanowisk pielęgniarskich pozostaje nieobsadzone.
Rząd jednak nadal stoi na stanowisku, że te żądania płacowe są nierealne.
"Zdaję sobie sprawę z presji związanej z kosztami życia, której doświadcza personel NHS (publicznej służby zdrowia - PAP) i wiem, jak ciężko pracuje. Ale jeśli zapewnimy pracownikom NHS podwyżki płac, na które nie możemy sobie pozwolić, zabierzemy miliardy funtów z miejsc, gdzie najbardziej ich potrzebujemy. Podwyżki płac, na które nie możemy sobie pozwolić, będą oznaczały cięcia w opiece nad pacjentami i podsycanie inflacji, co sprawi, że wszyscy będziemy biedniejsi" - napisał Barclay w artykule w "The Independent".
Zobacz także: